piątek, 31 lipca 2009

Wakacje

Cały rok marzymy o wyjeździe.
Pogoda jakakolwiek, ale latem ma być morze.
Morze ma być raczej zimne niż ciepłe, pełno wokół jodu( nigdzie indziej go nie uświadczysz), mowa złotousta oczywiście polska, krajobraz piękny, jakiego nigdzie indziej nie uświadczysz. Ludzie zadowoleni i uśmiechnięci.
Tak bywa w Rewalu. To najpiękniejsze miejsce na naszym wybrzeżu.
Za daleko. Drogi fatalne, trzeba by cały dzień przeznaczyć na podróż.
Morze jednak musi być.Nasze, żadne inne.
Tylko tu oddycha się pełną piersią.
Wszelkie inne morza może mogą wejść w możliwości wyjazdu jesienią, zimą:)



Oczywiście żadnej firmy nie chcę reklamować. Fajne hasła zebrali:)
Być może ruszę na parę dni zażyć jodu.

czwartek, 30 lipca 2009

Literacko aktorski flirt







Hugh Laurie - życiorys


Przeczytałam powieść ulubieńca mas, wcielającego się w nieomylnego dr.Hausa.
Uczucia mam mieszane. Powieść nie wciągnęła mnie jak odkurzacz, choć nie mogę odmówić jej uroku. Fabuła dobrze pomyślana. Pomysł agenta udającego ofiarę losu jeszcze nie oklepany.
Typowy, wyrafinowany angielski humor. Z poszczególnych zdań można się uśmiać. Jednak cały czas towarzyszy świadomość iż najlepiej bawi się piszący. Można odłożyć książkę, za jakiś czas wrócić, jak najdzie nas ochota na spędzenie trochę czasu z panem Laurie.
Lekka, łatwa i przyjemna. Tak na sobotnio-niedzielny wieczór.

Zapomniałabym. Przecież jeszcze nasz ulubieniec usiłuje śpiewać:)

środa, 29 lipca 2009

Czas wolny


Jakbym miała dużo czasu:)
Co ja bym zrobiła, gdybym miała soboty i niedziele wolne?
Chyba z nadmiaru wolnego, głupoty zaczęłyby mi przychodzić do głowy.
Urlop?
Co to w ogóle jest?
No, 5 noclegów poza miejscem zamieszkania to rozpusta, zwykle jest 3
Gdybym u kogoś pracowała, to podniosłabym tę kwestię. Wszak to niedopuszczalne!
Niestety nie mam na kogo pluć jadem. A do tego w sumie jestem zadowolona i nie wyobrażam sobie inaczej.
Zasadniczo jak jestem przemęczona, robię sobie wolne, np w południe leżę pod lipką. Sąsiedzi komentują: tej to dobrze, pieniądze same wpadają do gąbki.
Niech tak będzie.
Wszak starczy się położyć, a tu los złotem Cię obsypie:)
Lubię tak o sobie myśleć:)



Chyba jednak zdecydowanie za mało leżę pod tą lipką:)

wtorek, 28 lipca 2009

Dedykacja



Zadedykowałam dziś pewnej pięknej kobiecie piękną zieloną piosenkę:) w formie życzeń:)
Lubię dobrych ludzi. Uskrzydlają mnie:)
Też bym chciała uskrzydlać, ale poruszam się jak słoń w składzie porcelany. Jak Bozia obdarzała ludzi delikatnością i taktem chyba byłam na wagarach.

niedziela, 26 lipca 2009

Miłość od n-tego wejrzenia

Mój wybitny mąż kazał mi dziś zapiąć wyższy guzik od bluzki( koszulowej, z kołnierzykiem).
Wzruszyło mnie to. Po tylu latach. Nikomu nie wolno niczego zobaczyć:)
Ciekawe co będzie jak wybierzemy się nad morze?

sobota, 25 lipca 2009

Dyplom

Otrzymałam dziś dyplom( jedyny w gminie:pt "Trzeźwy sprzedawca"
Znaczy to mniej więcej tyle, że sprawdzam co żywe, czy może pić i palić.
Nie wiem czy się cieszyć, ze wśród najgorszych jestem najlepsza, czy też śmiać z własnej super przyzwoitej głupoty- bo nawet państwo polskie zezwala na produkcję denaturatu tak słabo skażonego, ze prędzej ktoś zapije się na śmierć niż zatruje składem tegoż.
Wiecie, że koniaki kupowane na targowiskach często były robione z płynu do spryskiwaczy do samochodów,barwione bejcą, a produkcja alkoholu cały czas jest na granicy opłacalności(zarabia państwo i pośrednicy: może nawet leczymy i uczymy się dzięki pieniądzom ze sprzedaży alkoholu).
Szkoda mi ludzi uzależnionych. Oni przychodzą do mnie i widzę, że się wstydzą. Wstyd im, że tak nisko upadli i nie są w stanie się dźwignąć. To często grzeczni i wartościowi ludzie.
Bez wsparcia rodziny nie mają szansy, a rodzina musi być świadoma i zgodzić się na przechodzenie przez piekło. I wraz nie zawsze skutecznie.
Obserwuję teraz proces nowego uzależniania. W okolicy zainstalowano automaty do gier( z mojego rozeznania wynika, że zarabia się na takim automacie od 3-7tys na m-c).
Co trzeba zrobić aby zarabiać jak najwięcej?
Najpierw pozwolić ludziom wygrywać, niech przyzwyczają się do łatwego grosza.
Jak zaczną traktować taki automat jak szczęśliwy traf i kasę extra, to zmienia się oprogramowanie automatu i nieliczni tylko wygrają.
Człowiek to stworzenie ułomne. Zawsze wierzy, że następnym razem się odkuje, ze dziś jest właśnie ten dzień i próbuje. Najpierw idzie gotówka, później wynosi się sprzęty z domu itd.
Państwo też na to zezwala. Pamiętacie aferę z jednorękimi bandytami.
Oczywiście wszystko jest dla ludzi. Niech to będą jednak ludzie świadomi.
Mam takie skromne pytanie. Czy kogoś w szkole uczono na temat uzależnień?
W jaki sposób powstają i dlaczego później tacy ludzie wredni się robią?
A ci ludzie którzy utrzymują się z automatów? Też mają rodziny, dzieci.
Świat wartości? Każdy marzy.
"Śniły mi się wielkie rzeczy. A tu rzeczywistość skrzeczy"
Nie mam ambicji uważać się za lepszą od kogokolwiek.

piątek, 24 lipca 2009

Jak piękny jest świat



Troszkę trzeba się wyciszyć. Przypomnieć jak piękny jest świat:)
Posłuchać dobrej muzyki.

Ta góra to Montserrat. Dojeżdża się do niej kolejką z Barcelony (ok 50km).

Świat odwiedzin


Zakręciło mi się w głowie od wczorajszej popularności:) To tylko parę godzin dnia. Jestem tak świeżą blogowiczką, że uwierzę w każdą bzdurę. Ja to się cieszę byle czym, byle się pocieszyć:)
Warsaw
Poland 52.25 21
Concord
United States 43.2345 -71.5227
Stockholm
Sweden 59.3333 18.05
Houston
United States 29.7755 -95.4152
Viborg
Denmark 56.4333 9.4
Berlin
Germany 52.5167 13.4
Jacksonville
United States 30.2939 -81.6552 Vilnius
Lithuania 54.6833 25.3167
Los Altos
United States 37.3622 -122.14
Hartford
United States 41.769 -72.6835
Birmingham
United States 33.5054 -86.7987
Milan
Italy 45.4667 9.2
Sevilla
Spain 37.3772 -5.9869
Miedzyrzecz
Poland 52.4333 15.5833
Pamplona
Spain 42.8167 -1.6333
Westport
United States 41.1449 -73.3428
Rio De Janeiro
Brazil -22.9 -43.2333
Cracow
Poland 50.0833 19.9167
Koszalin
Poland 54.2 16.1833
Polska
Poland 52.6 19.1
No przecież musiałam się pochwalić, choć to nic nie znaczy( już zasięgnęłam języka).
Bo liczycie się tylko Wy mili goście polsko mówiący:)
I mam nadzieję, że będziecie mówiący:)
A licznik był do wglądu publicznego przez parę dni, teraz go zahasłowałam.
Mam nadzieję, że nie macie nic przeciw(skoro ochrona danych osobowych, to ochrona).

czwartek, 23 lipca 2009

Ja, królowa szos

Dziś jest trudny dzień.Upał nie do zniesienia.Trudno myśleć, skupić się.Nastrój raczej podupadły. Lepiej wszelkie decyzje odłożyć na później.Na poprawę humoru coś dla niewiast i nie tylko:) Jakież my mamy poczucie humoru:)Z kogo się pośmiać jak nie z siebie. No to proszę





Obliczyłam sobie, że zrobiłam 0,5 mln km bez wypadku( nie jest to nie wiadomo ile, ale wiem co mówię). Mogę śmiało stwierdzić, że mężczyźni jeżdżą równie fatalnie.
Taki filmik o naszych super menach byłby żałosny, o nas jest zabawny.
Czy jest to dla kobiet poniżające? Nie sądzę. Śmiejmy się i tyle.
Jeździ źle ten, co mało jeździ:)

środa, 22 lipca 2009

Wybory

Społeczna rewolucja przeciw estetyzacji stolicy.
Cała Polska kibicuje policji.

To tylko wybór z haseł pojawiających się po wczorajszych wydarzeniach przy KDT w Warszawie.
Kto by pomyślał, że przyjdzie mi kibicować policji?
Dwa hasła całkowicie oddające nastroje społeczne.
Oczywiście szkoda ludzi, ale wolę być dumna ze stolicy.
Oczywiście administracja dała plamę- bo nie można doprowadzać ludzi do ostateczności, ale i tak się cieszę.
Niech będzie, że jestem samolubną egoistką:)

wtorek, 21 lipca 2009

Wiek nieokreślony


Tak sobie rozmyślam na temat wieku. Internet stawia nas w luksusowej sytuacji wieku nieokreślonego.
Myślę, że to przyszłość. Wprawdzie daleka, ale jednak.
Bo czy ma znaczenie wiek, gdy część ludzi ma główny cel: dożyć swoich dni w miarę spokojnie.
Nic ich nie interesuje, konsumują rozrywki podane na telewizyjnej tacy, dają sobą manipulować, powiedzmy w dość prymitywny sposób. Ten typ określiłabym starcami i staruchami, bez względu czy w kalendarzu wybiło im 70 czy 18 lat.A nawet zdarzają się stare dzieci. Absolutnie nikogo nie obwiniam. Może tak ma być?
Prawdą jest jednak, że gdy kogoś spotykamy "off" to na rozmowę nakładamy filtry różnego typu. Spodziewamy się czegoś, oczekujemy, ewentualnie nie chcemy zamienić słowa.
Internet nas wyzwala ze stereotypu. Świadomy człowiek spodziewa się wszystkiego. Jest ciekawy innych. Na kogo trafi. Mogę kogoś nie lubić, drażni mnie, albo uważam że jest prymitywny i "off" nie chciałabym mieć do czynienia, a tu daję mu szansę. Może ma swoje powody, że tak się zachowuje.
Trudno określić wiek niektórych, a tak właściwie nie ma to znaczenia. Oceniani są na podstawie czy podobają mi się ich wypowiedzi czy nie?
Nie ma racji bytu stwierdzenie:"Co Ty gówniarzu wiesz o życiu" albo "Skostniały starzec"
Usiłujemy przekonać do swoich racji wszystkich jednakowo.
Skoro tak ładnie wyłuszczyłam niektóre sprawy, to mam prośbę: proszę mnie traktować jako osobę bez wieku. Nie ma znaczenia w naszych kontaktach,czy mam mniej lub bardziej pomarszczona skórę:) i mówić po imieniu.

poniedziałek, 20 lipca 2009

Patrzysz i widzisz

Zapytałam zaprzyjaźnionego informatyka, jak to jest, że niektórym do licznika dołączyła się reklama( bo taką uzyskałam odpowiedź gdy zapytałam zaprzyjaźnionego blogowicza o reklamę u niego)? U mnie nawet jak wybierałam rożne liczniki nic się nie doczepiło.
Usłyszałam odpowiedź zaskakującą choć oczywistą: Bez zgody właściciela bloga żadnych reklam nie ma, a za każdym kliknięciem na reklamę idą pieniądze od reklamodawcy do właściciela bloga.
Opowiedział również historię o amerykańskiej nastolatce, która zainstalowała kamerę na kompie i codziennie opowiadała o problemach swoich i przyjaciół. Blog zrobił w USA furorę- takie to było dowcipne, z życia wzięte, mądre. Oczywiście poszły reklamy, pieniądze itd.
I nagle wyszło na jaw, że wszystko to jest nagrywane w studio, wszystkie teksty pisane przez specjalistów psychologów zajmujących się problemami ludzi w tym wieku, cudowne dziewczę przychodziło co ranek, odgrywało swoja rolę i szło spokojnie do domu.
Dlaczego o tym piszę?
Bo boli mnie tamta odpowiedź usłyszana od człowieka do którego miałam zaufanie.
" A zatem mówię, że są zarazy i ofiary, i nic więcej. Jeśli to mówiąc staję się sam zarazą, przynajmniej się z nią nie zgadzam. Usiłuję być niewinnym mordercą. Widzi pan, ze nie jest to wielka ambicja"- A.Camus " Dżuma"

sobota, 18 lipca 2009

Strata


Profesor L.Kołakowski nie żyje.
Nie jestem filozofem, socjologiem ani psychologiem. Nie będę płakać,bo znam się.
Jest mi przykro, bo czytając jego wypowiedzi porządkował się mój świat. Bo rożne rzeczy chciałam, wyrazić, ale brakło mi słów, a to co mówiłam było wieloznaczne, nieodpowiednie. Starczyło jedno zdanie profesora i wszystko stawało się jasne, jednoznaczne, czytelne dla wszystkich, trafiające w sedno spraw trudnych i błahych
Odszedł wielki człowiek.

czwartek, 16 lipca 2009

Niewinność


Jest to jedna z róż, która prawie zmarniała mi w tym roku.
Najpierw przycinałam ją jak zwykłe,bo sadziłam dużo i zapomniałam, że jest pnąca. Jak wreszcie zorientowałam się, zakwitła tak bujnie, że cała była okryta niewinnością. Do tego powtórzyła kwitnienie. Wzbudzała zachwyt. Teraz pojedyncze kwiatuszki rozkwitły.
Ciekawe, czy niewinność wzbudza w kimś jeszcze zachwyt?
Wszystko wiedzieć, mieć doświadczenie to są bardzo pożądane cechy.
A jak trafi się ktoś niewinny, naiwny to co?

środa, 15 lipca 2009

Uroda życia




Takie różne kwiatki


Otrzymałam list polecony z ZUS-u. Piszą, że nie uregulowałam składek, mam jak najprędzej to uczynić, w przeciągu 7 dni pojawić się u nich, wytłumaczyć, inaczej oddadzą sprawę do sądu grodzkiego. No i zaczęło się: szybko do dokumentów- na moją głowę uregulowano wszystko.
Serce ścisnęło mi się ze strachu. Następnie poczułam się jak lwica, której rodzinę chce ktoś ograbić nieprawnie( wszak wszystko co cesarskie grzecznie niosę cesarzowi).
W takim nastroju pojawiłam się w progach szanownej instytucji, która w założeniu dba o dobro maluczkich. Od słowa do słowa, od jednego pokoju, do drugiego, od jednej miłej pani do następnej okazało się, że zapłaciłam 8 gr(osiem groszy) za mało-co wynikło z zaokrągleń, i stąd cała burza.
W związku z powyższym, nie należy mi się zasiłek chorobowy i muszę pisać specjalne pismo tłumacząc się co, gdzie, jak i dlaczego, aby go odzyskać. Na szczęście póki co zdrowa jestem, choć nie wiadomo jak długo, gdy mnie szacowny ZUS tak straszyć będzie.

poniedziałek, 13 lipca 2009

Kwitnące drzewa



" Rzekłem do drzewa migdałowca: Siostro, powiadaj mi o Bogu.
I migdałowiec pokrył się kwieciem"
Nikos Kazantzakis "Biedaczyna z Asyżu"














Na fotografiach jest kwitnąca magnolia, ale równie pięknie opowiada o Bogu.
Czy Bóg o którym tak pięknie można mówić pogniewa się na mnie, że właśnie kupiłam bilety na koncert Madonny?
Wiem, że zachowuje się ona w stosunku do Boga jak rozwydrzony bachor robiąc wszystko, czego nie wolno. Prowokacja jest jej sposobem na sukces.
To co robi wykonuje w sposób mistrzowski i za to ją lubię. Lubię również teksty, które śpiewa-wszystko ma z najwyższej półki.
Będę śpiewać, tańczyć, bawić się ile sił.
Zamierzam podrukować sobie teksty piosenek, aby śpiewać z nią:)

niedziela, 12 lipca 2009

Słowa

Słowa
Słowa jak róże.
Mogą być piękne, ale mogą czasem w sposób zupełnie niezamierzony kłuć i w efekcie boleć. Zastanawiam się, co sprawia, że z jednymi dogadujemy się w lot, innych natomiast każde usłyszane słowo boli.
Nieumiejętność przekazywania treści?
Czy też nieumiejętność słuchania ?
Może jedno i drugie.

sobota, 11 lipca 2009

Pachnący lipiec



Moja piękna lipka rośnie coraz dorodniejsza. Mistrz Jan zainspirował mnie do posadzenia drzewka. Jest dorodne, zdrowe, pachnace i piekne.
Lubię położyć się pod nią. Słychać szelest liści, obserwuję złote refleksy przesuwające się po skórze, słychać buczenie pracowitych, uwijających się pszczół. Jaki zapach?
Kojąca łagodna słodycz.
Czego można więcej chcieć, gdy tak się niespiesznie przewracam z boku na dowolnie wybrany bok?

piątek, 10 lipca 2009

Królowe urody w moim ogrodzie



Wszystkie kwiaty które zamieszczam są posadzone własnymi rękami i rosną w moim ogrodzie.
Przyszedł do mnie dziś miły pan z Netii z ofertą. Właśnie kończy mi się umowa z TP.
Poczęstowałam kawą, rozgadał się. Obiecał niemalże gwiazdkę z nieba. Zaczęliśmy wchodzić w szczegóły, gwiazdki spadały jedna po drugiej. Jest jednak sympatyczny, pełen zapału, czemu nie.
Postanowiłam jednak dać szansę TP. Dzwonię na infolinię zapytać o warunki rezygnacji. Miła pani odpowiedziała, następnie pyta dlaczego się zastanawiam.
-Nierówny transfer, czasami przerwy.
-Toż to trzeba było zgłaszać.
-Reklamacja pozytywnie rozpatrzona była we wrześniu oraz lutym tego roku.
-Niemożliwe, musi pani się mylić, sprawdzę.
-To ja zaraz połączę z serwisem
z serwisu:
-Proszę zrobić to i to. No w tej chwili to ma pani wprost idealnie.
-Proszę dzwonić jak będzie źle- warknął serwisant.
Pana z Netii złapałam na schodach. Co mi szkodzi spróbować z inną firmą?

czwartek, 9 lipca 2009

Do pracy rodacy, do fabryk do roli Niech nowe się jutro wykuwa powoli

Czwarta rano. Trzeba wstać i do pracy. Biegiem, bo najlepiej byłoby o 3 30.

Jak tak krótko mam spać, to się denerwuję i budzę się co pół godziny. Wstaję, zakładam bez zastanowienia naszykowane wcześniej ciuchy i do przodu. Jestem panią samej siebie i robię co tylko zechcę.

Jadę. No dobra, dobra, nie muszę być najszybsza( a szkoda). Wyczułam światła na swojej trasie i wiem, że jak pojadę szybko, to będzie bez zatrzymanki, jak przepisowo, to na każdym świetle postój.

Co prawda ryzykuję, ze mogę zostać bohaterką stacji TVN, ale co mi tam. Raz można zostać bohaterem

Bohater to bohater i już.

Załatwiam, wybieram, ładuję, , piję kawę, rozmawiam, uśmiecham się do ludzi, nie uśmiecham. Złoszczę czasem ( ale złość piękności szkodzi- to trzeba wydzielać). Czas leci, samochodzik upchany po dach. Można wracać do domu.

Na luziczku lecę, słoneczko prawie oczu nie wypali, upał. Z radia sączą się wszelkie nieszczęścia i skandale. Turlam się, turlam.

No, jestem na miejscu. Koniec? Ależ skąd.

Przecież robię co tylko zechcę. Teraz zachciało mi się rozładować samochód , wypełnić dokumenty.

Tylko tyle?

No proszę, niewiele co człowiek nacieszył się pracą, a tu już 18ta. Albo później.

No dobra, to na co mam teraz ochotę?

Może się pouczę, albo Dostojewskiego na tapetę? Rozdarłabym się skutecznie.

Jedzenie? No przecież w biegu napchałam byle czego na ful. Nic więcej się nie zmieści.

No dobra, niech dziś będzie Camus i „Upadek”. Świetnie odnajduję się w egocentryzmie bohatera- wprawia mnie w stan upojnej radości.

No nie, przecież mam obowiązki podstawowe, ustawowe: naszykować rodzinie jeść i podać.

Wiem. Przemknę się po cichutku spać i już.

Zafundowałam im szkołę przetrwania gratis przez tyle lat..

Dadzą radę.

Ja to mam szczęście. Los samych geniuszów na drodze mi stawia. Moja rodzina, albo Ci z którymi udaje mi się zamienić słowo. Przez wpływ się od nich uczę, mimo grubej skóry.

Normalnie w czepku urodzona jestem.

A przecież do ulubionych blogowiczów chcę zajrzeć. Mocne postanowienie poprawy nastąpi jutro.

To był dzień pracy fizycznej. Występują w przyrodzie jeszcze między innymi dni załatwiania spraw w urzędach itd., może nawet bardziej podnoszące ciśnienie (o Dostojewskim nie ma mowy).

środa, 8 lipca 2009

Wyprawa na Biebrzę


To wyprawa w naturę nieskażoną obecnością człowieka, zupełną dzicz.
Plany wyjazdu odkładane były na później i później.
Inspiracją, zachętą okazał się inc
ydent w czasie walki o obwodnicę Augustowa.
Jakaś grupa zielonych w obronie ekosystemu Rospudy w czasie trwania 20 stopniowych mrozów wspięła się na okoliczne drzewa aby nie dopuścić do ich wycinki pod planowaną drogę.
Jakiej miary sprawa sk
łoniłaby mnie do podjęcia takiego desperackiego kroku? Tyłek bezlitośnie marznie na mrozie, również odnóża wszelakie. A oni trwali.
To, co zostało uchronione przed zatraceniem na Rospudzie, funkcjonuje dostępne dla zwiedzających w dolinie Biebrzy.
Rezerwację noclegu zrobiłam przez internet.
Dojechaliśmy na miejsce,
szukamy, dzwonimy do gospodarzy.
Przywitał nas miły pan i okazało się, że wynajęłam samodzielne mieszkanie w bloku (to dla podglądaczy życia ptaków).
Musieliśmy mieć nietęgi miny, bo pan zagaił, że jeśli nam nie pasuje, to on
nas zawiezie do gospodarstwa agroturystycznego, pięknie położonego, ze stawami w których można łowić ryby.
Bo przecież” najważniejsze jest zadowolenie gości” (częścią wspólną niedoszłego gospodarza z późniejszym była przynależność do Stowarzyszenia Przyjaciół Biebrzy).
Dworek w którym zamiesz
kaliśmy okazał się miejscem pięknym,przyjaznym ludziom i zwierzętom, z dobrą energią.
Przemiła gospodyni serwowała posiłki w taki sposób jakby to były właśnie święta a my nadzwyczajnej wagi gośćmi.
Na śniadanie zastawiony stół z pysznościami zrobionymi przez panią Marię. Na obiad zupa z buraczków,pyszny amur złowiony w stawie wcześniej oraz deser lodowy. Wieczorem,po kolacji gospodarz zaprosił panów na małe co nieco.
Wygląda na to,że komercja znajduje się t
u w minimalnej ilości.
Kwatery wynajmują tubylcy mający wreszcie możność dorobienia, a nie zamożn
i ludzie z miast nastawieni na zarobek.
Niby nie jest to ważne, ale ta ró
żnica sprawia, że czujesz się wyjątkowo.
Okazało się, że miasto Goni
ądz urządza dwudniowy festyn Noc Świętojańska . Można było się zabawić, zdegustować regionalnej kuchni( pani Maria też uczestniczyła, to zajęcie niekomercyjne), obejrzeć występy młodzieży z liceum muzycznego.
P
unkt kulminacyjny naszej wyprawy to spływ Biebrzą.
Płynęliśmy z Dolistowa do Goniądza.Spływ trwał 5 godz.
Tylko woda, niebo, ptactwo, szuwary i my.
Rzeka leniwie płynie,wije się, błyszczy w sło
ńcu, przyjemny zefirek schładza.
Cisza, spokój, przyroda nieskalana obecnością człowieka i śmieciami

Nigdzie nie spieszno, na wszystko zdążysz. Płyniesz meandrami w tą i spowrotem,relaksujesz się, koisz emocje, uspokajasz, odprężasz. Co i raz tą zaległą ciszę przerywa śpiew lub krzyk mającego tu swą ostoję ptactwa.
A ty płyniesz w swoim kajak
u nie myśląc o niczym, woda sama niesie. Wpadasz w zachwyt, zamieniasz się w słuch i myślisz niech to trwa.
Po trzech godzinach przypominasz sobie o istnieniu różnych części ciała. Wypatrujesz z utęsknieniem miejsca gdzie można wyjść na brzeg, wyprostować kości , zmienić sposób ułożenia ciała.
Tracisz poczucie rze
czywistości, myślisz jak to jest możliwe, że przy tak małym wysiłku cofnąłeś się o wieki, a nawet tysiące lat, bo tak tam było zawsze.
Po drodze spotkaliśmy zabudo
wane tratwy spięte razem płynące jeszcze wolniej niż my. Takie totalne lenistwo. Od czasu do czasu machniesz wiosłem, a tak siedzisz, patrzysz, suniesz do przodu a krajobraz niewiele się zmienia. Masz czas na porządkowanie swojego wewnętrznego świata, bez ponaglania i dyscypliny. Minęliśmy łabędzie gniazdo, dalej grupa łabędzi, jakieś kaczki, lecące żurawie.
Przez cały spływ spotkaliśmy jeszcze dwóch kajakarzy płynących w górę rzeki.
Czas wracać. Jedziemy niespiesznie po terenie
Biebrzańskiego Parku Narodowego. Na drodze bawią się dwa młodziutkie liski. Z zaciekawieniem spojrzały na hamujący samochód(czy może dołączy się do zabawy?). Powoli, ze spuszczonymi kitkami opuściły drogę.
Pierwszy raz w życiu widziałam dzikie lisy i do tego takie cudnie małe.
Tak sobie myślę, że na pewno tam wrócę
.