Nie wiem jak to się stało, ale do mojej piwnicy sprowadziła się myszka( a może myszki?).
Po co i na co?
W piwnicy jedzenia nie ma, ale widać coś ją zwabiło.
W sumie nie mam nic przeciwko zwierzętom.
W zachwyt nie wpadam, ale mogę spokojnie współistnieć.
Do czasu.
Mickie zadomowiła się pod schodami przy wejściu.
Nawet z ciekawości któregoś dnia ją oglądałam.
Powiedzmy - chciałam wypłoszyć - nie powiem, szturchałam w jej kierunku kijkiem do chodzenia przy otwartych drzwiach - aby ułatwić jej kierunek ewakuacji.
Nie chciała jednak skorzystać - a ja przemocy się brzydzę.
Zapadła decyzja, że będziemy współistnieć.
Wchodząc do domu w nozdrza zaczął uderzać wsrętny zapach.
Myszy.
Ale jak...
Oczywiście, że jestem pokojowo nastawiona, brzydzę się przemocą, mierzi mnie zncanie się nad zwierzętami - nie założę jej pułapki - musiałabym ją zdejmować z niej - brrr...
Zakupiłam trutkę.
Podsypuję po troszeczku. Trutka znika.
Znowu podsypuję..
i znowu znika
Tydzień stworzenie dożywiam.
Śmierdzi niemiłosiernie, a ostatnio wiedziona nadzieją, że dokonało się - odsunęłam szafkę - ujrzałam tylko znikający ogonek.
Czas mija, śmierć myszy nie nadchodzi - a we mnie rodzą się dylematy?
Gdybym ja była na miejscu takiej myszy?
Pewnie wolałabym gwałtowną śmierć niż takie ciągłe podtruwanie?
A może to jakaś zmutowana myszka i odporna na trutkę.
Dziś zastawiłam nową pułapkę.
Na dno wysokiego kosza na śmieci włożyłam uszczknięty kawałeczek obiadowego schabu (jakoś trzeba zwrócić na siebie uwagę myszy).
Zrobiłam dojście, aby mogła dostać się do łakomego kąska.
Jak wpadnie do kosza - to już z niego nie wyjdzie.
Wyniosę ją jutro na łąkę - niech poluje - a nie będzie wyżerać nieskutecznie moją trutkę na szczury.
Czekam....
Po nocy...
Nie ma mięsa, nie ma myszy...
Nastepnego dnia...
Przyszedł mi do głowy kot sasiada - zarzuciłam pomysł, ze wzgledu na zjedzoną trutkę.
Później...
Dziś truchło Mickeya zostało skremowane
i wraz z popiołem wylądowało w segregowanych odpadach.
niedziela, 30 marca 2014
niedziela, 16 marca 2014
Berlin - ciekawostki
Berlin zajmuje dziewięć razy większą powierzchnię niż Paryż.
Ze swoją 3,5 mln ludnością (połowa tego co w Paryżu) zajmuje trzecią pozycję w Europie, gdy bierzemy pod uwagę ilość mieszkańców miasta.
Jest tu dużo parków, zieleni, lasów, choćby Tiergarten.
Miasto posiada swoją strefę ekologiczną - zamkniętą dla samochodów.
Jeśli ktoś wjedzie w nią, a nie bedzie miał stosownego pozwolenia - zapłaci mandat.
Trzeba wiec uważać.
Natomiast wszędzie widać pełno rowerów i cyklistów.
Najwieksze wrażenie na mnie sprawili jednak Berlińczycy.
To jakiś specjalny rodzaj człowieka o wyjątkowo rozwiniętej empatii.
Jeśli zapytasz o cokolwiek, to nie tylko odpowiedzą, ale masz wrażenie, że chcieliby przychylić ci nieba.
Czują się za ciebie odpowiedzialni, są pomocni, opiekuńczy - nic złego nie może ci się w tym mieście stać. Dokładnie wyjaśnią gdzie masz pójść aby trafić, na jakim przystanku wysiąść.
Najprzyjemniejsi tubylcy jakich spotkałam w czasie podróżowania po europejskich stolicach.
W Berlinie Polak czuje sie jak u sąsiada, swojsko.
Nawet automaty na stacjach komunikacji miejskiej mają wersję po polsku.
Spotkaliśmy wielu Polaków tam pracujących.
Mam wrażenie, że za granicę wyjechali najsympatyczniejsi rodacy. To twierdzenie mogę zdecydowanie uogólnić. Często się zastanawiam w podróży, dlaczego przestajemy się uśmiechać nawzajem do siebie po powrocie do kraju?
P.S.
Zdaję sobie sprawę, że byłam tam chwilę.
We wszystkich odwiedzanych miejscach byłam jednak chwilę.
Oczywiście odwiedziłam Primark. Stwierdzam, że mają tam towar niskiej jakości, ale o modnym kroju i niezwykle tani - nawet na polskie kieszenie.
Ze swoją 3,5 mln ludnością (połowa tego co w Paryżu) zajmuje trzecią pozycję w Europie, gdy bierzemy pod uwagę ilość mieszkańców miasta.
Jest tu dużo parków, zieleni, lasów, choćby Tiergarten.
Miasto posiada swoją strefę ekologiczną - zamkniętą dla samochodów.
Jeśli ktoś wjedzie w nią, a nie bedzie miał stosownego pozwolenia - zapłaci mandat.
Trzeba wiec uważać.
Natomiast wszędzie widać pełno rowerów i cyklistów.
Brama Brandenburska. Na wschód od niej było NRD, na zachód - Berlin Zachodni. |
Zniszczony w czasie II wojny kościół. Pozostawiony w stanie ruiny "ku pamięci" potomnych |
Największe na świecie i najsławniejsze ZOO- brama wejściowa |
Spacery po mieście dostarczają estetycznych wrażeń.
Pięknie wystrojone wejścia do kawiarenek, restauracji. Częstym widokiem były gałęzie kwitnącej magnolii wstawione do naczyń z wodą lub wysokie donice obsadzone wiosennym kwieciem.
Nie sposób było się nie skusić.
Apfelstrudel i ciastko truskawkowe z bitą śmietaną i kawą |
Najwieksze wrażenie na mnie sprawili jednak Berlińczycy.
To jakiś specjalny rodzaj człowieka o wyjątkowo rozwiniętej empatii.
Jeśli zapytasz o cokolwiek, to nie tylko odpowiedzą, ale masz wrażenie, że chcieliby przychylić ci nieba.
Czują się za ciebie odpowiedzialni, są pomocni, opiekuńczy - nic złego nie może ci się w tym mieście stać. Dokładnie wyjaśnią gdzie masz pójść aby trafić, na jakim przystanku wysiąść.
Najprzyjemniejsi tubylcy jakich spotkałam w czasie podróżowania po europejskich stolicach.
W Berlinie Polak czuje sie jak u sąsiada, swojsko.
Nawet automaty na stacjach komunikacji miejskiej mają wersję po polsku.
Spotkaliśmy wielu Polaków tam pracujących.
Mam wrażenie, że za granicę wyjechali najsympatyczniejsi rodacy. To twierdzenie mogę zdecydowanie uogólnić. Często się zastanawiam w podróży, dlaczego przestajemy się uśmiechać nawzajem do siebie po powrocie do kraju?
P.S.
Zdaję sobie sprawę, że byłam tam chwilę.
We wszystkich odwiedzanych miejscach byłam jednak chwilę.
Oczywiście odwiedziłam Primark. Stwierdzam, że mają tam towar niskiej jakości, ale o modnym kroju i niezwykle tani - nawet na polskie kieszenie.
sobota, 15 marca 2014
Berlin - Reichstag
Reichstag - siedziba niemieckiego parlamentu.
Budynek z przeszłością.
Wejście dla turystów jest darmowe.
Aby zwiedzić Reichstag należy zamówić wcześniej wizytę przez internet.
Podać swoje dane, datę przybycia, wybrać sugerowaną godzinę odwiedzin i czekać na potwierdzenie.
Gdy się je otrzyma można zwiedzić budynek.
Przy wejściu przechodzi się skrupulatną kontrolę - taką jak na lotniskach.
Jedyną różnicą jest to, że zabronione rzeczy zabierane są do przechowalni i można je później odzyskać.
W środku kopuły widać lustrzany lej, wokół obwodu - spiralne pochylnie po których wchodzi się na szczyt. |
Ludzie poruszający się po spiralnej rampie mogą obserwować równocześnie otoczenie gmachu, jak i debatujących poniżej członków Bundestagu.
Dla każdego narodu ważne są jakieś hasła przewodnie. Co byłoby u nas?
Może Bóg, Honor Ojczyzna?
U Niemców takim hasłem jest: Przejrzystość - jakie to praktyczne i mówiące wiele o narodzie.
Zgodnie z tym hasłem przez szyby w środku kopuły obywatele mogą dosłownie patrzeć na ręce posłom, na których wcześniej oddawali głosy w wyborach.
Świeże, żywe kwiaty przy wejściu do gmachu. |
Specjalne oszklenie i izolacja powstrzymują utratę ciepła. Podłogi wykorzystywane są jako magazyn zimna i ciepła. Panele solarne i własne elektrociepłownie pokrywają zapotrzebowanie na energię Reichstagu i sąsiadujących budynków parlamentarnych w ponad 80%.
Sala obrad niemieckiego sejmu - krzesła granatowe,bez poręczy, skromne. Każdy z zewnątrz może stać i obserwować obrady. |
To są właśnie te lustra. |
Część podanych tu informacji przekazywanych jest w czasie zwiedzania.
niedziela, 2 marca 2014
Las
Opracowałam sobie trasę na marsz z kijkami po lesie.
Lubię chodzić, zwłaszcza po lesie.
Marsz zajmuje mi trochę więcej jak godzinę.
Kijki bardziej jako ochrona niż potrzeba.
Niewątpliwym jednak jest, że z nimi postawa idącego jest wyprostowana i mniej męczący jest sam marsz.
Na ścieżce zauważyłam bazgroły. Ktoś patykiem wyrył w świeżej ziemi: Pomocy
Co można zrobić jak się coś takiego przeczyta?
Rozejrzeć się dokładnie. Rozejrzałam się we wszystkich kierunkach.
Nikogo nie zauważyłam.
A przecież ten napis sam się nie pojawił.
Poszłam dalej, niemniej cały czas myślami byłam przy tej ścieżce i napisie.
W sumie mamy końcówkę zimy, brzydki początek przedwiośnia, nastroje raczej niskie.
U nas cały dzień było mgliście i brzydko.
Zastanawim się...
Ja zawsze z lasu czerpię siłę.
Jest mi lepiej jak do niego pójdę.
Może i ta osoba szukająca pomocy też się poczuła w nim wzmocniona?
Lubię chodzić, zwłaszcza po lesie.
Marsz zajmuje mi trochę więcej jak godzinę.
Kijki bardziej jako ochrona niż potrzeba.
Niewątpliwym jednak jest, że z nimi postawa idącego jest wyprostowana i mniej męczący jest sam marsz.
Na ścieżce zauważyłam bazgroły. Ktoś patykiem wyrył w świeżej ziemi: Pomocy
Co można zrobić jak się coś takiego przeczyta?
Rozejrzeć się dokładnie. Rozejrzałam się we wszystkich kierunkach.
Nikogo nie zauważyłam.
A przecież ten napis sam się nie pojawił.
Poszłam dalej, niemniej cały czas myślami byłam przy tej ścieżce i napisie.
W sumie mamy końcówkę zimy, brzydki początek przedwiośnia, nastroje raczej niskie.
U nas cały dzień było mgliście i brzydko.
Zastanawim się...
Ja zawsze z lasu czerpię siłę.
Jest mi lepiej jak do niego pójdę.
Może i ta osoba szukająca pomocy też się poczuła w nim wzmocniona?
Subskrybuj:
Posty (Atom)