piątek, 30 maja 2014

Praga - ten się śmieje, kto się śmieje ostatni



 Polak przebywający w Bohemii czuje się jak po zażyciu pewnej rozweselającej roślinki.
Ciagle ma powód do radości.
Szczerzy zęby niemalże cały czas.

Wsiada do metra i słyszy: ...wystup a nastup...,
każą mu wysiadać na "zastawce" lub "stanice"(tramwaj).

Słucha, że ktoś jest frajerem - podąża za wzrokiem mówiącego , a tu modniś stoi.

Rozgląda się

po okolicy i widzi...


reklama piwa


Miniaturowe książeczki w jednym z antykwariatów
Przed wystawą EXPO



 Zadowoleni z siebie, spacerujemy po zabytkowych uliczkach. W jednym szczególnie urokliwym zakątku z fontanną. postanawiamy odpocząć przy kawie.
Siedzi już tam grupa amerykańskich głodomorów wcinająca o 11 przed południem, obiad.
Niemrawo grzebią sztućcami w talerzach. Cóż - co kraj to obyczaj.
Rozsiadamy sie przy stoliku - zamawiamy kawę.
Zdajemy sobie sprawę, że w centrum ceny są wygórowane, a płacić trzeba nawet za rozsypaną sól, czy powietrze którym się oddycha.
Stwierdzając - bogatemu wszystko wolno- rozpoczynamy delektowaniem się nadzwyczajnymi urokami okolicy.
Po paru minutach pojawia się kelner z zapytaniem, czy może zabrać filiżanki?
Lokal posiada w ofercie pyszne danie obiadowe...
Sięga ręką po filiżanki - na co my z uśmiechem - nie, jeszcze kawa nie wypita.

Siedzimy, relaksujemy się. Słoneczko świeci, ludzie snują si po uliczkach. Oprócz nas i Amerykanów, gości w lokalu pod chmurką nie ma.
Znowu pojawia się kelner.
Wyciąga rękę po filiżanki z nie dopitą kawą. Oferuje pyszne dania obiadowe.
Protestujemy - chcemy dopić swoją kawę. Kelner niechętnie odchodzi z pustymi rękami.
Czujnie się jednak nam przypatruje.
Jedna z Amerykanek uśmiecha się porozumiewawczo.
Dopijamy szybko kawę - prosimy o rachunek.
Kelner po raz kolejny oferuje pyszne dania obiadowe.
Śpiesznie opuszczamy lokal.

Wracając do początku pobytu w Pradze.
Noclegi zamawiałam przez internet płatne w euro.
Zakupiłam w kraju odpowiednią ilość waluty. Po przybyciu, chcę płacić. Recepcjonistka z uśmiechem na to, że oni pobrali już mi z konta należność.
Po powrocie sprawdziłam. Pomijając bankowe przeliczniki było 10% drożej.

Nie ma pobytu bez degustacji kuchni lokalnej.
Wybraliśmy się na późny posiłek. Lokal polecany przez przewodniki.
Wchodzimy.
Wszystko nam się podoba.
Przemiła obsługa.
Pani zapisuje na kartce, ile zapłacimy za kolejne składniki posiłku.
Uznajemy, że nie są to wygórowane ceny.
Marynowane żeberka podane w chlebie przybrane warzywami robą wrażenie.
Ślinianki na ten widok pracują, pyszne piwko zaostrza tym bardziej apetyt.
Zapominamy, że zanim pojawiło się danie pani podeszła i podniosła cenę jednego ze składników o 10%.
Jesteśmy zachwyceni.
Siedzimy, degustujemy, humory poprawiają się.
Jesteśmy pod wrażeniem.
Czas płacić.
Pani podchodzi z ołówkiem w ręku  i liczy.
Liczy...
Spogląda na nas.
Liczy...
Zdążyłam pomyśleć, że mogliby kogoś bardziej gramotnego zatrudnić.
W końcu jest efekt.
30% więcej w stosunku do cen z karteczki :)




czwartek, 29 maja 2014

Praga - zwycięska wojna na piękno

 Zakochałam się bez pamięci w tym mieście.

Może to wiosna?

Może kwiecie, zieleń, ciepło?

Atmosfera?

 Można stać godzinami i wgapiać się w urodę tego miejsca.

Jak już wydaje ci się, że zaliczyłeś  wszystkie atrakcje turystyczne, zobaczyłeś wszystko godne zobaczenia, idziesz więc zrobić sobie powtórkę z rozrywki, to odkrywasz takie kolejne cuda, że szczęka opada i zostaje dłuugo na podłożu.

Zastanawiałam się, jak to się stało, że powstały takie cuda?
Przeczytałam historię Pragi w kilku wersjach - i nic.
Przecież warto byłoby poznać przepis na stworzenie takiego miasta, aby przenieść receptę do Polski.

Po długich poszukiwaniach przybliżyłam się nieco do prawdy.

Czesi upiększali swe miasto w opozycji do Niemców - którzy swego czasu mieli w rękach niemalże cały majątek tego państwa, wszystkie lukratywne posady, fabryki.
 Toczyli oni wojnę na piękno.
Zwycięską.
 Teraz mają nie tylko wolność ale również oszałamiająco olśniewającą stolicę.
Tłumy turystów kłębią się od świtu po głęboką noc przywożąc ze sobą pieniądze - niezbędne aby utrzymać w należytym stanie budowle i place.
 Czesi odcinają  teraz kupony od mądrze zagospodarowanego patriotyzmu.

Hradczany



Most Karola na Wełtawie
Urokliwe uliczki  z kwiatami w oknach
Rynek Staromiejski

Jakżeby mogło być inaczej. Tu, podobnie jak w Paryżu, zakochani przysięgają sobie miłość, symbolicznie zakluczją kłódkę a kluczyk wrzucają do rzeki.
Widok na Hradczany nocą