Jako wzorcowa przedstawicielka młodzieży koniecznie musiałam sięgnąć po "Dużą Książkę o aborcji" Kazimiery Szczuki i Katarzyny Bratkowskiej.
Oczywiście bardzo mnie ten temat interesuje:)
Interesuje mnie jak do takiego tematu podeszły i przedstawiły go dwie fantastyczne kobiety.
Książka jest w twardych okładkach, szyta, papier kredowy, wielkość mniejsza niż zeszyt.
Świetnie będzie mieściła się będzie w plecakach, torebkach. Ozdobiona ilustracjami, istotne treści pisane w innym kolorze lub wytłuszczone - prawdziwa wydawnicza perełka.
Temat trudny, kontrowersyjny.
Nikt na szczęście nikomu tu rad nie daje.
My - europejczycy chcemy chronić słabszych - to nawet nasz znak rozpoznawczy. Organizujemy więc m.in kosztowną pomoc społeczną. Chronimy lub staramy się, osłaniać chorych, biedniejszych, dzieci, staruszków. Staramy się im pomagać jako społeczeństwo oraz indywidualnie.
W tę chęć pomocy świetnie wpisują się mity narosłe wokół aborcji.
Z mitami tymi postanowiły się zmierzyć obie autorki.
Książka raczej jest zbiorem faktów, nikogo do niczego nie namawia.
Jak mantrę w niej powtarzane są słowa, że jak kobieta nie chce urodzić, to nie urodzi.
Różnica jest taka, że najbardziej cierpią biedne i one ponoszą najsurowsze konsekwencje zdrowotne(przytoczony przykład Rumunii - w której zmarło mnóstwo kobiet w wyniku powikłań).
Zastanawiające jest to, jak mogliśmy dać się przekonać o tym, że dziecko istnieje od momentu poczęcia.
Oczywiście można się zastanawiać, kiedy kończy się i zaczyna człowiek?
Dla medycyny człowiek umiera, gdy umiera mu mózg.
A co z początkiem, kiedy nie ma prawie nic, tylko wielki potencjał?
Czy jak nie ma mózgu to można mówić o człowieku?
Jak można w imię potencjału, jakim są połączone komórki niszczyć, szczuć w pełni ukształtowanego człowieka - kobietę?
Bo to robią Ci, co zabraniają jej decydować.
Czy nie możemy być jak Bóg i oddać tym kobietom wolną wolę?
Uświadamiać, uczyć, ale pozwolić im wybierać?
Dlaczego mają być gorsze, podległe, ponieważ urodziły się w takiej płci, a nie innej?
Książka odczarowuje niektóre przekonania.
Sprawia, że kobiety uświadamiają sobie, że mogą chcieć czuć się wolne.
Zdecydowanie dobra lektura dla każdego.
Ważna książka poświęcona ważnemu tematowi, który nabrał przeklęcie diabolicznego kształtu...
OdpowiedzUsuńA przecież... nie powinien, bo dotyczy codzienności wielu kobiet.
Dyskusje nad początkiem człowieka i dalsze tego konsekwencje mnie zdumiewają - a wystarczyłoby stwierdzenie: jeśli Ty tego chcesz, Twój światopogląd Tobie na to pozwala - to zrób, co uważasz.
To nie jest ani namawianie do aborcji, ani wykluczanie kobiet, które się na nią zdecydowały.
Jedynie odrobina rozsądku.
Tymczasem podziemie aborcyjne kwitnie; gazety puchną od ogłoszeń o wywoływaniu miesiączki, i wszyscy udają, że sprawy nie ma, bo "wywoływanie miesiączki" to tak pojemne określenie, że aż bezpieczne...
Taak.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie bardzo bolesny temat.
Generalnie króluje opinia: jak się puściłaś to ponoś konsekwencje?
Tylko czy jest to uzasadnione pytanie?
Czytałam kiedyś, że w USA zastanawiano się dlaczego w pewnym stanie znacząco spadła przestępczość?
Po wielu debatach, w czasie których nie tylko policja usiłowała przypisać sobie zasługi, ktoś powiązał fakt legalności aborcji, ustanowionej kilkanaście lat wcześniej, z ograniczeniem przestępczości.
Wiadomo, kobiety zamożne sobie poradzą, biedne z dużą ilością dzieci nie mają szans na wyjście z ubóstwa.
One i ich dzieci skazane są w większości na wegetację i wykluczenie społeczne.
Żeby stanąć murem za legalną aborcją trzeba nauczyć się współodczuwać. To jednak boli.
Bezpieczniej jest nie zajmować stanowiska.
Nie zgadzam się z autorkami uważającymi, że mężczyźni chcą panować nad kobietami - i jest to świetny rodzaj kontroli.
OdpowiedzUsuńMoże i trochę tak jest.
Myślę jednak, że mężczyźni nie są tacy cyniczni, raczej utożsamiają się z obroną życia- tak ich natura stworzyła.
To, że są najzagorzalszymi przeciwnikami legalnej aborcji wynika raczej z pogubienia się, kto w relacjach ONA-ON-ONO jest najważniejszy.
Przecież zawsze ONA - ON, bo bez nich niemożliwe jest żadne inne życie.
Dlaczego więc w Polsce jedynie legalna jest odpowiedź ON-ONO
I tutaj wybacz, ale muszę to napisać, należy zaczepić o istotę i rolę Kościoła, jako nośnika pewnych myśli i idei.
OdpowiedzUsuńPolska nadal pokutuje i pokutować będzie jeszcze długo te wszystkie kwestie krzyży, obecności religii w systemie państwowym.
Kiedy więc Kościół zaczyna bardzo poważnie forsować swoje stanowisko, starając się usankcjonować je w ustawach itd. to chce mi się śmiać.
W relacji ON-ONO zupełnie umyka fakt, że kobieta może być zupełnie nieprzygotowana do roli matki, może nie posiadać funduszy na utrzymanie siebie i dziecka (i jest to problem bardzo realny).
Chcąc nie chcąc uważam, że mężczyźni w tym temacie nie powinni mieć głosu ostatniego i najważniejszego, bo to nie oni przez 9 miesięcy noszą w sobie nowe życie...
Szaleństwo wokół życia poczętego mnie zdumiewa - hasło: chrońmy życie od poczęcia bardzo często przez sam Kościół jest ignorowane - zwłaszcza w obliczu poronień, kiedy ksiądz odmawia pochowania PŁODU, bo to jeszcze nie dziecko.
Ciut odeszłam od tematu, a właściwie poszłam w inną stronę, ale aborcja to nie jedna sprawa do omówienia, ale kilka...
Pozdrawiam ciepło :)
Mam bardzo zbliżone spojrzenie na świat i rzeczywistość nas otaczającą:)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie decyzja powinna należeć do tego, kto ponosi konsekwencje. Choć serce krwawi z każdym z podjętych wyborów
Kościół generalnie jest antykobiecy(niestety).
Mario i jeszcze jedno moje przemyślenie...
OdpowiedzUsuńSkoro tylu ludzi popiera walkę o życie od poczęcia, to chyba mogliby oni przenieść swoje zaangażowanie na późniejsze jego etapy, pomagając matkom niejako zmuszanym do rodzenia dzieci w momencie, gdy maluchy są już na świecie, dorastają.
Cały ten hałas jest jakiś napuszony mitami i staroświecką męską dominacją.
Dobrze mówisz
OdpowiedzUsuńCałkowicie się zgadzam