Zjawiskowy Parlament |
Kolejna wyprawa do Budapesztu
Rozbestwiłam się jednak tym razem i postanowiłam pochodzić niekoniecznie po atrakcjach turystycznych.
Na pierwszy rzut poszła Szimpla.
To klub gdzie można spotkać się, wspólnie spędzić czas. Na pewno nie dla estetów -każdy mebel z innej beczki - trudno opisać, ale atmosfera świetna.
Klub Szimpla w Budapeszcie cieszy się taką popularnością, że otworzono bliźniaczy w Berlinie. | Miejsce klimatyczne, zaczarowane. |
Następnym punktem programu była wyprawa do Tropicarium znajdującego się na przedmieściach.
Przy wejściu powitał nas aligator. Ponieważ nie było żadnego przeszklenia ogarnęła mnie ekscytacja pomieszana z lękiem.
Aligator - staliśmy i oczekiwaliśmy aby się ruszył. Dopiero jak zagrzmiało i spadł deszcz mrugnął jednym okiem. |
Uśmiech rekina |
Prawda, że są zjawiskowe? |
W otwartym basenie wewnątrz Tropicarium pływały płaszczki. Specjalnie podpływały do brzegów aby je pogłaskać. |
Plac Bohaterów |
Na każdy dzień mieliśmy zaplanowane wejście do innego.
Odwiedziliśmy tylko Kiraly, Dandar i Gellert.
Nieodwołalnie zachwycam się pobytem w tych kąpieliskach.
To nie jest zwykła kąpiel.
Jest to najcudowniejsze spa.
Woda jest nasączona minerałami, a przebywanie w nich uważa się za cudotwórcze - polecane na różne schorzenia.
Samo jednak wylegiwanie się w wodzie o temperaturze 36 stopni, gęstej tak, że człowiek czuje się lekki jak piórko, działa relaksująco i dobroczynnie.
Obowiązkowo należało też odwiedzić Górę Gellerta.
Góra ta w przeszłości cieszyła się złą opinią wśród mieszkańców - uważano, że zbierają się na niej czarownice i odprawiają sabat. Takie opinie były popularne zwłaszcza w okresie kontrreformacji.
Dziś wpisana jest na Iiście dziedzictwa UNESCO wraz ze Wzgórzem Zamkowym i promenadami naddunajskimi.
Jak można więc nie odwiedzić takiego miejsca?
Za każdym razem jak jestem, chętnie się na nią wdrapuję.
Do tego, ma specyficzny mikroklimat - na południowym stoku warunki przypominają kraje takie jak Maroko lub Tunezja (wysokie temperatury, duże nasłonecznienie), na stoku północnym kraje skandynawskie (brak światła słonecznego).
Klub Szimpla - panopticum ;)
OdpowiedzUsuńAnonimie, jak się nazywasz?
OdpowiedzUsuńCzy jest to zbiór osobliwości?
Tak. Człowiek kręci głową rozglądając się.
Wyobrażam sobie minę polskich pań z Sanepidu, gdyby tam zajrzały.
Teraz to i ja powoli zacznę planować wyjazdy.
OdpowiedzUsuńBliżej wiosny może się zmówimy.
OdpowiedzUsuńBardzo fajna wycieczka, i to zastanawiajace że tyle razy byłam na Węgrzech a o stolice nie zahaczyłam a widzę że warto!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;)
Uśmiech rekina niesamowity. Chyba umarłabym, widząc nad głową takie zębiska.
OdpowiedzUsuńDo Budapesztu mam chyba bliżej niż nad nasze morze, a jeszcze nigdy w nim nie byłam:( Może kiedyś uda nam się wyrwać. Marzę też o zwiedzeniu Wiednia, do którego mam bliżej niż do Warszawy.
@MigafkaFoto
OdpowiedzUsuńPo zeszłorocznej wyprawie zakochałam się w tym mieście. Jest piękne.
W porównaniu do odnowionego, niezniszczonego przez wojny i socjalizm Wiednia - trochę zaniedbane.
Miłość tę umacniają ceny - dostępne dla Polaka z przeciętną kieszenią.
Poza tym - kąpieliska niemalże mnie uzależniły - jak dla mnie nie ma nic lepszego aby odstresować się i odpocząć.
@Jaskółka
Prawdę mówiąc największe wrażenie zrobił na mnie aligator - prawdziwa skamielina. Nawet pomyślałam, że jest sztuczny (nie jest).
Trwa w bezruchu abyś zaczął go lekceważyć i przestał być ostrożnym.
W rekinach bardziej interesowała mnie anatomia - to, że ogon ma tak jakby wystrzępiony, przedarty (były trzy i wszystkie jednakowe).
Największą furorę robiły jednak płaszczki.
Przyznaję się - dotknęłam:)
Ooo, już jest relacja. Bardzo fajna wycieczka, gratuluję organizatorce! :-)
OdpowiedzUsuńA kąpieliska z gorącą wodą są najcudowniejsze! Idealne miejsce na odczarowanie szarych jesiennych dni.
To prawda:)
OdpowiedzUsuń