czwartek, 31 grudnia 2009

Życzenia Noworoczne



Życzę Wszystkim (sobie również), w nadchodzącym 2010 roku abyśmy nauczyli się fruwać.
Żeby odnaleźć żyłkę odkrywcy ciekawego ludzi i świata i uczuć wszelakich.
Żeby chciało się chcieć.
Niech Wam się darzy w 2010 roku.



Oczywiście także doskonałej zabawy w noc sylwestrową.

środa, 30 grudnia 2009

List do Dotty




Istnieją ludzie którzy swoje fantazje potrafią zrealizować.

Pokazują nam swoje fantastyczne, zaklęte światy.
Takie o których marzy wielu i staje się cud , i wszyscy możemy je ujrzeć.

Czyż nie jest dziecięcym marzeniem dosiadanie ptaków i lot na nich.

Czynienie sobie zwierząt poddanymi, wykonującymi polecenia powstające w myślach. Nawet te nieuświadomione - podobnie jak wtedy, gdy zerkamy na zegarek i choć nie wiemy która godzina, to wiemy czy spóźnimy się czy też nie.

Czyż nie jest marzeniem wielu bezpieczne rzucenie się w przepaść? Tak ot, jak pstryknięcie palcami - pospolicie?

Przecież to normalne, że rzucasz się ze szczytu i nic ci się nie dzieje, lądujesz cały i zdrowy.
Taki świat stworzył pan Cameron w Avatarze.

Można pójść do kina i nacieszyć się wrażeniami prawie że doświadczanymi, dzięki nowym technologiom.
Można przeżywać, zaciskać zęby i oczy ze strachu lub fascynacji.

Doświadczać.
Choćby tylko w fantazji.
To nic, że życie szare, ciężkie, trywialne.

Podaje Ci ktoś takie wrażenia na filmowej tacy, a Ciebie nie ma.

Zobacz jak się ogołociłaś.
Ze wszystkich cudowności jakie ludzie stworzą.
Nie zobaczysz.
Nie przeżyjesz.
Nie będziesz śmiać się, ani płakać.
Łzy szczęścia ani bólu nie są już dla Ciebie.
Wybrałaś nicość.

Zawsze wygranymi są przecież Ci co żyją.


Wpis ten jest spowodowany fascynacją Dotty lataniem.
Jakoś ciągle o niej myślę.

poniedziałek, 28 grudnia 2009

Kulturalna niedziela

Jak idzie się do kina specjalnie, to przecież nie na jeden film:)
Najpierw w planach była "Biała wstążka" M.Haneke.


Film na pewno trudny, drążący, drażniący. Burzący samozadowolenie i błogi spokój.
Pod wpływem niego zadajemy sobie proste pytania o podstawowe sprawy.
Minimalnymi środkami reżyser usiłuje dociec jakie jest źródło zła w człowieku?
Skąd ono się bierze?
Dlaczego czasem człowiek potrafi zamienić się w potwora?
Co sprawia, ze zdolni stajemy się do najgorszego a uczyniwszy to spływa to po nas jak po kaczce?
Nie ma gotowych odpowiedzi.
Każdy sam musi sobie wytłumaczyć, dociec, dopowiedzieć wyjaśnienie.
Piękna recenzję czytałam tutaj
Zresztą nie tylko mnie się podobała: pan Tomasz Raczek był takiego samego zdania (nie ma to jak się dowartościować:)

Ponieważ po filmie ja wyszłam w szoku, z szeroko otwartymi źrenicami, wstrzymanym oddechu, trzeba nam było jakiegoś impulsu aby przejść do rzeczywistości przed następnym seansem.

Przeszliśmy się więc po galerii handlowej. Zaczęły się wyprzedaże:)
Takie przejście do realu jest wyjątkowo szybkie, choć nic nie kupiliśmy - wszak to kulturalna niedziela miała być, a nie handlowa:)
Następny film na jaki się zasadziliśmy to Avatar

Jeśli kogoś stać jeszcze na dziecięcy zachwyt, ma w sobie głód baśni, niesamowitych opowieści, zacięcie naukowe - to film dla niego.
Nie szkodzi, że fabuła bez specjalnego polotu(wszak pan Cameron za pan brat jest z korporacyjnym podejściem do przedsięwzięć - trzeba zarobić).
Stworzył planetę: spełnienie marzeń wielu z nas - cudowny świat wypełniony harmonią, dobrem, tubylcy żyją w pełnej, organicznej więzi z przyrodą.
Loty na ptakach - zachwycające.
Przyroda - zjawiskowa, trochę bożonarodzeniowa:)
Film w wersji 3D i najlepiej tak go oglądać:)
Baśnie jak to baśnie.
Obejrzeliśmy i zapomnieliśmy.

"Biała wstążka" dalej drąży dziurę w sercu.

czwartek, 24 grudnia 2009

Świąteczny Kaktus



Wszystkim odwiedzającym bloga, Przyjaciołom, Znajomym, Tym którzy wpadają tylko na chwilkę, ciepłych, zdrowych, pełnych miłości Świąt Bożego Narodzenia.
Abyście nabrali sił do realizacji nowych marzeń i wyzwań z nimi związanych.

Na fotografii miała być domowa, pachnąca świerkiem, pomarańczą, cytryną, piernikiem, jabłkiem i czekoladowymi cukierkami z likierem choinka. To właśnie zdobi moją choinkę(cytryny i pomarańcze pokrojone w grube plastry). Zadomowiły się również szmaciane aniołki i bombki wszelkich kształtów.

Kiepskie zdjęcia, musi ja zastąpić kwitnący kaktusik przynoszący szczęście w żabiej donicy.
Mam nadzieję, że Wam również przyniesie szczęście:)


Wklejam pomimo złej jakości:)

poniedziałek, 21 grudnia 2009

Hu hu ha Nasza zima zła






Gdy chodzisz dumny i blady bo posiadasz nieruchomość, ogrzewasz ją zimą, to czasem zamieniasz się w psa na łańcuchu - nie wolno Ci jej odstąpić.
Stajesz się niewolnikiem tego co posiadasz.
Dlaczego?
Ano dlatego, że w rurkach centralnego zwykle płynie woda.
Jak woda zamarza, to zwiększa swoja objętość.
Nawet metalowe rurki tego nie zdzierżą.
Po prostu pękają, a woda zamiast płynąć rurką, płynie rzeką po mieszkaniu.
Czy tego doświadczyłam?
Ależ oczywiście.

Mróz, zimno, że wszystko ci się trzęsie, a tu trzeba coś z awarią zrobić.
Szukać specjalisty, w międzyczasie zabezpieczyć przed szkodami co się da.
Ciemno, zimno, a w domu to najlepiej u sąsiada jest:)
Można w rurki nalać glikolu - zimą nie pękną, ale gdyby zdarzyło się kiedykolwiek, to zamiast rzeki wody na podłodze, masz rzekę glikolu, a podłogę do wymiany w najbliższym czasie.

Samochody
Wbrew nazwie jakoś same chodzić nie chcą.
Jak zatankuje się złego paliwa(ropa), to przy dużych mrozach też nie odpalą.
Czy mi się zdarzyło?
Ależ oczywiście:)
Do zimy zwykle trzeba się przygotować:)

Tak słodko wygląda ONA przez okno:)

sobota, 19 grudnia 2009

Wiara, nadzieja, miłość

" Taki jest jednak zawsze pierwszy odruch beznadziejności: wiara, że w samotności cierpienie zahartuje się i wysublimuje jak w ogniu oczyszczającym.
Mało ludzi potrafi naprawdę znieść samotność, ale wielu marzy o niej jak o ostatniej ucieczce.
Podobnie jak myśl o samobójstwie, myśl o samotności bywa najczęściej jedyną formą protestu, na jaką nas stać, gdy wszystko zawiodło, a śmierć ma w sobie jeszcze ciągle więcej grozy niż uroku."
Gustaw Herling-Grudziński — Inny świat (Część 1: Praca, dzień po dniu)


Gdybym była Wcieleniem Zła, to za najważniejszy cel w zdobywaniu terytorium uznałabym:
- pozbawienie wiary w sens,
- unicestwienie nadziei, oraz
- przekonanie zdobywanych o ich braku wartości

Nie interesowali by mnie ludzie prymitywni, oni przedstawiają sobą małą wartość.
Warci największego wysiłku są wykształceni, wrażliwi, tacy którzy swoją postawą, staraniem, pracą wzbudzają u innych podziw.
Najlepiej niepokorni, szukający swojego miejsca w życiu.

Toż to przyjemność mieć Takich przeciwników. Doprowadzać ich do rozpaczy, zakwestionowania wartości wszystkiego czego dokonali.

Takich pozbawić nadziei na cokolwiek, wtłoczyć w wydumane poczucie winy, pozbawić nadziei w miłość, w to że przedstawiają sobą wartość, że mogą być lubiani, że komuś na nich zależy.
To sukces tak zmanipulować, przyprzeć do muru, zapędzić w kozi róg, zamotać, zapętlić aby się pogubili w tej swojej wiedzy, inteligencji.

Aby za jedyny rozsądny wybór uznali koniec wszystkiego.

To nie jest tak, ze diabeł jest kimś z zewnątrz.

Taki diabeł siedzi w każdym z nas.
Jak słyszysz w sobie głos, że
- nie warto
- światem rządzi pieniądz
- nie ma ludzi dobrych
- wszystkich da się kupić
- nie ma po co się wysilać i robić dobro, bo nikt tego nie doceni
- nie ma ratunku
- nie ma nadziei
- po co się męczyć
- jesteś sam i zawsze będziesz
- nikomu na Tobie nie zależy
- wszystkim się udaje, tylko Ty jesteś ostatnim nieudacznikiem
- jestem inny, nie do zaakceptowania
- nie lubię siebie
- sprawiam bliskim same zawody
- jestem jednym wielkim zawodem
- nie warto żyć
- nikt mnie nie kocha i nikt nie pokocha
- Bóg ma mnie w nosie

to jest to znak, że zaczyna dominować w Tobie Zło
- że należy coś z tym zrobić
- nie folgować sobie rozważając tego typu myśli (taki jestem nieszczęśliwy)
- odnaleźć w sobie dobrą i jasną stronę i świadomie ją wspierać
- nie rozczulać się nad sobą

Bo zawsze
- warto się trudzić
- światem rządzą ludzie którym zależy(my też powinniśmy się zaangażować)
- szacuję, ze 90% populacji to ludzie dobrzy
- czy Ciebie da się kupić? jeśli nie, to inni pewnie maja podobnie
- dobro czyni się dla samego siebie, bo czujemy się lepiej, dowartościowujemy się(uznanie innych niech zawsze zostanie sprawą wtórną)
- zawsze występują rozwiązania alternatywne, może nie takie o których marzymy, ale często okazuje się, że wcale nie są gorsze
- Masz pielęgnować w sobie Nadzieję jak najwartościowszy kwiat, wymagający starania, wysiłku, ale odwdzięczający się Twoim dobrym samopoczuciem
- zawsze warto się wysilić, bo sam lepiej z tym się czujesz
- wokół ciebie jest cała masa ludzi równie samotnych, wyciągnij do nich rękę, warto
- żebyś zdał sobie sprawę ile osób o Tobie myśli byłbyś zdziwiony(nie znaczy, że będa Cię nagabywać i robić co Ci się zaśni)
- żeby coś osiągnąć, trzeba bardzo wiele razy próbować, nie ustawać (ile razy próbowałeś, że żalisz się iż nie wyszło?)
- Wszyscy jesteśmy inni, różni. Generalnie inność wynika z ograniczeń jakie sobie nałożyliśmy w postrzeganiu świata. Nie ma klonów
- jesteś punktem odniesienia. Jeśli nie lubisz siebie, to jak możesz lubić innych- okłamujesz siebie i innych
- bliscy Cię kochają bardziej niż jakiekolwiek Twoje osiągnięcia
- człowiek zawsze ma coś z czego może być dumny, przypominaj sobie te sytuacje w czasach trudnych
- warto żyć po to, aby ujrzeć słońce odbijające się w wodzie, zroszone kwiaty o poranku, bujna przyrodę- doceń to
- jeśli Ty pokochasz siebie, inni będą lgnąć do Ciebie(powiedz, czy nie pociągają Cię ludzie zadowoleni z siebie, choćby materialnie niewiele mieli)
- Bóg dał Ci wolną wolę i ją szanuje. Zaakceptuje wszystko cokolwiek zdecydujesz. Jeśli będziesz kiedyś rodzicem to zobaczysz, jak trudno jest zaakceptować złe wybory dzieci.




"Tak więc trwają nadzieja, wiara i miłość - te trzy, z nich zaś najważniejsza jest miłość"
św.Paweł

piątek, 18 grudnia 2009

Pamięci Dotty





To film, który swego czasu bardzo jej się podobał.

Mnie zresztą też.

środa, 16 grudnia 2009

Potrawy nie z trawy

Ciekawa jestem co robicie na Wigilię, a co na święta?

poniedziałek, 14 grudnia 2009

Promocja

Przeglądając sieć odkryłam bardzo ciekawe ogłoszenie:
Promocja w słynnym szwedzkim markecie na święta
Tanio
Stelaż - 1szt
Gałązki - 35szt
Igiełki - 13735szt
Klej - 3l

Kto żyw niech korzysta.

sobota, 12 grudnia 2009

Niespodzianka

Po rocznej nieobecności do mojego ogrodu wróciły krety.
Zaszczyciły swą obecnością w ramach choinkowych prezentów:)

piątek, 11 grudnia 2009

Herosi

Wybrałam się na targowisko.

Chodzę, patrzę - jakaś znajoma twarz. Zniszczona kobieta stoi przy swoich skrzynkach z jabłkami, pomidorami, ziemniakami, innymi sezonowymi produktami.

Przystanęłam.

Nie śmiem zapytać - jest bardzo podobna do osoby prowadzącej z mężem ileś czasu temu masarnię w której kupowałam mięso i wędliny do swojego sklepu.
Przecież tyle się mówi o kokosach jakie mają przedsiębiorcy. Wystarczy sięgnąć ręką.

Kupiłam jabłka, a ona zagadnęła . Poznała mnie również.
Od słowa do słowa ośmielając się w miarę rozmowy opowiedziała mi historię paru ostatnich lat.

Zanim dorobili się czegoś więcej, Sanepid zamknął im zakład - bo nie byli w stanie sprostać wymaganiom. Nie dostali kredytu.

Już w czasie prowadzenia masarni nie układało się im z mężem. Była inna kobieta.
Podzielili się więc domem, ponieważ mąż poszedł do tamtej, bohaterka opowiadania spłaciła jego część domu.

Zarabiała handlując na targowiskach, każdego dnia gdzie indziej.
Jej dzień pracy to: o 4 rano wyjazd na targowisko, tam do 12-13, później do domu coś przygotować, praca w polu- bo część produktów była z własnej działki, 18 wyjazd na giełdę warzywną po resztę towaru.
Latem jak mi mówiła właściwie nie zachodziła do domu.
No bo syn na studiach - trzeba pomóc, a i choroba się przyplątała - rak piersi.
Kursowała między szpitalem, targowiskiem, giełdą, domem.

Przecież nikt jej nic nie da.
Wsparcia żadnego nie miała, tylko należności do płacenia.

Teraz powoli zaczyna się układać. Z choroba przycichło, syn na swoim.

Żeby nie było za słodko - były rozpijaczony mąż wrócił do domu - wyrzuciła go kochanka jak skończyła się kasa.
Jak spłacała dom nie przyszło jej do głowy wziąć pokwitowania.

Jakoś jednak sobie radzi.
Zwykły szary człowiek.

Budzi sympatię moją p. M. Wojciechowska i inni globtroterzy.
Jednak gdy widzę jakich bohaterów próbuje się z nich wykreować, to przychodzi mi na myśl kobieta spotkana na targowisku.
Towarzyszy myśl, jak oni albo ja poradzilibyśmy sobie w podobnej sytuacji?

sobota, 5 grudnia 2009

Wady i zalety

Czy można znaleźć człowieka bez wad?

Kto by z nim wytrzymał?

Mikołajki




Znalazłam takie wyjątkowe zdjęcie zrobione przez SAGNES80 w czasie podróży po Laosie.
Ponieważ zawsze mamy ochotę ponarzekać, popatrzmy chwilę na tych mniej obdarowanych przez los.
Nie po to aby nacieszyć się, że innym tak źle (dzieciaki wydają się szczęśliwe), tylko aby uświadomić sobie jak nam jest dobrze.

Gdybam również co by było gdybym to ja tam była?
Czy najpierw odpędziłabym dzieci od niewybuchów, czy też chwyciła za aparat robić fotki?
Interesujace

piątek, 4 grudnia 2009

Smak Wolności

Na pocieszenie kupiłam sobie słonecznik solony.
Jest obrzydliwy.
Czegoś gorszego chyba w życiu nie jadłam.

Tak sobie jem po ziarenku i rozmyślam.

Czy zawsze muszę jeść to co mi smakuje, ubierać się pięknie, sprawiać wrażenie, że mam niewyczerpane zasoby energii?

Nie muszę.

Jem więc okropny słonecznik(nie da się zjeść dużo) i rozgrzeszam się, że nie jestem zawsze zadbana, piękna, w cudownym humorze

- że jak ktoś pieprzy głupoty to mu w twarz to powiem
- że jak mam do czynienia z tymi podłymi, zadbanymi, pseudo oczytanymi, mającymi się nie wiadomo za co kobietami (och jak młodo wyglądam), to śmiało mogę się im zaśmiać w twarz
- że mam w nosie, co sobie inni pomyślą - niech sobie myślą co im tylko się zaśni
- że robię co chcę i kiedy chcę i nikomu nic do tego

Jem więc ten obrzydliwy słonecznik i czuję się wolna

czwartek, 3 grudnia 2009

Sen

Czasem czuję się tak zmęczona, jakbym przez sto lat dźwigała ciężar ponad siły.
Leżę, brak mi sił i motywacji na cokolwiek. Nawet na słuchanie radia.
Najlepsza jest cisza.
Oczy czerwone jak u królika.
Taak,
jak nie usnę....
Nie ma mowy o niespaniu
Jutro też piękny dzień: będę mogła się wykazać
Niezawodny: kieliszek czegoś mocnego.
Idę wypić

środa, 2 grudnia 2009

"Rewers" Borysa Lankosza :)

Byłam na paru filmach ostatnio.

Stwierdziłam, że na niektóre produkcje naprawdę szkoda mojego czasu.
Zdecydowałam nie kalać się oglądaniem romansowych superprodukcji - z przesłaniem: łatwo, przyjemnie a potem długo i szczęśliwie.
Niech inni na to chodzą.

Z wielką przyjemnością obejrzałam natomiast "Rewers".

Jestem zachwycona, niemalże oszołomiona aktorstwem p. Agaty Buzek

Film jest czarno biały w przeciwieństwie do losów głównej bohaterki.
Choć film traktuje o przeszłości, z łatwością można odnaleźć w nim to co nas boli współcześnie: problem niechcianego dziecka , które później nadaje swym istnieniem sens życia matce, oraz zasygnalizowany problem odmienności seksualnej nie mogącej odnaleźć się w kraju nad Wisłą.

Jak cieszę się, że nareszcie obejrzałam coś bliskiego prawdzie o tamtych czasach(tak myślę).
Bez heroizmu, zadęcia.
Są za to kompromisy, emocje sięgające granic wytrzymałości, bardzo trudne wybory, decyzje z którymi trzeba się zmierzyć i żyć z tym wszystkim.
Trochę śmieszno, trochę straszno.
Perypetie bohaterek trochę jak u Almodówara.


Świetny wywiad z p.Agatą Buzek można przeczytać w:

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53662,7272133,Buzek_znaczy_Laknacy_slawy.html?as=6&ias=9&startsz=x

To świetny wywiad z aktorką - polecam

Film zdecydowanie warto zobaczyć.


piątek, 27 listopada 2009

Prawa i obowiązki obywatelskie:)

Do napisania tego tekstu zmobilizował mnie szturchaniec od Agregata (choć nie wiem jak się wywiążę z tak szumnie nazwanego zadania).

Im lepiej zorganizowane jest państwo, tym obywatelom tegoż żyje się lepiej.

Na czym polega dobra organizacja państwa?
Według mnie na takim stanowieniu praw w nim działających, aby wszystkich obowiązywała odpowiedzialność za dobro wspólne.

Nie jest to dobro wspólne niczyje, tylko moje, Twoje, moich dzieci, Twoich itd.
W takich kategoriach powinniśmy zacząć myśleć.
Ja i Ty
Tu i teraz

Jeśli oczywiście zależy nam na tym abyśmy my (choćby pod koniec życia) i nasze dzieci byli dumni z narodowości.

Nikt za nas tego nie zrobi i do tego wszystkiego, innej drogi nie ma.

Nie da się ukryć, że jesteśmy w którejś fazie transformacji.
Transformacje mają to do siebie, że zanim się przejdzie z tego co było do przyszłości, po drodze ileś osób cwanych zyska, a ileś będzie pokrzywdzonych w różny sposób.

Na pewno wiedza działa zawsze na naszą korzyść:) (choćby po to aby rozeznać kierunek i naciskać na wybierane osoby - maja one realizować jakąś wizję).

Państwo ma do zrealizowania różnorodne zadania.

W moim odczuciu rządzący, chcąc osiągnąć cele wyborcze, takie zadania na siebie wzięli (dotyczące opieki nad niezaradnymi życiowo), że przerasta to możliwości nawet o wiele bogatszych gospodarek.

Jeśli ktoś ma wątpliwości do tego co piszę, niech przyjrzy się ustawom o opiece społecznej, mieszkaniach zastępczych, zobowiązaniach gmin do opieki nad najuboższymi - to są chyba te najcięższe kamienie u szyi państwa.

Jestem zagorzałą przeciwniczką rozdawnictwa jakiegokolwiek.
Darmocha zawsze będzie działała na ludzi demoralizująco.

Człowiek najlepiej funkcjonuje jak ma świadomość, ze nikt mu łaski nie robi, a na wszystko sam zapracował.
Gdy był w potrzebie podano mu rękę, podniósł się i teraz ma moralny obowiązek podać rękę innemu.

Gdy dostanie na przeżycie darmochę, to wyprze ze świadomości to, że mu się pomogło(bo każdy tak ma) i będzie żądał więcej i więcej.

Byłam wczoraj świadkiem rozmowy (dwóch przedsiębiorców) o tym jak małe są zasiłki na dzieci.
Jedna myśl mi przyszła do głowy: ile odprowadzasz podatku do budżetu, że upominasz się o więcej - bo przecież ktoś te pieniądze musiał wpłacić na świadczenia.

Nie jest łatwo rządzić .
Nigdzie
Ani w firmach, ani w państwie

Nie ma łatwych rozwiązań. Może jednak stanowi to wartość?

W zaprzyjaźnionych blogach poruszono temat pani Doktor z Krakowa, która wypisała recepty dla osób bezdomnych za ponad 100 000zł.
Sprawa jest kontrowersyjna, bo lekarka robiła to w dobrej wierze(ale czy ktoś, kto w dobrej wierze, zaniecha wyrwania bolącego zęba- bo będzie bolało, też jest godny podziwu?)
Moim zdaniem pani doktor wykazała się wrażliwością społeczną dla ludzi z marginesu, natomiast takim jak choćby zaprzyjaźniona, wykształcona, dobrze zapowiadająca się AB zamknęła drogę do zdrowia(bo pieniądze w Kasie Chorych nie mają niestety zdolności rozmnażania się).

Wydaje się niektórym, że lepiej żeby zyskali alkoholicy, niż miałyby one być zmarnotrawione.

To prawda.

Skoro jednak ktoś doliczył się i dotarł, który lekarz tak hojnie wydaje leki refundowane, to znaczy, że powoli zaczyna układać się dobrze w państwie.
Nie chcę powiedzieć, że jest dobrze.
Nie jest, ale widać, że coś drgnęło.

Innym tematem jest wyłudzanie niektórych świadczeń - choćby chorobowych.
Kiedyś starczyło założyć firmę, po miesiącu szło się na zwolnienie lekarskie i przez pół roku pracując na czarno nie dość, że nie płaciło się ubezpieczenia, to jeszcze dostawało się marny, to marny ale darmowy grosz - znam takie przypadki. Zapomniałam wspomnieć, że korzystali ci ludzie z pomocy społecznej - wszak tak niskie dochody wykazywali.

Mnie to bulwersowało zawsze

Zaostrzono więc warunki uzyskania wypłaty chorobowego - po łapach dostali wszyscy , również ci co płacili górny pułap składek , ale nieterminowo.
Będę już kończyć. Choć i tak w podziw wpadnę jeśli ktoś całość tych wypocin przeczyta:

Wniosek na koniec:

Mamy się uczyć, dociekać dlaczego tak a nie inaczej, wymagać od siebie i innych.
No i oczywiście brać odpowiedzialność za swe czyny.
Zwłaszcza jak dysponujemy groszem wspólnym.

Ja jestem dobrej myśli:)

Zapomniałam dodać, że w budżecie każdego miasta są przeznaczone pieniądze, miedzy innymi, na leczenie bezdomnych.
Z tej puli powinna czerpać Pani Doktor



poniedziałek, 23 listopada 2009

Jak dobrze mieć sąsiada




Zabrakło mi jajek na weekend.
Obiad, kotlety, co robić?
Co tam sklepy.
Idę do sąsiadów:)
Otwiera sąsiad
- Czy możesz pożyczyć choć ze trzy jajka?
- No wiesz z trzema to będzie problem:), uśmiechnął promiennie się sąsiad i przyniósł 10
Za jakiś czas oddaję dług i przy okazji pytam czy pamięta że pożyczał pieniądze ode mnie?
- A tak, tylko nie byłem pewien czy rozmieniałam czy pożyczałem:) - uśmiechnął się szeroko i poleciał oddać dług.
Sąsiad to dobry wynalazek.
Zdarza się, że jak podjeżdżam, to otworzy moją bramę.
Ja mam szczęście i samych miłych sąsiadów.

wtorek, 17 listopada 2009

Fotografia i Susan Sontag

Susan Sontag o fotografi

Taka jest natura fotografii, że sentymentalizuje, odrealnia, odbiera podmiotowość i poniża.
"Społeczeństwo - pisała S.S. - które za normę uznaje dążenie do unikania wszelkiej nędzy, niepowodzenia, bólu, nieszczęścia, które boi się choroby, a śmierć uważa nie za coś nieuniknionego i naturalnego, ale za okrutną, niezasłużoną klęskę, wytwarza ogromne zaciekawienie takimi sprawami, zaciekawienie zaspokajane częściowo wykonywaniem zdjęć. Poczucie, że nieszczęście nas nie dotyczy, podsyca zainteresowanie obrazami cierpień, a oglądanie takich obrazów wzmacnia poczucie, że nie doznajemy nieszczęścia".

A więc to kiepskie alibi, że fotografia wstrząsa sumieniami. Ostatecznie nie przekazuje żadnej prawdziwej wiedzy moralnej czy politycznej. To tylko informacja rozpłaszczona i upchnięta w kadrze, a nie przeżycie czy obecność. Daje "narkomanom obrazu" - a wszyscy nimi jesteśmy - złudzenie odzyskania ukochanej osoby lub rzeczy. Nic więcej. Nie niesie pocieszenia. Niczego nie zwraca. Nie prowokuje do buntu. Gorzej: "...pseudooswojenie z koszmarem potęguje alienację, zmniejszając naszą zdolność do rea-gowania w realnym życiu".

poniedziałek, 9 listopada 2009

Kwiaty jesieni


Geometria i algebra




Kulinarnie:





Obyczajowo:



Wstrętna jestem, bo pewnie już wszystko obejrzeliście.
Ale siedzę i płaczę ze śmiechu :DDD

sobota, 7 listopada 2009

Całe złoto świata


Posiadam przepiękną książkę Alaina Ayache "Listy do mojej córeczki"
Książka jest przepełniona miłością, czułością, mądrością jaką rodzic chce obdarzyć swoją uwielbianą córkę (chcę się czasem tak poczuć).
Jak jest mi źle to do niej wracam:)
(facet też się mądrzy, ale uwielbiam takie mądrości)

"Naszym życiem nie kierują władcy, ani filozofowie, lecz my sami.

Błędem jest oczekiwać od losu jakiegoś znaku, który wskaże właściwą drogę.

Ludzie od niepamiętnych czasów szukali szczęścia, przemierzając świat.

Pamiętaj Córeczko, że całe złoto świata nosisz w sobie, jak każdy z nas.

Musisz w sobie drążyć, szukać jak najgłębiej, a z pewnością znajdziesz siły, jakich byś się nigdy nie spodziewała.

One właśnie pozwolą Ci osiągnąć szczęście - jeśli nie materialne, to przynajmniej duchowe."

Na zdjęciu są rajskie jabłuszka :)

Klienci

Dzisiaj mieliśmy trzech specjalnych klientów.

Weszli, zachowywali się agresywnie.

Za część zakupów zapłacili, co im się podobało otworzyli, pojedli, resztę zostawili nie płacąc.

Już chyba wolę złodzieja co się kryje z tym co robi.

Na pobliskiej stacji paliw, po meczu nadjechali kibice. Wparowali, wzięli co chcieli, odjechali.
Teraz jak jest mecz to stacja jest zamknięta.

piątek, 6 listopada 2009

Mądrzenie się :)

W czasie dzisiejszego picia herbatki z moją koleżanka "Dobrą Wróżką"- o pokolenie starszą, doszłyśmy obie do konkluzji, że my jako naród nie potrafimy ze sobą rozmawiać.

Generalnie.

To co mówimy to zwykle są komunikaty.

Ponieważ nie nabyliśmy tej umiejętności w domach rodzinnych, bardzo nam jest trudno wypracować tego typu zalety.

Słowa krytyki, choćby najmniejszej oznaczają często dla nas negację osoby.

Przecież tak nie jest.

Zwykle krytykuje się zachowania,określa inne interpretacje tych samych spraw.

Nie ma to nic wspólnego z negacją osoby, którą możemy lubić, nawet bardzo.

Jeżeli ktoś stwierdził, że np ja się mądrzę, albo nie mam racji to czy znaczy to, że do niczego się nie nadaję w ogóle?
Proszę mi odpowiedzieć.
P.S.
Ja wiem, że się mądrzę :)
Małe są szanse, że się zmienię, bo lubię to robić - na zgubę słuchaczy albo czytelników :)

środa, 4 listopada 2009

Herbatka z kardamonem

"Kardamon pobudza i ożywia, odświeża oddech i wpływa pozytywnie na przemianę materii. Dzięki niemu poczujesz się lekko i będziesz mieć chęć na długie igraszki z ukochanym."

Proszę proszę.
A ja zrobiłam sobie herbatkę z kardamonem, bo nikt jej pić nie chce:)

No to padło na mnie.
Spodziewając się strasznego smaku,dosypałam cukru i dołożyłam cytryny.

Chyba będzie moją ulubioną :)

No to idę do domu.

Może jaki men się nadarzy (oczywiście chodzi o te "długie igraszki z ukochanym").

wtorek, 3 listopada 2009

Odmienność I




Lady GaGa , znana piosenkarka, przyznała na swoim blogu że jest hermafrodytą (obojnakiem) - choć nie jestem pewna czy to nie chwyt reklamowy.

Cytat: "Nie wstydzę się tego, tylko nie rozpowiadam tego każdemu. Tak, mam narządy męskie i kobiece, lecz czuję się kobietą... Nie mówiłam o tym bo to dla mnie nic wielkiego"

"Problem naturalności rzeczy nienaturalnych podjął przed stu laty Marcel Proust w swoim cyklu powieściowym "W poszukiwaniu straconego czasu", zwłaszcza w "Sodomie i Gomorze", gdzie przywołuje wypierane wspomnienie dawnych, "próbnych epok, gdy nie istniały jeszcze kwiaty rozdzielnopłciowe ani zwierzęta jednopłciowe", gdzie panowało "pierwotne obojnactwo, którego ślad zdają się przechowywać szczątki męskich organów w budowie kobiety, a żeńskich w budowie mężczyzny".

W pewnych fazach rozwoju nie jesteśmy całkiem utożsamieni z własną płcią, musimy się jej w jakiś sposób nauczyć. Związani z matką i ojcem, dorastając, przesuwamy swoje preferencje. Wiele czynników składa się na tworzenie własnej tożsamości seksualnej, która może przybierać wiele odcieni i podobno nigdy nie jest w stu procentach jednolita.

To, co społeczeństwo, broniąc się przed odmieńcami, uznaje za nienormalne czy zboczone, okazuje się częścią natury - ale uświadomienie sobie tego przerasta nasze możliwości. Cudza inność uświadamia nam coś, czego nie chcemy wiedzieć o nas samych, bo kwestionuje to naszą własną tożsamość. Zwłaszcza tożsamość mężczyzny.

Najfatalniejsze, co może zdarzyć się w wychowaniu dzieci, to wyrobienie w nich wstrętu do samych siebie, do własnego ciała, niezgody na siebie takiego, jakim się jest. Już zwykłe "nie garb się!" może mieć niedobre konsekwencje, a co dopiero brak akceptacji własnego dziecka odmieńca. "
Tadeusz Sobolewski - Nienormalność - częścią natury

Mam wewnętrzna potrzebę napisania na ten temat.

Oświadczam jednak na początku wszem i wobec, że jestem hetero, żyję w związku z mężczyzną, a ten wpis jest wyrażeniem mojej solidarności wobec ludzi (podobno jest ich ok 10%populacji) , którzy żyją w rozdarciu ze względu na niekompatybilne odczuwanie swojej płci biologicznej, kulturowej,społecznej.
Nie jestem ani lepsza, ani gorsza od kogokolwiek.
Pragnę tą wstępną uwagą wytrącić komuś argument, że załatwiam własne interesy.

Otóż, tym wpisem, załatwiam interesy nas wszystkich.

Jest tych ludzi na tyle dużo, że w centralnej bazie danych na płeć przewidziano cztery możliwości: m, k, m - który był kobietą, oraz k - która była mężczyzną.

Sytuacja, gdy ktoś rodzi się hermafrodytą, ale jest pewien psychicznie swojej płci jest luksusowa w całym swoim dramacie.
W dzisiejszych czasach wystarczy trochę pieniędzy i problem może być rozwiązany fizycznie. Pozostaje jeszcze pamięć i podłość ludzka.

Gorzej zdecydowanie jest w pozostałych przypadkach.
Zewnętrzne cechy płciowe (w omawianym przeze mnie przypadku) nie mają takiego znaczenia.
Co dzieje się, gdy osoba z cechami płciowymi danego typu odkrywa w wieku dorastanie (najbardziej burzliwym), że swoje uczucia lokuje w osobnikach tej same płci?
Od kogo może liczyć na wsparcie?

Jak sama się czuje?

Co myśli o sobie?

Czy znajdzie akceptację u najbliższych, kolegów ?

Jesteśmy wszyscy obrzydliwymi egoistami.

Wydaje nam się, ze świat może istnieć tylko w nam znanym wydaniu, czujemy się w nim bezpieczni.

Nie przyjdzie nam do głowy, że jest różnorodny, kolorowy, a z cech z którymi człowiek się rodzi nie należy szydzić, naigrawać się ani potępiać, bo nie mamy wpływu na to, że posiadamy np. krępą budowę ciała.

Niestety w takim zaprzeczeniu miłości bliźniego zabetonowana jest postawa kościoła katolickiego.
Ślepi i głusi.
Oczywiście, gdy przedstawia się świat jako czarno - biały, to łatwo jest manipulować ludźmi, jeśli tylko przyłapie się ich na odmienności.

W zamiarze moim jest powrót do tematu. Może dokształcę się.
Może coś lepiej będę potrafiła przekazać.
Może ktoś zechce włączyć się ewentualnie w poszerzanie tematu w komentarzach?
Zapraszam. :)
Czytam aktualnie książkę J. Butler - "Uwikłani w płeć" oraz chcę zdobyć Robert Aldricha - "Geje i lesbijki. Życie i kultura"

poniedziałek, 2 listopada 2009

Konkurencja

Należy życzyć konkurencji jak najlepiej, bo w innym wypadku (gdy jej się nie wiedzie) szaleje.

Moja główna konkurencja postanowiła zrobić remont generalny u siebie, a w pozostałych sklepach remanent.

Jak się jest potentatem, to można sobie pozwolić na wszystko.

Nawet na to , aby nie powiadomić piekarni, mleczarni o przestoju. Niech sobie robią z tym towarem co chcą, a klienci niech po dniu wolnym dadzą na kanapki dzieciom po ziemniaczku, albo kluseczce.

Gdyby piekarnie wiedziały, to wiedziałaby i konkurencja.

Jeszcze coś więcej by zarobiła?

Przyhołubiła stałego klienta?

Cóż mogę powiedzieć.

Mogę się tylko pośmiać, no i idę do pracy.

Będziemy walczyć z klientem, że takie słabe zaopatrzenie i nie potrafimy sobie z tym poradzić :)

Moja wina
Moja wielka wina :DDD

sobota, 31 października 2009

Wszystkich Świętych

Zbliża się moje najulubieńsze święto.

Wszystkich Świętych i tuż za nim Święto Zmarłych.

Podobają mi się cmentarze zamienione w ogrody. Moc kwiatów sztucznych i żywych. Podoba mi się pamięć o tych co odeszli.


To, że cały dzień przebiega pod znakiem odwiedzin.

Są to odwiedziny i tu ,i tu , i na tym cmentarzu, i na tamtym.

Spotykają się całe rodziny.

Nie ma nachalnej komercji.

Nie zawłaszczono tych świąt dla reklam, agresywnego handlu.

Palące się znicze rozświetlają ciemności tak szybko zapadające.

Podobno z nieba, ci co lecą samolotem widzą Polskę całą w blasku, rozświetloną( tak czytałam ).

Jest czas na spotkania, zadumę, refleksję.
Czas spotkań z ludźmi dawno nie widzianymi( bo każdy stara się w tym dniu odwiedzić najbliższych ).

W tym dniu jestem na cmentarzu przynajmniej dwa razy w ciągu dnia, czasami więcej.
Panuje czarodziejska atmosfera, nie jesteśmy tak umęczeni jak w inne święta.

Te święta są również dla nas, aby docenić chwilę tu i teraz.

Takie hasło: Żyj i ciesz się wszystkim co masz i czego Ci brak

Tu i teraz

Powtórki nie będzie

P.S.
Wiązanka jest mojej produkcji (ach ta żądza pochwał) :DDD

piątek, 30 października 2009

Rozrywka



"Indeks feng shui" - przygotowany przez pracowników banku Credit Lyonnais z 12 miesięcznym wyprzedzeniem precyzyjnie przewidywał najważniejsze zmiany indeksu Hang Seng( giełda Hongkong ).

Analitycy giełdowi z w.w. banku skonsultowali się z mistrzami feng shui na temat przewidywanych zachowań tamtejszej giełdy w Roku Małpy(1992)

W rok później analitycy giełdowi nazwali go - "niemal perfekcyjna mapą zmian na giełdzie"
Ta sensacyjna wiadomość została opublikowana w Asian Wall Street Journal 4.12.1992r

Zdaniem nadzorującego prace menedżera z domu maklerskiego, analiza feng shui bardzo przypomina matematyczne metody prognozowania powszechnie stosowane na Wall Street.

Proszę sobie wyobrazić, że zarówno Bank Chin( po lewej ) jak i Bank Hongkongu( po prawej ) zaprojektowane zostały w ścisłej konsultacji z mistrzami feng shui.

Na domiar tego właściciel Banku Hongkongu kupił kawał placu przed budowlą i podarował miastu pod warunkiem, że zawsze będzie to teren zielony, nie zabudowany( to trzeba mieć nadmiar wiary lub kasy, co? ). Wolna przestrzeń z frontu stwarza korzystne perspektywy w feng shui.

Czymże więc jest feng shui, że wiara w nie jest tak wielka iż można wydać tyle pieniędzy, aby spełnić taką zachciankę?

Cywilizacja chińska liczy sobie 4 tys. lat( gdzie nam maluczkim z naszą 1000letnią historią do tego kolosa? ).

Chińczycy to naród cierpliwy, kochający tradycję, w wielkim poszanowaniu mający ludzi starszych jako tych co posiedli wiedzę - mędrców.

Z pokolenia na pokolenie przekazywana była mądrość. Obserwowana przyroda.

Chińczycy usiłowali dociec co wpływa na pomyślność lub jej brak w życiu człowieka.
Próbowali pomyślny los związać z jakimś ściśle określonym otoczeniem, warunkami w jakich żyje człowiek.

Próbowali odpowiedzieć na pytanie: Co sprawia, że jedno miejsce jest korzystne dla człowieka, rodziny są liczne, ludzie szczęśliwi, inne wręcz odwrotnie.

Tak jak i my Chińczycy mają swoje znaki zodiaku. Horoskop chiński związany jest ze słońcem, a nie jak u nas z księżycem.

Na to jak będzie Ci się powodzić w życiu trzeba według chińczyków nałożyć charakterystyczne cechy osobowe( dzień, miesiąc, rok urodzenia), z cechami otoczenia.

Ponieważ interesowałam się feng shui dosyć intensywnie, to pozwoliłam sobie porównać typowy dworek polski z tym czego wymaga się od szczęśliwego miejsca wg feng shui.

Ocena wyszła pozytywnie.
Okazuje się, że kierując się zasadami dobrego smaku i rzetelnego, porządnego rzemiosła będziemy spełniać wymagania chińczyków.

Oczywiście stawianie takich horoskopów to praca dla wybitnych znawców, mistrzów, którzy całe życie poświęcają na zgłębianie tej nauki( którą Chiny Ludowe chciały unicestwić jako zabobony ).

Nie podejrzewam, aby ktokolwiek w Polsce mógł robić to w odpowiedzialny sposób, choć tych chcących zarobić trochę jest.

Na pewno ustawienie kwiatów w jakimś miejscu nikomu nie zaszkodzi, albo przestawienie łózka w korzystnym dla siebie kierunku.

Moim zdaniem takie czarowanie rzeczywistości może wzmocnić w nas oczekiwanie pozytywnych zdarzeń, a to jak wspomniałam we wpisie z 30 września jest bardzo pożądaną postawą.

czwartek, 29 października 2009

Złota polska jesień

Gdyby było słońce, to pewnie nie mogłabym wyjść z lasu :)
Nie było go. I tak było pięknie.








Rekomendacje

Otrzymałam dziś zabawny tekścik z relacji przełożony - pracownik.
Ponieważ zamiast obiecanego przez meteorologów słońca jest chmurno, należy podnieść poziom endorfin innym sposobem.

Miłej lektury



"Jan Kowalski jest moim pomocnikiem do spraw programowania, zawsze

ciężko pracującym. Jest samodzielnym pracownikiem nigdy nie

narzekającym na warunki pracy. Nigdy nie zdarzyło się, żeby Jan K.

odmówił, gdy ktoś potrzebuje jego pomocy. Poza tym zawsze

kończył prace w określonym terminie. Często ubiega się o dodatkowe

zadania i poświęca się im cały, omijając nawet swoje własne

przerwy śniadaniowe. Jan K. jest człowiekiem, który nie ma

w sobie nic z próżności. Doskonałe umiejętności są potwierdzeniem jego

wiedzy o programowaniu. Głęboko wierzę, że mój pomocnik, Jan K. może być

zaklasyfikowany jako bardzo dobry pracownik, który nie powinien zostać

zastąpiony przez kogoś innego. Rekomenduję, żeby Jan K. został

awansowany. Jestem pewien, że czas poświęcony tej decyzji nie okaże sie

stracony, co na pewno zaowocuje dla dobra firmy w najbliższym czasie.

Załącznik:

Ten idiota stał nade mną cały czas jak pisałem tą rekomendację.

Uprzejmie proszę o ponowne przeczytanie tylko nieparzystych linijek
rekomendacji."

środa, 28 października 2009

Starość


Natknęłam się dziś na piękny tekst, który muszę koniecznie Wam pokazać :)

Starość pojmowana jako spokój, ukojenie, mądrość, wyciszone emocje, wolność od zobowiązań względem ciała i powinności wszelakich, które niezmiennie nam towarzyszą.

Starość dobra.

Starość dostojna - taka wizja starości mi towarzyszy i się jej nie boję :)


Oriana Fallaci miała, gdy zmarła 15.09 2006 r. 77 lat.

Przed śmiercią napisała:

„Lubię starość. Cieszę się nią.

Głupcami są ci, którzy ją odrzucają, a żeby ją odeprzeć poddają się liftingom, ubierają się jak dwudziestolatkowie, kręcą na temat wieku.

Są głupi i niewdzięczni. (...)

W młodości sądziłam, że jestem wolna. Ale nie byłam. Martwiłam się o przyszłość, pozwalałam wpływać na siebie wielu rzeczom i ludziom. (...)

Gdy dorosłam wierzyłam, że jestem wolna. Ale nie byłam. Ciągle jeszcze martwiłam się o przyszłość, pozwalałam wpływać na siebie nieżyczliwym osądom, bałam się konsekwencji własnych wyborów.

Dziś już się nie boję.

Nieżyczliwe sądy nie mają już na mnie wpływu, przyszłość mnie nie martwi.

Czemuż miałaby mnie martwić? Już nadeszła.

O oswobodzona od próżnych zmartwień, płytkich ambicji, ulotnych chimer, czuję się wolna jak nigdy przedtem.

Wolna wolnością pełną, absolutną.

Poza tym starość jest piękna, ponieważ starzy rozumieją to, czego jako młodzi, a nawet dojrzali ludzie nie rozumieli.

Ponieważ zgromadzone doświadczenia, wiedza, wnioski sprawiają, że wszystko stało się jasne. Niektórzy nazywają to mądrością”.

Piękny tekst.

Zachwycam się .

wtorek, 27 października 2009

Żaba kontra Ropucha

Zagadka dla miłośników przyrody:
W jaki sposób rozróżniamy żabę od ropuchy na pierwszy rzut oka?

Odpowiedzi typu: ropucha to stara żaba nie zostaną uznane bo są
1. niewłaściwe
2. zbyt mało wyrafinowane

Zaznaczam, że ulubieniec Kermit to Słodka Żabcia - stworzenie unikatowe, nie podlegające kwalifikacji.

Reklamacje

Reklamacje z jakimi miałam do czynienia

1. Ser pleśniowy - bo jest w nim pleśń( klient grzecznie zrobił uwagę na boku )
2. Bo niesmaczne
3. Bo chciał spróbować czy dobre i więcej nie chce
4. Reklamacja towaru z metką z innego sklepu
5. Bo puszka była duża, a zawartość niewielka

Własność

Moja sąsiadka ma przynajmniej raz na 2 lata nowe młode szczenię.

Każdemu wolno.

Nie mogę się dopatrzyć jednak dorosłych psów.

Niby nic i nie powinno mnie to obchodzić.

Ja także kocham młodziutkie psiaki, uwielbiam.

Jakie one są rozkoszne.

Jakie zaaferowane otaczającym światem, radosne, żywiołowe.

Sama radość.

Najprostszy wniosek jest taki...
Zresztą nie chcę wyciągać żadnych wniosków. Ani prostych, ani skomplikowanych.
Po co?

Może wszystko jest w porządku a najprostsze scenariusze są kłamliwe, mijające się z prawdą.

Jedyne co mnie dziwi to to, że np ja bardzo przywiązuję się do stworzeń.

Jak tu się ich pozbywać, gdy cząstkę energii naszej zabierają ze sobą?

Poza zrozumieniem

Do napisania notki skłonił mnie dzisiejszy widok młodego szczenięcia kręcącego się u stóp rozpromienionej kobiety. Poprzednich dwóch psów nie widzę.

poniedziałek, 26 października 2009

Praca zaliczeniowa :)

Moja praca zaliczeniowa, która nastręczyła mi wiele trudu oceniona została na dobry :)

Pewnie, że nie jest to najwyższa ocena ale myślę, że sprawiedliwa.
Tyle jeszcze jest do nauczenia :)
Dziś zapraszam wszystkich na wirtualne Martini( wstrząśnięte, nie mieszane ).

Anonima M też zapraszam. Podejrzewam po cichu, że to szefowa Bonda( Jamesa ) :DDD

Muzyka

Można przyciszyć, ewentualnie wyłączyć odpalającą się automatycznie muzykę.
Piszę, żebyście wiedzieli :)
Jakbym zrobiła błąd ortograficzny proszę wytknąć i napiętnować :)

Równouprawnienie

Ucięłam sobie wczoraj rozmowę z pewnym panem.

Wśród rozmów o wszystkim i o niczym :
- czy mogę panią dotknąć?
- tylko pokażę gdzie mnie boli
- a co ja lekarką jestem?
wynikło, że pan kocha dzieci.

Ma ich czworo.
Ubolewa, że tylko tyle, bo mógłby mieć i dziesięcioro.
Państwo jednak za mało na dzieci daje.
Powinno przynajmniej 1tys na dziecko miesięcznie.

Zgodziłam się z panem zaznaczając, że to co ktoś otrzymuje ot tak, inny musi wypracować i w formie podatków oddać, a potrzeb jest dużo.

Zapytałam mimochodem, kto zajmuje się dziećmi : szkoła, pranie, gotowanie itd.

Oczywiście pracująca na etacie żona.

No to pewnie pan pomaga, bo to dużo pracy?

Nie, nie ma czasu, przecież pracuje. A i na gołębie trza popatrzeć i ryby połowić.

Przecież to takie oczywiste.

Jak mogłam zapytać?


P.S.
Takie maleńkie molestowanka w pracy (gdy się pracuje w sklepie) są na porządku dziennym.

Nikt nie spodziewa się przy kasie osoby z wykształceniem wyższym niż zawodowe, więc niektórzy mężczyźni czują się rozluźnieni i puszczają wodze fantazjom. Taka osoba pracującą w sklepie

1. nie ma gdzie uciec
2. odpowiada, za to co jest w sklepie i nieruchomość
3. zanim ktoś udzieliłby jej pomocy, to mówiąc w przenośni "byłaby musztarda po obiedzie"

W związku z powyższym, należy zachowywać się tak aby utrzymać bezpieczeństwo szeroko rozumiane

Zdecydowanie najlepiej jest śmiać się z najgłupszych dowcipów, nie reagować gwałtownie, tylko małymi kroczkami osiągać swoje :)

Tyle wyjaśnień (wprawdzie chętnie myślałabym o sobie jako o piękności, ale rzeczywistość jest taka jak powyżej i nie ma nic wspólnego z urodą).

sobota, 24 października 2009

Piękne dni

Dziś mamy piękny dzień. Nie żeby pogodowo był specjalny( zimno, mglisto, pada).

Jakoś, trafiali się dziś ludzie z polotem, uśmiechnięci, zadowoleni, hojni(niematerialnie).

Najpierw dowiedziałam się od przesympatycznego pana, że wyglądam na rówieśnicę swojej córki i obie możemy iść na tańce (sic!).

Powiedziałam wprost, żeby nie przesadzał, ale zrobiło mi się miło bardzo (miód na me serce - choć to wierutne bzdury).

Następna była szalona koleżanka która nie dość, że coś u mnie kupiła, to mnie poczęstowała tym co kupiła (ja wszystkiego nie próbuję - i tak dobrze wyglądam), a ona stwierdziła iż tej pyszności muszę spróbować:)

Potem były kolejne zadowolone z siebie i życia osoby. Wysyp jakiś ludzi pozytywnie nastawionych do wszystkiego.

I jak tu nie chwalić dnia?

piątek, 23 października 2009

Skarpety a sprawa polska

Nie wiem jak inne, ale moje skarpety maja przedziwną zdolność ukrywania się, znikania a później pojawiania w wersji pachnącej, stojącej, nie do pary.
Zawsze kiedy potrzebuję okryć swoje marznące kończyny znikają jak kamfora. Czyżby to jakaś partyzantka, dywersja, nieuzasadnione niczym znęcanie się nad poszukiwaczem po szufladach przygód?
Może to bodziec mający sprawić, że ocknę się i docenię złożoność i wyrafinowanie jakich mogłabym doświadczyć wkładając wersję paluszek po paluszku?
A może chodzi o docenienie efektów kolorystycznych np gdy para jakimś sposobem, najczęściej jednak wskutek prania, zmieni odcień i zamiast jednej pary są dwie różne skarpety? Proszę jakie to nowatorskie rozwiązanie: dwa w jednym- najlepsze efekty przynosi jak to cudze skarpety tak zostaną uprane. Ile to można sobie powyjaśniać, zadumać się nad złożonością świata i jego marnością oraz innymi sprawami.
Zastanawiam się czy to aby nie jakie instytucje, które prowadzą działania operacyjno-rozpoznawcze o charakterze niejawnym wewnątrz kraju nie zwinęły mi skarpet w tak strategicznym momencie. Może jaki agent Tomek prowadzi swą szeroko zakrojoną akcję a jest na etapie rozpoznania?
Tak tylko sobie marzę o tych kwiatach, kolacjach, tańcach itd.
Ja wiem, że to tylko skarpety są na cenzurowanym.
A niech tam.

środa, 21 października 2009

Życzenia





Wszystkiego najlepszego dla wszystkich Urszul czytających i mających dziś swoje święto:)

Zazdrość

"Zazdrość to uczucie, odczuwane w sytuacji frustracji, gdy znany jest obiekt zaspokajający potrzebę i osoba posiadająca ten obiekt"- za Wikipedią
Zazdrość często traktowana jest jako coś, czego się wstydzimy.
Ponieważ nie lubimy się wstydzić, unikamy towarzystwa osoby przez która spotykają nas takie uczucia i jej często nie znosimy.
Zazdrość jest również jednym z grzechów głównych w chrześcijaństwie.
Dostrzegłabym jednak pozytywne cechy zazdrości.
Ona nas może zainspirować do czegoś co umknęłoby nam w sytuacji samozadowolenia.
Zazdrość jest bardzo twórczym uczuciem:
"Można by zazdrościć tym, którzy dobrze piszą, gdyby nie stała otworem droga pisania jeszcze lepiej"-Adolf Dygasiński
Często zazdrość jest identyfikowana z zawiścią. Ta jest rzeczywiście jednoznacznie źle kojarzona, nie wnosi nic dobrego do naszego życia i najlepiej jest zrobić wszystko aby sobie z nią poradzić- bo niszczy przede wszystkim osobę nią owładniętą.
Cóż dodać.
Życzę wszystkim czytelnikom aby ogarniała Was twórcza forma zazdrości. Aby inspirowała Was do podjęcia takich wyzwań, których nie podjęlibyście przewracając się z boku na bok, i aby Ci którym dziś zazdrościcie jutro Wam zazdrościli:)

wtorek, 20 października 2009

Egzamin




Dostałam wyniki:)
Mam piękną piąteczkę:)
pozwoliłam sobie zmienić muzyczne tło:)

Kiedy na urlop?



Te wykresy to pokłosie moich studiów(trzeba na nie kliknąć wtedy są czytelne). Potrzebne były mi dane do pisanej pracy- są dostępne w zawiłych tabelach ministerstwa infrastruktury. Ponieważ wiem, że niektórzy nie lubią tabel, wyłowiłam najistotniejsze wartości i zamieniłam je na wykresy. Te są na pewno bardziej czytelne.
Teraz Wam opowiem co widzę:)

Zaczynamy od długości dnia- zmniejsza się już od lipca, ale mamy wysokie temperatury, jedno z najwyższych nasłonecznień w roku, zachmurzenie najmniejsze w sierpniu. Tyle korzystnych czynników sprawia, że ignorujemy to, że dzień staje się coraz krótszy.Choć zaczynamy już myśleć z niechęcią o jesieni. Słońce jednak świeci bardzo intensywnie i skutecznie wybija nam z głowy te myśli.
We wrześniu nagle ogarnia nas smętek, jakiś nieokreślony żal nie wiadomo za czym.
Robi się smutno, przychodzą przygnębiające myśli.Kolejne miesiące pogłębiają tylko istniejący stan rzeczy. To wszystko powoduje skracający się dzień, wzrost zachmurzenia. Organizm człowieka reaguje instytucjonalną rozpaczą i tęsknotą za światłem, dniem.
Coraz bardziej zwiększa się zachmurzenie, obniża wartość natężenia światła docierającego do ziemi, na domiar złego radykalnie skraca się długość dnia, który tak kochamy.
Zły nastrój pogłębiają pojawiające się opady oraz wiejące silne wiatry.
Dzień w czerwcu mający długość 16,7h w grudniu ma tylko 7,8h.
Zaskoczeniem dla mnie było, ze średnia temperatura stycznia(-1,2) wcale nie jest tak niska, a do tego najniższa w roku-choć przysłowia ludowe o lutym tak mówią.
W okolicach świąt Bożego Narodzenia dzień zaczyna się wydłużać, w nasze serca wstępuje nadzieja, mamy lepsze humory, z optymizmem patrzymy w przyszłość.
Przecież w styczniu mamy jedno z najwyższych zachmurzeń, temperaturę najniższą i w zasadzie jedynym powodem do optymizmu jest wydłużający się dzień.
Jeżeli chcesz zaplanować urlop, powiedzmy cały rok odkładasz na ten cel, to najlepiej na wypoczynek przeznaczyć listopad, grudzień, styczeń- bo wtedy udając się na południe uzyskasz najwięcej. Twój organizm to zdecydowanie doceni, będzie lepiej funkcjonował gdy dostanie w tym czasie porcję słońca extra.
Dlatego warto też udać się na narty( o ile jest śnieg), gdyż odbijające się od śniegu światło zwielokrotnia swój blask jak lustro.
Wyjazd latem do ciepłych krajów, aby siedzieć w klimatyzowanym pomieszczeniu( bo woda przy brzegu potrafi mieć prawie 50st), to według mnie żadna frajda.
U nas to jest latem komfort :)

niedziela, 18 października 2009

Wyzwania


Będę śpiewać, cieszyć się i rozglądać za nowym wyzwaniem.
Cóż świat jest wart bez wyzwań?
Przecież wszystko co poznaję wydaje się takie banalnie proste.
Aż grzech tego nie wiedzieć:)
Zarozumiała jestem?
A kto mi zabroni?

sobota, 17 października 2009

Szczyt nieodpowiedzialności


Jutro mam egzamin. Pouczyłam się wstawszy przed 6tą, popracowałam trochę, zażyłam rozrywki(net). Teraz -powinnam iść dalej się uczyć:)
Ha, ha, ha....
Teraz to ja pewnie ukradkiem przed samą sobą zrobię maleńką prasówkę, cokolwiek sprzątnę, uszyję firanki- bo pomysł na ozdobienie okna łazienki mam od dawna, może pójdę do ogródka?( śnieg ginie)
Zakupiłam przecież 50cebul tulipanów- nie mogłam się oprzeć- najpierw wzięłam 3xtyle, spokojnie jednak wyperswadowałam sobie taakie zakupy i skończyło się na niezbędnym minimum(ach te wyprzedaże).
Niewątpliwie nadejdzie jeszcze czas na naukę- będę się złościć na siebie, że tylko tyle.
Pożyjemy, zobaczymy:)
Szczyt nieodpowiedzialności.
WIEM
Powiedzmy, że zdolna jestem( do wszystkiego).
Wszystkie zdjęcia kwiatów są zrobionymi przeze mnie czymś co robi za aparat,fotografiami moich urodziwych ogrodowych piękności.

piątek, 16 października 2009

DOBRY CZŁOWIEK


Kocham ludzi dobrych. Nieodwołalnie.
To oni sprawiają, że chce się żyć, pracować.
Oni są światłością świata, mają moc rozświetlania rzeczywistości.
Sprawiają, że wszystko wydaje się banalnie łatwe, niezauważalnie proste.
Nic im nie przeszkadza, że dobroć jest taka niepopularna, nie przynosi wymiernych korzyści.
Nie chodzi o tych z dobroci czyniących ofiarę, pokutę.
Na świecie nie ma istoty doskonalszej niż DOBRY CZŁOWIEK

środa, 14 października 2009

Tańce i swawole

Mam już dosyć tańców i swawoli mojego samochodu na śniegu.
Trzeba go zdyscyplinować.
Idę przełożyć opony.
No, niech mnie później nie słucha...
Obrażę się i zacznę myśleć o rozstaniu(mam nadzieje, ze się przestraszy). DDD

Nauczycielu Dobry


Pokojowa Nagroda Nobla dla Baracka Obamy prezydenta USA.
Czy to pomyłka?
Mam nadzieję, że nie:)
Prezydent USA nie jest moim ulubieńcem. Jakoś nie mogę uwolnić się z przeświadczenia, że rządzi ten kto ma pieniądze.
Co dała nagroda laureatowi?
Odrobinę luzu w podejmowaniu działań i wielkie zobowiązanie.
Jak może się ktoś uhonorowany takim wyróżnieniem zachowywać inaczej, niż tak jak będą go tytułować.
Komitet Noblowski wystąpił w roli Nauczyciela Dobrego:)
Mnie się to podoba.
Podoba mi się dawanie szansy, dopingowanie, wspieranie korzystnych dla ogółu działań, wywoływanie korzystnych zdarzeń poprzez dopingowanie ludzi aby działali w tym kierunku.
Bardzo mi się podoba wybór Akademii, a za Baracka Obamę będę trzymać z sympatią kciuki:)
Swoją drogą jakie to nie amerykańskie- nagradzać kogoś na zapas:)
Europa rządzi :)

wtorek, 13 października 2009

Szczęscie w życiu -ciąg dalszy

Jakie to banalne. Jakie prawdziwe i dobre.
Podnoszące na duchu.
Przy okazji nadciągającej zimy przypominam jeszcze raz w całości:)
Trzymajcie się ciepło moi mili czytelnicy :)




Pracuj jakbyś nie potrzebował pieniędzy.

Kochaj jakby nikt nigdy nie zadał Ci cierpienia.

Tańcz jakby nikt na Ciebie nie patrzył.

Śpiewaj jakby nikt Cię nie słuchał.

Żyj jakby to był raj na Ziemi.

Wyślij tę wiadomość do przyjaciół. Pomiń tych, którzy potraktują to jak dziecinadę mając własny obraz Świata w zwierciadle egocentryzmu. Jeżeli nie wyślesz, też nic się nie stanie. Jeżeli wyślesz, ktoś może uśmiechnie się czytając, I to już będzie do przodu!!!

A ZATEM, MIŁEGO DNIA PO PROSTU

poniedziałek, 12 października 2009

Ajurweda i ja

Pogoda popsuła się następnego dnia.
Po śniadaniu masaż stóp. Relaksacyjny- a jakżeby nie:)
Całą godzinę młody człowiek masował mi stopy i nogi. Nie powiem, było bardzo przyjemnie choć robił to inaczej niż ci których znałam z wcześniejszych doświadczeń. Masaż jest bardzo łagodny, nazwałabym to raczej głaskaniem i muskaniem. Podobało mi się gdy używał bardzo ciepłych kamieni:)
Przyszedł czas na kolację.
Wyjątkowe miejsca stresują nas nieco.
W czasie kolacji zaobserwowałam trzy grupy zachowań ludzkich.
Pierwsza grupa to ludzie, którzy uważają, ze znaleźli się w takim miejscu, że należy przyjść odpowiednio ubranym: sztywny garnitur, suknia odpowiednia- zachowują się jakby połknęli kij, jedzą jak ptaszki, taksują innych krytycznym wzrokiem: znalazłam się na cenzurowanym:)
Druga grupa- światowcy. Hałaśliwi, pewni siebie, słychać na całej sali gdzie to oni nie byli i ile trunków nie wypili i jakich języków nie znają- co i raz wtrącone obce słowo:). Rozparci na krzesłach, ale mimo całego szumu wokół swojej osoby z łatwością poznasz, że popisują się aby dodać sobie prestiżu:)
Grupa trzecia- osoby znajdujące się tu i teraz z jakichś przyczyn. Nie robią szumu,jedzą co im pasuje, a ubierają się też jak im pasuje- jak zamierzają iść na spacer, to na pewno nie założą szpilek.
Posiłek w formie szwedzkiego stołu, który niektórym myli się z posiłkiem na stołówce gdzie wykupiłeś to i to , i nic więcej nie wolno ci zjeść.
W takiej formie posiłku jesz ile chcesz, tylko masz możliwość wybierania tego co lubisz, no i musisz sam się obsłużyć. Wydawałoby się, że to takie oczywiste, a jednak nie jest:)
W pałacu panował półmrok. W pokojach założone energooszczędne żarówki, było ciemno- jak chciałam coś poczytać szłam do toalety, siadałam na tronie i przy głośnym szumie wentylatora czytałam:)
Następny dzień- po śniadaniu masaż abhisek - miodowy.
Należy rozebrać się , dostaje się przepaski jednorazowe, z niewiele zasłaniającej fizeliny,na piersi i dolna część intymną, i następuje masaż olejkami z miodem. Atmosfera jest przyjemna, ciepło, stół na którym leżysz najpierw na brzuchu później plecach i jest podgrzewany. Muzyka wedyjska sączy się cicho, kadzidełka się palą, panuje rozluźniająca atmosfera. Trochę się pół śpi ,trochę gada, czas płynie. Ciepłe męskie ręce gładzą całe ciało, każdy paluszek oddzielnie poczynając od stóp, i nie ma w tym nic intymnego do czasu.
Po wymasowaniu palców u rąk masażysta całą ręką masuje dłoń wkładając swoje palce między moje do ich końca.
Nie wiem czy u wszystkich jednakowo to działa, ale ja się ocknęłam z letargu z myślą: mam już uciekać czy nie?
Spokojnie jednak, spokojnie. Nic się nie dzieje.
Takie atrakcje:)
Korzystałam już z masażu u różnych ludzi- pierwszy raz coś takiego doświadczyłam. Ja nie lubię jak ktoś przekracza jakieś granice.
Może to tak ma być, a ja nieprawidłowo reaguję?
Nigdy nie mam pewności.
Spokojnie, nie należę do tych najpiękniejszych:)
Niestety deszcz padał już do końca pobytu.
Zapomniałabym. Spotkaliśmy na mieście parę,sztywnych garniturowych, ptaszków niejadków co mnie tak niemiło otaksowali wzrokiem.
Zaszliśmy na herbatkę, a tu siedzą oni w wyciągniętych swetrach , przed sobą mają górę jedzenia, dwa dania i jeszcze przystawki.
Jaki świat jest mały, a los przewrotny :)
W sumie dwa noclegi to jednak bardzo skromnie jak na wypoczynek, ale atrakcji było wystarczająco.

Odrzutowiec

Konfliktowa
Co z tym odrzutowcem DDD ?

Dary losu

















Wymyśliłam hasło i wysłałam esemesa.
Szczęśliwy los mi sprzyjał i wygrałam dwudniowy pobyt dla dwóch osób w jednym z pałaców w Karpaczu. Dostałam extra dwa godzinne masaże ajurwedyjskie dla każdej osoby.
Jak szaleć to szaleć.
Ten obiekt sakralny to kościółek Wang (obiekt pobudowany w XII w) przeniesiony z Norwegii do Karpacza w XIX w w kawałkach- proszę jak pięknie się trzyma:)

Pierwsza wersja wyjazdu była taka, że przedłużam i relaksuję się. Napięty plan moich obowiązków niestety uniemożliwił tę opcję. Dobra jednak i odrobina luksusu:)
Dojeżdżamy. Pogoda piękna. Świeci piękne słoneczko. Wyjazd zapowiada się wielce obiecująco:)
Pałac- robi wrażenie. Wchodzimy, czujemy się jak u siebie w domu- bo jakże inaczej można się czuć gdy chcesz zrobić sobie przyjemność.
W założeniu jest oszołomienie delikwenta co wstąpił w progi. Ponieważ raczej nie ma dla mnie zbyt wielkiego znaczenia w jakich warunkach nocuję( mogę i na sianie gdy warto coś zobaczyć), po chwilowym otwarciu szeroko oczu i uchyleniu ust, wszystko wraca do normy:)


Zagospodarowaliśmy darowaną sobie przestrzeń: apartament czyli łazienka, sypialnia i salon z TV cyfrową.
Wykończenie,standard wysokie:)
Jednym słowem podoba nam się:)
Dostajemy plan zabiegów, miła obsługa informuje o godzinach posiłków. Idziemy obejrzeć okolicę.
Jak widać jest bardzo ładnie.
Koniecznie chcę pokazać umywalkę z łazienki- jest słodka. Wanna oczywiście z hydromasażem:)





wtorek, 6 października 2009

Poezje





Dzisiaj klient przyniósł mi tomik poezji.
Często widzi mnie jak coś czytam, dopytywał się co czytam. Wymienialiśmy poglądy na temat lektur. W pewnym momencie spytał czy poezję też czytam?
-Tak, tyle, że raczej w skupieniu, gdziekolwiek się nie da. -To pani dam tomik wierszy.
Zrobiło mi się głupio, chętnie przeczytam potem oddam.
"Kroplą drążone"-Barbary Mazurkiewicz, a to próbka

Ciszy poczuć smak
" Jak się nazywa chwila co nas rozdziela
I ta droga, którą nie wiesz dokąd iść,
Ciągle drepczesz, lecz tylko w miejscu.
Bezpieczniej chodzi się parami.

Jak żyć, by innych nie zarazić
Smutkiem, czy przekleństwem...
Budzić podziw, a nie przerażenie.
Śnić marzenia zanim zgasną.

Jak się modlić, aby cud się zdarzył
Wierzyć, sztorm przeżyć...
kiedy nagle wiatr się zmienia.
Tak upaść, byś podnieść się umiał.

Przeszłość pokonana, przyszłość nieznana"

Jutro przeczytam więcej. Poezja zwykle nastraja mnie pesymistycznie. Zobaczymy:)

sobota, 3 października 2009

A pani, to skąd sama wraca?




Zdarzyło mi się , że kiedyś nadwyrężyłam sobie ścięgna Achillesa. Po zastosowaniu przez jeden dzień tabletek- przeszło.
Wiosna znów naciągnęłam- więc zlekceważyłam. Pomyślałam- poboli, poboli, przejdzie. Nie będę się szpikować prochami.
Nie przeszło przez pół roku. Musiałam przemóc się, i iść do lekarza. Dostałam jakieś środki na bazie sterydów.
Pomysłowy Dobromir w mojej głowie stwierdził, ze szkoda byłoby takiej okazji stracić i kupiłam na tę okazję karnet na siłownię . Ćwiczę już miesiąc. Moja masa( nie tylko mięśniowa) wzrasta.
Co tam ścięgna.
Po lesie już nie biegam, tylko szybko maszeruję. Wracam sobie ostatnio, na granicy lasu zaczepia mnie kobieta i pyta głosem nie znoszącym oporu: " A pani, to skąd sama wraca?" i spojrzała znaczącym spojrzeniem na las.
Zamurowało mnie. Nic nie odpowiedziałam. Córka tej pani szybko dodała- "przecież ze spaceru"
Najpierw się zdenerwowałam, później przypomniałam sobie faceta którego swego czasu podejrzanie często widziałam, jak po tym lesie biegałam. Pewnie węszył sensacje- tak myślę. Ja zmieniłam wtedy godziny biegania, aby pozbyć się towarzystwa.
Zdecydowanie wolę jednak pytanie wprost, choć jest szokujące.
Żałuję, że nic tej pani nie podpowiedziałam. Czego nie miałabym nie zaspokoić jej ciekawości?
Mój znajomy uczestniczył w maratonie warszawskim. Jestem pełna podziwu(ciągle się nawzajem dopingujemy). Ubyło go 4 kg w jeden dzień i na pewno był na granicy wyczerpania fizycznego.
Ja chyba się nie skuszę:)
Podziwiam jednak bardzo wszystkich uczestników i chylę przed nimi czoła.

środa, 30 września 2009

Wróżki i wróże

Nie mogłam dziś w nocy spać. Za najskuteczniejszą terapię usypiającą uznałam przebywanie w pobliżu włączonego telewizora.
Przełączam z kanału na kanał, same programy dla dorosłych. Jakoś po kolejnej zmianie patrzę- program ezoteryczny. Dobra, posłuchajmy. Siedzi wróżka, czeka na telefony. One zamiast się urywać- milczą.
Dla zbicia czasu opowiada historię z życia swojego, pierwsze kroki w fachu.
Zdawała egzamin na prawko- za pierwszym razem wywróżyła sobie klęskę-sprawdziło się. Za drugim-wróżba taka sama, natomiast wynik egzaminu: zdano. Pani zaśmiała się nerwowo(może zorientowała się, ze strzeliła sobie gola).
Wniosek jest taki-na dwoje babka wróżyła.
Naukowcy amerykańscy(jak zwykle) stwierdzili, że zwykle zdarza się to czego oczekujemy.
Obiektem badań były doświadczenia naukowe i osoby o określonych oczekiwaniach odnośnie wyników. Okazało się, że w zależności od tego jakich wyników naukowiec się spodziewał, takie otrzymywał.
Uczę się więc oczekiwać wszystkiego co najlepsze.
Problem tylko jak odróżnić dobre od lepszego aby dużego błędu nie zrobić:)

Dla cierpliwych


Ile pieniędzy mamy do dyspozycji?

poniedziałek, 28 września 2009

Przekręty- nasza specjalność?




Okazuje się, że u nas w kraju zdecydowanie lepiej nie przestrzegać prawa niż to robić.
1. Taki na przykład kierowca.
Jeśli stara się o prawo jazdy to musi zapłacić, trudzić się, uczyć, jeździć na egzaminy, narażać na stres po to tylko aby nabyć upragniony papierek uprawniający go do poruszania się po drogach.
Jak go złapią płaci mandat, w najgorszym wypadku traci prawko i od nowa zapętlamy się, zapętlamy.
Gdy delikwent jedzie bez uprawnień, to właściwie nikt mu nic zrobić nie może( niczego zabrać).No może zostać pouczonym jak to źle postępuje.
2. Złodziej
Jeśli kradnie w sklepie za stosunkowo małą wartość(do 250zł), to jest niska szk0dliwość czynu i zwykle otrzymuje upomnienie.
Natomiast gdyby przyszło do głowy sprzedawcy nagrać złodzieja na gorącym uczynku i puścić na you tube to grozi mu kara więzienia za zniesławienie.
3. Prywatyzacje
Proszę jak sobie radzi nasza elita(p. Marczuk- Pazura-jako pośredniczka).
Po co starać się, wykazywać, uczestniczyć w przetargach jak i tak wiadomo dla kogo jest co przeznaczone?
4. Gwiazdy
Niewątpliwie pan R. Polański jest gwiazdą pierwszej wielkości. Gdyby w Polsce zrobił to co zrobił, po 10 latach uległoby przedawnieniu.
A ci Amerykanie naszemu bohaterowi ze skłonnością do młodych dziewcząt, nie dają spokoju( bo tak właściwie to tylko jedna jest udokumentowana) przez ponad 30 lat.
5. Biznesmeni
Są tacy co biznes rozkręcają za cudze pieniądze( dostawców, producentów, itd.). Ponieważ likwidują firmę która to robiła są bezkarni. Mogą otwierać następne i jak sprawy przycichną, od nowa to samo.
Właściwie nikomu nie zależy aby zlikwidować prawnie takie procedery.
6. Budowlanka
Tu to właściwie jest wolna amerykanka. Jeden robi plany, przestrzega, pilnuje, zżyma się, drugi stawia co chce- i tak po jakimś czasie będzie dobrze.
Wszyscy widzą jak jest. I co z tego?
Widać decydentom, ustawodawcom pasuje taki stan rzeczy jeśli rozporządzenia i ustawy wychodzą z błędami merytorycznymi.
Myślę jednak, że będzie lepiej:)
Bo tak chcę

Proszę wsłuchajcie się w słowa tej piosenki:)

niedziela, 27 września 2009

Żebyś się nie zdziwił




Jak się ktoś naogląda telewizji, to później robi takie oczy gdy przechodzi do świata rzeczywistego.
Jak się to Wam podoba?

sobota, 26 września 2009

Taniec i śpiew

Taka piękna pogoda. Piękny wrzesień. Trzeba wykorzystać.
Może potańczymy?
Uczmy się od najlepszych:)




Później można zwolnić. Ewentualnie tylko posłuchać:

Książki na poprawę humoru-wybieramy

Porównam dziś dwie ostatnio przeczytane książki na poprawę humoru.
1"Sprzedawca broni" H.Laurie oraz
2"Homo bimbrownikus" A.Pilipiuka
Pozycja pierwsza jest książką w wydaniu tradycyjnym. Mamy powoli rozwijającą się akcję. Zapoznajemy głównych bohaterów, zaprzyjaźniamy się, zaczynamy ich lubić. Stajemy po ich stronie gdy wpadają w tarapaty. Główną zaletą książki są błyskotliwe dialogi, inteligentne, śmieszne, wzbudzające podziw( autor grywał w kabaretach, co zapewne ułatwia napisanie ironiczno-cyniczno- śmiesznej konwersacji jego bohaterów). Ja miałam wrażenie, że sam autor się sobą zachwyca:)
Pozycja druga to jakby wejście w cudzy sen. Są takie stany snu,gdy mamy świadomość , że śnimy, ale możemy trochę wpływać na to co się nam śni.
Autor zaprasza nas do takiego świata, gdzie wszystko według akceptowanych ogólnie standardów stoi na głowie . Bohater pozytywny to nie super men, tylko stary pijak, egzorcysta, bimbrownik, plugawy degenerat znany władzom świeckim jak i kościelnym z nie najlepszej strony.
A.Pilipiuk (archeolog po UW) zaprasza nas do swojego świata wyobraźni.
Ja się nie nudziłam.
Naszemu zorganizowanemu światu pełnemu zakazów i nakazów przeciwstawione jest podejście na zdrowy rozum.
Skonfrontowane są plemiona Słowian, druidów, neandertalczyków oraz nas- ludzi sukcesu:). Mamy światy równoległe, przenoszenie w czasie, zaklęcia, amulety, egzorcyzmy.
Mamy też oko puszczone przez autora do czytelnika, gdy narrator w pewnym momencie stwierdza, że trochę chyba przesadził:)
Ta książka jest zaproszeniem do wspólnej zabawy, z nieustanną u Pilipiuka pochwałą radowania się chwilą w zwyczajnym życiu.
Tak bym to widziała.
Co bym poleciła?
H.Laurie to błyskotliwość.
A.Pilipiuka to świeżość. Trochę jak zajmująca gra komputerowa:)
Co kto lubi, najlepiej obie:)

środa, 23 września 2009

Gardenie

Nie mogłam się oprzeć urodzie kwiatów i oszałamiającemu zapachowi.
Są moje:)
Jakoś po przyjeździe zrzuciły trochę pąków.
Okazuje się, że gardenie nie lubią ciepła. Zdecydowanie lepiej się czują w chłodzie.
Coś jest takiego oszałamiającego w zapachu tych kwiatów, że człowiek pragnie się zatracić. Zamyka oczy i kwiat uwodzi go swoją wonią.
Rośnie teraz na balkonie. Powoli myślę ją wnieść. Boję się jednak, że znów zrzuci pąki w proteście przeciw ciepłu.
Jak niektórzy ludzie. Warunki odpowiadające ogółowi sprawiają, że więdnie w nich to co najlepsze. Choć dalej podobają się, to wprawianie w zachwyt nie jest ich udziałem.
Niestety pomyliłam nazwy kwiatów. To oczywiście jest gardenia, a nie jak wcześniej pisałam kamelia.