sobota, 10 października 2015

Montenegro 2015

Boka Kotorska - ciepły fiord nad Adriatykiem. Wpływają do niego kilkunastopiętrowe wycieczkowce. Widok z twierdzy nad miastem Kotor.
Espresso nad Adriatykiem. Codziennie rano chodziłam na kawę (pyszną) i napawałam oczy uroda miejsca. Cicho, leniwie, olśniewająco pięknie.

Jeśli ktoś oglądał "Mamma Mia" - to przypomni sobie kościółek, w którym miała brać ślub młoda bohaterka. Jest to maleńka wyspa przy Petrovacu.

Bohaterski przelot nad wąwozem Tary. Jest to najgłębszy w Europie i jeden z najgłębszych na świecie kanion.  Między brzegami kanionu o głębokości  tysiąca trzystu metrów  rozpięta jest lina, po której zjeżdża śmiałek ze zdjęcia poniżej.

Święty Stefan zwany wyspą milionerów. Plotka głosi, że wysepka została wydzierżawiona przez bogatych Rosjan na trzydzieści lat. Aby po niej pochodzić należy zamówić kolację, dostaje się wtedy zaproszenie na podstawie którego mozna wejść na jej teren.
Jezioro Szkoderskie

Monastyr Ostrog

Rijeka CrnojevićaRealizuję swój plan obejrzenia wszystkich stolic europejskich. Tym razem trafiło na Podgoricę - stolicę Czarnogóry. Zgodnie z ostrzeżeniami znajomych, w stolicy nie ma co oglądać. Natomiast reszta kraju poza nią to bajka

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Ryga -Łotwa

Dom Bractwa Czarnogłowych z początku XVI w
 Ryga, stolica Łotwy i największe miasto krajów nadbałtyckich.
Dawna legenda głosi, że co roku z Dźwiny wynurza się karzeł i pyta: Czy Ryga już została zbudowana? Odpowiedź ponoć brzmi: Jeszcze nie. Bo gdyby ktoś odpowiedział, że Ryga już zbudowana, musiałaby utonąć w Dźwinie, ze wszystkimi domami i kamieniami.

Największy rozkwit miasta miał miejsce, gdy należąc do Gildi, Hanzy kontrolowała wraz z innymi stowarzyszonymi miastami, handel między wschodnią a zachodnią Europą.
Gildia (niem. Gilde – związek); także konfraternia (z łac. współbractwo) – w średniowiecznej Europie stowarzyszenie o charakterze obronnym, religijnym lub towarzyskim.
W XI w. kupiectwo stało się najbogatszą warstwą miejskiej społeczności. Wobec dużego zagrożenia, jakie stanowiły na drogach bandy rabusiów, kupcy organizowali się w gildie, wspólnie ponosząc koszty organizowania podróży i gromadzenia towarów, dzięki czemu rozkładało się ryzyko związane z handlem.
Nazwą tą określano w północnej Europie także cechy rzemieślnicze. Polska nazwa „giełda” pochodzi od dolnoniemieckiego słowa „die Gilde” ta ze staro skandynawskiego gildi – oznaczająca zebranie, stowarzyszenie, następnie cech rzemieślniczy (za
Wikipedią)

Nocna wystawa sklepu z suwenirami

Także w Rydze na mostku zakochane pary "zakluczają" swe uczucia.

Jedyna zachowana baszta zamku ryskiego.  Rigas pils czyli XIV-wieczny zamek ryski, wielokrotnie przebudowywany, z czterema basztami, z których do dziś zachowała się jedna. Przez wiele lat pełnił on rolę siedziby rosyjskich władz gubernialnych oraz był pałacem prezydenckim w okresie między wojnami światowymi (za Wikipedią)

Hale targowe w Rydze (największy targ w czwartki  - za hotelową recepcjonistką ).
Do funkcji handlowej wykorzystano cztery dawne niemieckie hangary lotnicze służące przed I wojną światową do przechowywania sterowców.
Budynek powstał w 1930 roku i w owym czasie był największym takim obiektem na świecie o powierzchni 15000 metrów kwadratowych. Dzisiaj sprzedawcy, zwłaszcza warzyw i owoców oblegają już także zaplecze targowiska. Właściwe hale podzielono na sektory w których sprzedawane są różne produkty.
Tu można tanio zjeść obiad, a także napić się najlepszego na świecie kwasu chlebowego - nalewanego z beczek jak piwo - hala najbliżej rzeki Dźwiny (Daugavy).
Byłam akurat w czwartek i na placu wokół targowiska królowała woda brzozowa (w sensie sok z brzozy).
Dwulitrowa butelka za 1,5 eur, to oczywiście była gratka dla mnie.

Największym zaskoczeniem dla mnie w Rydze był jednak rozmiar rzeki Dźwiny.
Jest ona ogromna - dopiero widząc uświadomiłam sobie, co to znaczy druga rzeka pod względem wielkości uchodząca do Bałtyku.
Pewnie ze trzy razy szersza niż Wisła w Warszawie i o wiele głębsza.

Jeśli ktoś byłby w Rydze, to polecam wizytę w  barze Skyline w hotelu Radisson na 16 piętrze(300m od Pomnika Wolności).  Można podziwiać z wysoka cudną panoramę całego miasta, Wjeżdża się zewnętrzną przeszkloną windą.
Bardzo klimatycznie.

sobota, 24 stycznia 2015

Święte procedury

Mam w swoim najbliższym otoczeniu dwie ciężko chore, bliskie osoby.

Chorzy są trudni.
Zapatrzeni w siebie, swoje cierpienie, egoistyczni.
Zbuntowani, targujący się z życiem, smutni. Mają do tych uczuć prawo.
Przebywam z nimi choćby wożąc do szpitala na zbiegi, badania. Czasem czuję jakby cała energia ze mnie uszła. Przychodzi mi takie porównanie - jakby ci chorzy ściągali ze mnie siły.
Może choroby mają taki wpływ na otoczenie?

No i służba zdrowia...
 Sam system pracy  rejestracji w szpitalu jest wyczerpujący dla chorych. Nawet dla zdrowego człowieka.
Każdy tam pracuje, jakby był oddzielnym elementem.
Choć  młodzi ludzie się starają - to nie widać, aby placówka stanowiła zespół ludzi, chcących ulżyć choremu.
Podstawowe rzeczy.
Ktoś, kto pracuje w systemie doskonale wie, jakie wymagania są przy różnych zabiegach.
Nie mogę pojąć dlaczego 80letnich schorowanych ludzi ciąga się po raz kolejny.
I kolejny
I kolejny, bo znowu nie ma jakiegoś papierka.
Czy tak trudno temu schorowanemu człowiekowi tak wyjaśnić, aby nie miał wątpliwości i załatwił wszystko za jednym zamachem?
Trudno pani w rejestracji dopytać się czegoś?
Trudno  podać numer telefonu?
Często proszę aby tłumaczono mi jak chłopu na miedzy.
Topornie i w sposób oczywisty. Nie zależy mi na tym, co też sobie o mnie kto pomyśli.
Jak jadę z kimś coś załatwić - to ma być załatwione.
Przypomina to niestety wyszarpywanie z gardła (przecież wszystko jest tak oczywiste, że nie ma o czym mówić).
Dla kogo oczywiste, dla tego oczywiste.