poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Sentymentalne banały?

W sąsiedniej miejscowości na cmentarzu wczoraj powiesił się 22letni chłopak.
Kobieta, która była niemalże świadkiem zamiast próbować go odciąć, pobiegła powiadomić proboszcza.
Okazało się, że był on sympatią dziewczyny tragicznie zmarłej rok temu, pochowanej właśnie tam.
Czy w obliczu rzeczy ostatecznych możemy się odnaleźć?
Czy potrafimy odróżnić co jest ważniejsze?

sobota, 28 sierpnia 2010

Realizacja marzeń

Usłyszałam ostatnio nowatorskie okreslenia marzeń i ich realizacji.

Jest to przywoływanie i zapraszanie Ducha Świętego(wiatr, ptaki, zmiany) do naszego życia.

Bardzo mi się takie dookreślenie spodobało:)

Jest więc coś dobrego w tych marzeniach co snują się po głowie.
Jest coś bardzo dobrego w ich realizacji.

Idę pomarzyć:)

P.S. Prawda jakie to pogańskie?

czwartek, 26 sierpnia 2010

Czy da się ucieć przed Gębą?

Przyprawianie komuś Gęby ma wielkie tradycje.
Weźmy takiego np posła J.Palikota.
No z czym się on kojarzy?
Z czym?
Ależ oczywiście z wibratorem.
Kto takiego człowieka może brać poważnie?
O co jednakże chodziło?

" Był policjant który zgwałcił studentkę.Udawano, że nic się nie stało. A ja pisałem interpelacje, skargi... Bez rezultatu.
Potem zdarzył się kolejny incydent-zmuszanie do seksu oralnego z przykładaniem pistoletu do głowy. Co mogłem zrobić? Napisałem kolejne pismo, interpelację. I znowu nic. Więc uznałem, że konieczny jest spektakl. Wziąłem te dwa gadżety- pistolet i wibrator- jako symbol tego co tam się działo. Poszedłem i pokazałem ludziom " - J.Palikot

Gdyby pani poseł Prządka do której zwracałam się o wsparcie w sprawie refundacji leków na SM miała takiego powera jak J.Palikot - to pewnie leki nowej generacji na tę chorobę byłyby refundowane. Kto jednak zaryzykuje uzyskanie takiej Gęby?

To jak łatwo powierzchownie i krytycznie ocenić innych pokazuje sprawa kota wrzuconego do kosza na śmieci.

Oczywiście jestem przeciwna wrzucaniu jakichkolwiek zwierząt do koszy.

Ja nie wiem co ten kot zrobił, że spotkał go taki los-choć wiem jakie potrafią być dokuczliwe. Kot posiedział chwilę w koszu, nie został uderzony,okaleczony ani zabity.
Jak widać darł się i drapał wystarczająco głośno, że nie tylko ktoś udzielił mu pomocy, ale dotarł do kompromitującego nagrania. Wrzucił do netu, internauci zlokalizowali kobietę i mało co jej nie zlinczowali - musiała dostać ochronę policji.

Cóż można powiedzieć?

Gęba straszna rzecz

środa, 25 sierpnia 2010

Popiół

Wypaliłam się pod wieloma względami.
Może powinnam zastanawiać się na przykład gdzie znajduje się prawdziwa wiara, kościół, religia?
Tylko po co?
Przestaje mnie to interesować.
Kto jest świętszy - czy Ci spod krzyża, czy Ci co chcą ich rozgonić, czy wyznawcy Naszego Dziennika(znam prenumeratorów - bardzo sympatyczni, dobrzy ludzie).
Czy może Wszyscy odpowiedzialni za Kościół w Polsce(z niecierpliwością oczekujący czyjej partii będzie na wierzchu to ją się poprze).

Ja mam czytać Katechizmy,wcielać je w życie - reszta z tego obowiązku jest zwolniona.

Po co mi to?
Toż to zupa w której gotowaniu nie chcę uczestniczyć.
Kto by pomyślał?
Przecież uczestniczyłam swego czasu parę razy w 2tygodniowych surowych Rekolekcjach Ignacjańskich
Pełna żaru, wiary.
Po co dziś to komu?
Wszystko się dewaluuje. Obojętne mi jest kto, co, jak?

Wypaliło się.
Powstał popiół
Mam nadzieję, że rozwieje go wiatr i śladu również nie będzie.

Wolność

Likwiduję firmę - na pewno do końca roku.

Wypaliłam się.
Stałam się wyrobnikiem z własnej woli.
Co będzie?
Gdybym była pracownikiem wylałabym wiadro pomyj na pracodawcę, że nie poznał się na takiej doskonałości( :DDD)
Ponieważ sama decyduję, to dobrze mi tak.
Zwolnię pracownice - staniemy się równe(poza doświadczeniem)

Kto chce, może mi dokuczać ile wlezie.
Nie ma nic bardziej inspirującego jak wściekłość.
Może jeszcze zazdrość - ale tu nie ma pola manewru.

Będę wolna

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

piątek, 20 sierpnia 2010

Mizantrop - człowiek nielubiący innych ludzi

Istnieją na świecie jednostki, które z jakichś przyczyn innych ludzi po prostu nie lubią, pogardzają nimi. Najlepiej je poobserwować jako bohaterów filmu.

W twórczości filmowej mamy dwa takie przykłady: słynny dr House, oraz Boris Yellnikoff z nowego filmu Woodego Allena - "Whatever works "



Nowy film Woodego Allena jest mistrzowskim pokazem tego typu ludzi, z przesłaniem, że cokolwiek byś nie zrobił, cokolwiek by się nie stało, niczego w swej naturze nie zmienisz.

Główny bohater - stary, zgryźliwy, nielubiący nikogo i mający w głębokiej pogardzie ród ludzki jako nie potrafiący mu dotrzymać intelektualnego kroku, otrzymuje dar od losu - pod drzwiami jego domu pojawia się młoda, świeża, piękna dziewczyna i zamieszkuje z nim.
Boris jest wybitnie inteligentny, posiadający dużą wiedzę i widz mimowolnie zaczyna czuć do niego sympatię, ale pierwsze co usłyszy od bohatera to: "jeśli jesteś jednym z tych idiotów, którzy lubią mieć dobre samopoczucie, idź zrobić sobie masaż stóp".

Dziewczyna z jednakową fascynacją i zachwytem patrząca na niego, oraz świat wokół. Czerpiąca przyjemność ze wszystkich przejawów życia.

Obserwacja mizantropa okraszonego pewnymi symptomami manii maniakalno-depresyjnej, wygłaszającego wszem i wobec swoje poglądy na rzeczywistość, przy konfrontacji ze świeżym dziewczęciem zapatrzonym w to monstrum staje się dla widza źródłem śmiesznych sytuacji.
To taki chichot z trzewi - bo jednocześnie widz zastawia się czy może nie widział wokół siebie takich zachowań.

Dziewczę pochodzi z mocno katolickiego południa USA, przesiąkniętego taką "prawdziwie katolicką" moralnością.
Wszystko w tej rodzinie jak ksiądz przykazał - wszelkie rytuały zachowane.
I nagle się sypie za koleją i to jest właśnie przyczyna jej obecności u drzwi Borisa w wielkim mieście jakim jest NY, później jej mamy i ojca.

W dalszych obrazach filmu śledzimy jak anonimowość wielkiego miasta pozwala wyzwolić w bohaterach ich prawdziwą osobowość, potrzeby i pragnienia.

Film trzeba oglądać na luzie, z uśmiechem, mając świadomość, że cokolwiek nie spotka bohaterów to prawdziwej ich natury nie da rady zmienić i najważniejsze jest być szczęśliwym cokolwiek miałoby to znaczyć.

Osobiście się zachwycam.
Prześmieszne dialogi, kontrast i nieuchronność końca które staje się znowu początkiem.

Polecam
Ja obejrzę jeszcze raz - za każdym razem człowiek wychwytuje nowe smaczki i śmieje się od początku do końca.

czwartek, 19 sierpnia 2010

Wartość

Często staję przed wyzwaniem sprostania cudzym oczekiwaniom.
Dotyczy to osób bliskich, ale również obcych.
Kiedyś bardzo się starałam. Wbrew sobie udowadniałam jaka fajna jestem, mądra,zaradna,szczupła, piękna itd, długo by wymieniać.

Teraz mi się nie chce.
Przestają mnie interesować cudze oczekiwania.
Jestem jaka jestem.
W pewnych dziedzinach mądra, w innych mniej.
Dochodzę do wniosku, że przestaje mi zależeć na cudzej akceptacji.
Zależy mi jedynie abym sama do siebie nie miała żalu i pretensji.
Muszę powiedzieć, że aktualnie czuję się komfortowo.

Wypełniam dobrze wszystkie swoje zobowiązania i jest fajnie.
Uważam, że wiodę pracowite, dobre życie.
Do nikogo nie wyciągam o nic ręki, nic mi się od nikogo nie należało, stwarzałam sama sobie i innym miejsce pracy.
Wszystko co mam zawdzięczam sobie, swoim wyrzeczeniom, swojej pracy.

Czuję się wartościową i mądrą osobą

Nikt i nic nie jest w stanie tego zmienić

wtorek, 17 sierpnia 2010

Sierpniowy ogród

Moje róże nie są tak piękne jak w zeszłym roku.
Magnolia nadrabia urodą za pozostałe kwiaty.
Znowu kwitnie i pewnie jakiś czas to potrwa, bo ma dużo pąków.

Z wydarzeń ogrodniczych: krety doprowadzają mnie do stanu przedzawałowego - przez noc przybyło 7 kopców.
Normalnie krecia robota





Las





wtorek, 10 sierpnia 2010

Strażnik moralności - proboszcz

W mojej dalszej rodzinie jest singielka.
Lata swoje ma.
Postanowiła ułożyć sobie życie z pewnym mężczyzną.
Po pewnym czasie, zostawił ja spodziewającą się potomstwa.

Życie toczy się dalej.
Urodziła i jako matka samotnie wychowująca postanowiła udać się do księdza i ochrzcić swoje roczne dziecko.

Usłyszała od proboszcza, że chyba nie spodziewa się, że jej dziecko będzie chrzczone z tymi z pełnych rodzin.

Kazał jej przyjść w poniedziałek, po ostatniej mszy. Chrzestni muszą przynieść zaświadczenie o odbytej spowiedzi, bo na pewno będą bez i sprofanują sakrament komunii

Zatroskana gmina

Otrzymałam dziś propozycję jedyną w swoim rodzaju od Gminy.
Zakup paneli słonecznych za jedyne 15% wartości. Resztę pokryje UE ze swoich funduszy.
Ucieszyłam się.
Podchodziłam do tego tematu wcześniej, robiłam rozeznanie, mam orientację mniej więcej czym to się je i ile powinno kosztować. Swą decyzję odwiesiłam na kołek w oczekiwaniu na lepsze czasy i oto nagle jak gwiazdka z nieba taka wiadomość:)

Ucieszona czytam dalej
Wszystkie wstępne kroki Gmina już poczyniła - utworzyła zarząd , przygotowała się, że chętni ustawią się w kolejce - więc opiekunów funduszu jest kilku.

Czytam dalej.
Czytam

Na końcu wymieniona jest kwota, którą obywatel ma obowiązek(umowa odpowiednio zredagowana - nie można się z niej wycofać) zapłacić - te 15%

Patrzę i się zastanawiam, czy dobrze widzę

To jest dokładnie tyle ile bym zapłaciła prywatnie inwestując, bez żadnego dofinansowania.