Robiłam porządki generalne w sypialni.
Wyniosłam wszystkie książki w jedno miejsce i przeraziłam się.
Góry skurzonego papieru.
Oczywiście, można je gdzieś poupychać.
Zdecydowałam posegregować.
Jednorazowe, do których na pewno nie wrócę - oddzielnie - zamierzam oddać je do biblioteki - jeśli je przyjmą.
Klasyka, albumy, książki sentymentalne(tzn. takie z którymi wiążą się wspomnienia)mogą zostać.
Myślałam, że dużo ubędzie.
Niestety. Okazało się, że prawie wszystkie są sentymentalne.
Poczekam.
Może za jakiś czas znowu uda mi się kilku pozbyć.
Najważniejsze jednak, aby założyć na siebie hamulec i nie kusić sie i nie kupować.
Szkoda, że nie zrobiłam fotografi tej skurzonej góry(od podłogi po sufit).
Była przerażająca. Muszę jej widok utrwalić sobie dobrze w pamięci i przywoływać, jak będę przechodziła koło nowych fascynujących pozycji.
Zdecydowanie najlepsze książki to te z biblioteki, albo na Kindlu.
Znam ten ból... Moja mama wygraża się, że jak całe MOJE zbiory nie znajdą się w MOIM pokoju, to... ona je uszczupli. Charytatywnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
No właśnie
OdpowiedzUsuńTaka byłam zła(to jeden pokój - ale książki były na półkach w dwóch rzędach)- już niestety mi przeszło i zbiór przeznaczony do biblioteki, wylądował w piwnicy.
Zawsze zdążę oddać.
DDD
A ja nie rozumiem tego bólu! Widok mojego regaliku kochanego działa na mnie kojąco, jak mało co. I poczucie, że regalik coraz bardziej wypełniony - wspaniałe!
OdpowiedzUsuńA gdybym miał się pozbyć zbiorów... Jakby mi kto nogę amputował :-)
pozdrawiam
Witaj Marcin
OdpowiedzUsuńniestety jestem podobnego zdania DDD
Tyle, że muszę je odkurzać, sprzątać...
Interesują mnie już inne, nowe rzeczy, więc i książki muszą być inne
Starych natomiast nie jestem w stanie się pozbyć
Zmieniam się, siłą rzeczy moje ulubione lektury również
Ja też nie wyobrażałam sobie kiedyś braku półek z książkami. Powtarzałam nawet, że gdybym się wyprowadzała z domu rodzinnego, zabrałabym wyłącznie swój ukochany księgozbiór. Siedem lat temu, przy okazji generalnego remontu zlikwidowałam go. Teraz, gdy pomyślę, że w latach 80-tych, gdy nasze księgarnie świeciły pustakami, ciągnęłam walizki pełne książek kupionych w polskiej księgarni w Moskwie, chce mi się już tylko z siebie śmiać.
OdpowiedzUsuńAha, to byłam ja, konfliktowa.
OdpowiedzUsuńMoje książki są jednakże szczęśliwe. Idą do ludzi. Wykorzystuję je w akcji Wymień swoją książkę. Przeprowadziłam już siedem edycji, a starczy ich jeszcze na wiele kolejnych.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUsunęłam komentarz, bo popełniłam błąd interpunkcyjny. Zatem noch einmal:Założyłam nowy blog, bo nie miałam kogo czytać. Wszyscy tak rzadko piszecie. Na razie nie mam pojęcia, jak przydzielać uprawnienia do czytania. Ubolewam nad sobą, ale poziom kumatości nie wzrósł mi ani ciut, ciut. Poziom zarozumiałości szybuje jednakże w przestworzach :)
OdpowiedzUsuńBardzo mocne całuski dla Ersatz:)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji:
Najlepsze życzenia z okazji wszelakich
Bardzo sie cieszę
Muszę przyznać, ze ostatnio ciągle myślałam o Tobie.
Nauczona doświadczeniem, wolałam unikać nachalnych zaczepek:DDD
Swoją drogą....
OdpowiedzUsuńJuż kiedyś podarowałam książki z trzech półek do biblioteki parafialnej. Wszystkie o tematyce religijnej, o moralności, etyce itd.
Nie zauważam ich braku. Nie doskwiera mi pustka.
Przeszłam jakiś etap. Było mi potrzebne.
Zmienił się proboszcz, moje książki pewnie wyjechały razem z nim.
I cieszy mnie to.
Bo nic lepszego nie może przydarzyć się książce niż kolejna osoba która ją czyta.
A wczoraj wchodziłam na stronę internetową pewnej miejscowości, w poszukiwaniu wieści na temat znajomej osoby.
OdpowiedzUsuńNooo, powiem:
Od sukcesu do sukcesu:)
Gratulacje
Będę mogła podziękować Ci w realu, bo wybieram się na konferencję do W. Tylko referat muszę napisać.
OdpowiedzUsuń"Zalejemy się jak jasna cholera" ;)
No to jesteśmy wstępnie umówione:)
OdpowiedzUsuńBaaaardzo się cieszę :)
OdpowiedzUsuńPoproszę o adres, bo już potrafię przydzielać uprawnienia.
OdpowiedzUsuńjakpieknyjestswiat@gazeta.pl
OdpowiedzUsuńto ja:)