czwartek, 31 grudnia 2009

Życzenia Noworoczne



Życzę Wszystkim (sobie również), w nadchodzącym 2010 roku abyśmy nauczyli się fruwać.
Żeby odnaleźć żyłkę odkrywcy ciekawego ludzi i świata i uczuć wszelakich.
Żeby chciało się chcieć.
Niech Wam się darzy w 2010 roku.



Oczywiście także doskonałej zabawy w noc sylwestrową.

środa, 30 grudnia 2009

List do Dotty




Istnieją ludzie którzy swoje fantazje potrafią zrealizować.

Pokazują nam swoje fantastyczne, zaklęte światy.
Takie o których marzy wielu i staje się cud , i wszyscy możemy je ujrzeć.

Czyż nie jest dziecięcym marzeniem dosiadanie ptaków i lot na nich.

Czynienie sobie zwierząt poddanymi, wykonującymi polecenia powstające w myślach. Nawet te nieuświadomione - podobnie jak wtedy, gdy zerkamy na zegarek i choć nie wiemy która godzina, to wiemy czy spóźnimy się czy też nie.

Czyż nie jest marzeniem wielu bezpieczne rzucenie się w przepaść? Tak ot, jak pstryknięcie palcami - pospolicie?

Przecież to normalne, że rzucasz się ze szczytu i nic ci się nie dzieje, lądujesz cały i zdrowy.
Taki świat stworzył pan Cameron w Avatarze.

Można pójść do kina i nacieszyć się wrażeniami prawie że doświadczanymi, dzięki nowym technologiom.
Można przeżywać, zaciskać zęby i oczy ze strachu lub fascynacji.

Doświadczać.
Choćby tylko w fantazji.
To nic, że życie szare, ciężkie, trywialne.

Podaje Ci ktoś takie wrażenia na filmowej tacy, a Ciebie nie ma.

Zobacz jak się ogołociłaś.
Ze wszystkich cudowności jakie ludzie stworzą.
Nie zobaczysz.
Nie przeżyjesz.
Nie będziesz śmiać się, ani płakać.
Łzy szczęścia ani bólu nie są już dla Ciebie.
Wybrałaś nicość.

Zawsze wygranymi są przecież Ci co żyją.


Wpis ten jest spowodowany fascynacją Dotty lataniem.
Jakoś ciągle o niej myślę.

poniedziałek, 28 grudnia 2009

Kulturalna niedziela

Jak idzie się do kina specjalnie, to przecież nie na jeden film:)
Najpierw w planach była "Biała wstążka" M.Haneke.


Film na pewno trudny, drążący, drażniący. Burzący samozadowolenie i błogi spokój.
Pod wpływem niego zadajemy sobie proste pytania o podstawowe sprawy.
Minimalnymi środkami reżyser usiłuje dociec jakie jest źródło zła w człowieku?
Skąd ono się bierze?
Dlaczego czasem człowiek potrafi zamienić się w potwora?
Co sprawia, ze zdolni stajemy się do najgorszego a uczyniwszy to spływa to po nas jak po kaczce?
Nie ma gotowych odpowiedzi.
Każdy sam musi sobie wytłumaczyć, dociec, dopowiedzieć wyjaśnienie.
Piękna recenzję czytałam tutaj
Zresztą nie tylko mnie się podobała: pan Tomasz Raczek był takiego samego zdania (nie ma to jak się dowartościować:)

Ponieważ po filmie ja wyszłam w szoku, z szeroko otwartymi źrenicami, wstrzymanym oddechu, trzeba nam było jakiegoś impulsu aby przejść do rzeczywistości przed następnym seansem.

Przeszliśmy się więc po galerii handlowej. Zaczęły się wyprzedaże:)
Takie przejście do realu jest wyjątkowo szybkie, choć nic nie kupiliśmy - wszak to kulturalna niedziela miała być, a nie handlowa:)
Następny film na jaki się zasadziliśmy to Avatar

Jeśli kogoś stać jeszcze na dziecięcy zachwyt, ma w sobie głód baśni, niesamowitych opowieści, zacięcie naukowe - to film dla niego.
Nie szkodzi, że fabuła bez specjalnego polotu(wszak pan Cameron za pan brat jest z korporacyjnym podejściem do przedsięwzięć - trzeba zarobić).
Stworzył planetę: spełnienie marzeń wielu z nas - cudowny świat wypełniony harmonią, dobrem, tubylcy żyją w pełnej, organicznej więzi z przyrodą.
Loty na ptakach - zachwycające.
Przyroda - zjawiskowa, trochę bożonarodzeniowa:)
Film w wersji 3D i najlepiej tak go oglądać:)
Baśnie jak to baśnie.
Obejrzeliśmy i zapomnieliśmy.

"Biała wstążka" dalej drąży dziurę w sercu.

czwartek, 24 grudnia 2009

Świąteczny Kaktus



Wszystkim odwiedzającym bloga, Przyjaciołom, Znajomym, Tym którzy wpadają tylko na chwilkę, ciepłych, zdrowych, pełnych miłości Świąt Bożego Narodzenia.
Abyście nabrali sił do realizacji nowych marzeń i wyzwań z nimi związanych.

Na fotografii miała być domowa, pachnąca świerkiem, pomarańczą, cytryną, piernikiem, jabłkiem i czekoladowymi cukierkami z likierem choinka. To właśnie zdobi moją choinkę(cytryny i pomarańcze pokrojone w grube plastry). Zadomowiły się również szmaciane aniołki i bombki wszelkich kształtów.

Kiepskie zdjęcia, musi ja zastąpić kwitnący kaktusik przynoszący szczęście w żabiej donicy.
Mam nadzieję, że Wam również przyniesie szczęście:)


Wklejam pomimo złej jakości:)

poniedziałek, 21 grudnia 2009

Hu hu ha Nasza zima zła






Gdy chodzisz dumny i blady bo posiadasz nieruchomość, ogrzewasz ją zimą, to czasem zamieniasz się w psa na łańcuchu - nie wolno Ci jej odstąpić.
Stajesz się niewolnikiem tego co posiadasz.
Dlaczego?
Ano dlatego, że w rurkach centralnego zwykle płynie woda.
Jak woda zamarza, to zwiększa swoja objętość.
Nawet metalowe rurki tego nie zdzierżą.
Po prostu pękają, a woda zamiast płynąć rurką, płynie rzeką po mieszkaniu.
Czy tego doświadczyłam?
Ależ oczywiście.

Mróz, zimno, że wszystko ci się trzęsie, a tu trzeba coś z awarią zrobić.
Szukać specjalisty, w międzyczasie zabezpieczyć przed szkodami co się da.
Ciemno, zimno, a w domu to najlepiej u sąsiada jest:)
Można w rurki nalać glikolu - zimą nie pękną, ale gdyby zdarzyło się kiedykolwiek, to zamiast rzeki wody na podłodze, masz rzekę glikolu, a podłogę do wymiany w najbliższym czasie.

Samochody
Wbrew nazwie jakoś same chodzić nie chcą.
Jak zatankuje się złego paliwa(ropa), to przy dużych mrozach też nie odpalą.
Czy mi się zdarzyło?
Ależ oczywiście:)
Do zimy zwykle trzeba się przygotować:)

Tak słodko wygląda ONA przez okno:)

sobota, 19 grudnia 2009

Wiara, nadzieja, miłość

" Taki jest jednak zawsze pierwszy odruch beznadziejności: wiara, że w samotności cierpienie zahartuje się i wysublimuje jak w ogniu oczyszczającym.
Mało ludzi potrafi naprawdę znieść samotność, ale wielu marzy o niej jak o ostatniej ucieczce.
Podobnie jak myśl o samobójstwie, myśl o samotności bywa najczęściej jedyną formą protestu, na jaką nas stać, gdy wszystko zawiodło, a śmierć ma w sobie jeszcze ciągle więcej grozy niż uroku."
Gustaw Herling-Grudziński — Inny świat (Część 1: Praca, dzień po dniu)


Gdybym była Wcieleniem Zła, to za najważniejszy cel w zdobywaniu terytorium uznałabym:
- pozbawienie wiary w sens,
- unicestwienie nadziei, oraz
- przekonanie zdobywanych o ich braku wartości

Nie interesowali by mnie ludzie prymitywni, oni przedstawiają sobą małą wartość.
Warci największego wysiłku są wykształceni, wrażliwi, tacy którzy swoją postawą, staraniem, pracą wzbudzają u innych podziw.
Najlepiej niepokorni, szukający swojego miejsca w życiu.

Toż to przyjemność mieć Takich przeciwników. Doprowadzać ich do rozpaczy, zakwestionowania wartości wszystkiego czego dokonali.

Takich pozbawić nadziei na cokolwiek, wtłoczyć w wydumane poczucie winy, pozbawić nadziei w miłość, w to że przedstawiają sobą wartość, że mogą być lubiani, że komuś na nich zależy.
To sukces tak zmanipulować, przyprzeć do muru, zapędzić w kozi róg, zamotać, zapętlić aby się pogubili w tej swojej wiedzy, inteligencji.

Aby za jedyny rozsądny wybór uznali koniec wszystkiego.

To nie jest tak, ze diabeł jest kimś z zewnątrz.

Taki diabeł siedzi w każdym z nas.
Jak słyszysz w sobie głos, że
- nie warto
- światem rządzi pieniądz
- nie ma ludzi dobrych
- wszystkich da się kupić
- nie ma po co się wysilać i robić dobro, bo nikt tego nie doceni
- nie ma ratunku
- nie ma nadziei
- po co się męczyć
- jesteś sam i zawsze będziesz
- nikomu na Tobie nie zależy
- wszystkim się udaje, tylko Ty jesteś ostatnim nieudacznikiem
- jestem inny, nie do zaakceptowania
- nie lubię siebie
- sprawiam bliskim same zawody
- jestem jednym wielkim zawodem
- nie warto żyć
- nikt mnie nie kocha i nikt nie pokocha
- Bóg ma mnie w nosie

to jest to znak, że zaczyna dominować w Tobie Zło
- że należy coś z tym zrobić
- nie folgować sobie rozważając tego typu myśli (taki jestem nieszczęśliwy)
- odnaleźć w sobie dobrą i jasną stronę i świadomie ją wspierać
- nie rozczulać się nad sobą

Bo zawsze
- warto się trudzić
- światem rządzą ludzie którym zależy(my też powinniśmy się zaangażować)
- szacuję, ze 90% populacji to ludzie dobrzy
- czy Ciebie da się kupić? jeśli nie, to inni pewnie maja podobnie
- dobro czyni się dla samego siebie, bo czujemy się lepiej, dowartościowujemy się(uznanie innych niech zawsze zostanie sprawą wtórną)
- zawsze występują rozwiązania alternatywne, może nie takie o których marzymy, ale często okazuje się, że wcale nie są gorsze
- Masz pielęgnować w sobie Nadzieję jak najwartościowszy kwiat, wymagający starania, wysiłku, ale odwdzięczający się Twoim dobrym samopoczuciem
- zawsze warto się wysilić, bo sam lepiej z tym się czujesz
- wokół ciebie jest cała masa ludzi równie samotnych, wyciągnij do nich rękę, warto
- żebyś zdał sobie sprawę ile osób o Tobie myśli byłbyś zdziwiony(nie znaczy, że będa Cię nagabywać i robić co Ci się zaśni)
- żeby coś osiągnąć, trzeba bardzo wiele razy próbować, nie ustawać (ile razy próbowałeś, że żalisz się iż nie wyszło?)
- Wszyscy jesteśmy inni, różni. Generalnie inność wynika z ograniczeń jakie sobie nałożyliśmy w postrzeganiu świata. Nie ma klonów
- jesteś punktem odniesienia. Jeśli nie lubisz siebie, to jak możesz lubić innych- okłamujesz siebie i innych
- bliscy Cię kochają bardziej niż jakiekolwiek Twoje osiągnięcia
- człowiek zawsze ma coś z czego może być dumny, przypominaj sobie te sytuacje w czasach trudnych
- warto żyć po to, aby ujrzeć słońce odbijające się w wodzie, zroszone kwiaty o poranku, bujna przyrodę- doceń to
- jeśli Ty pokochasz siebie, inni będą lgnąć do Ciebie(powiedz, czy nie pociągają Cię ludzie zadowoleni z siebie, choćby materialnie niewiele mieli)
- Bóg dał Ci wolną wolę i ją szanuje. Zaakceptuje wszystko cokolwiek zdecydujesz. Jeśli będziesz kiedyś rodzicem to zobaczysz, jak trudno jest zaakceptować złe wybory dzieci.




"Tak więc trwają nadzieja, wiara i miłość - te trzy, z nich zaś najważniejsza jest miłość"
św.Paweł

piątek, 18 grudnia 2009

Pamięci Dotty





To film, który swego czasu bardzo jej się podobał.

Mnie zresztą też.

środa, 16 grudnia 2009

Potrawy nie z trawy

Ciekawa jestem co robicie na Wigilię, a co na święta?

poniedziałek, 14 grudnia 2009

Promocja

Przeglądając sieć odkryłam bardzo ciekawe ogłoszenie:
Promocja w słynnym szwedzkim markecie na święta
Tanio
Stelaż - 1szt
Gałązki - 35szt
Igiełki - 13735szt
Klej - 3l

Kto żyw niech korzysta.

sobota, 12 grudnia 2009

Niespodzianka

Po rocznej nieobecności do mojego ogrodu wróciły krety.
Zaszczyciły swą obecnością w ramach choinkowych prezentów:)

piątek, 11 grudnia 2009

Herosi

Wybrałam się na targowisko.

Chodzę, patrzę - jakaś znajoma twarz. Zniszczona kobieta stoi przy swoich skrzynkach z jabłkami, pomidorami, ziemniakami, innymi sezonowymi produktami.

Przystanęłam.

Nie śmiem zapytać - jest bardzo podobna do osoby prowadzącej z mężem ileś czasu temu masarnię w której kupowałam mięso i wędliny do swojego sklepu.
Przecież tyle się mówi o kokosach jakie mają przedsiębiorcy. Wystarczy sięgnąć ręką.

Kupiłam jabłka, a ona zagadnęła . Poznała mnie również.
Od słowa do słowa ośmielając się w miarę rozmowy opowiedziała mi historię paru ostatnich lat.

Zanim dorobili się czegoś więcej, Sanepid zamknął im zakład - bo nie byli w stanie sprostać wymaganiom. Nie dostali kredytu.

Już w czasie prowadzenia masarni nie układało się im z mężem. Była inna kobieta.
Podzielili się więc domem, ponieważ mąż poszedł do tamtej, bohaterka opowiadania spłaciła jego część domu.

Zarabiała handlując na targowiskach, każdego dnia gdzie indziej.
Jej dzień pracy to: o 4 rano wyjazd na targowisko, tam do 12-13, później do domu coś przygotować, praca w polu- bo część produktów była z własnej działki, 18 wyjazd na giełdę warzywną po resztę towaru.
Latem jak mi mówiła właściwie nie zachodziła do domu.
No bo syn na studiach - trzeba pomóc, a i choroba się przyplątała - rak piersi.
Kursowała między szpitalem, targowiskiem, giełdą, domem.

Przecież nikt jej nic nie da.
Wsparcia żadnego nie miała, tylko należności do płacenia.

Teraz powoli zaczyna się układać. Z choroba przycichło, syn na swoim.

Żeby nie było za słodko - były rozpijaczony mąż wrócił do domu - wyrzuciła go kochanka jak skończyła się kasa.
Jak spłacała dom nie przyszło jej do głowy wziąć pokwitowania.

Jakoś jednak sobie radzi.
Zwykły szary człowiek.

Budzi sympatię moją p. M. Wojciechowska i inni globtroterzy.
Jednak gdy widzę jakich bohaterów próbuje się z nich wykreować, to przychodzi mi na myśl kobieta spotkana na targowisku.
Towarzyszy myśl, jak oni albo ja poradzilibyśmy sobie w podobnej sytuacji?

sobota, 5 grudnia 2009

Wady i zalety

Czy można znaleźć człowieka bez wad?

Kto by z nim wytrzymał?

Mikołajki




Znalazłam takie wyjątkowe zdjęcie zrobione przez SAGNES80 w czasie podróży po Laosie.
Ponieważ zawsze mamy ochotę ponarzekać, popatrzmy chwilę na tych mniej obdarowanych przez los.
Nie po to aby nacieszyć się, że innym tak źle (dzieciaki wydają się szczęśliwe), tylko aby uświadomić sobie jak nam jest dobrze.

Gdybam również co by było gdybym to ja tam była?
Czy najpierw odpędziłabym dzieci od niewybuchów, czy też chwyciła za aparat robić fotki?
Interesujace

piątek, 4 grudnia 2009

Smak Wolności

Na pocieszenie kupiłam sobie słonecznik solony.
Jest obrzydliwy.
Czegoś gorszego chyba w życiu nie jadłam.

Tak sobie jem po ziarenku i rozmyślam.

Czy zawsze muszę jeść to co mi smakuje, ubierać się pięknie, sprawiać wrażenie, że mam niewyczerpane zasoby energii?

Nie muszę.

Jem więc okropny słonecznik(nie da się zjeść dużo) i rozgrzeszam się, że nie jestem zawsze zadbana, piękna, w cudownym humorze

- że jak ktoś pieprzy głupoty to mu w twarz to powiem
- że jak mam do czynienia z tymi podłymi, zadbanymi, pseudo oczytanymi, mającymi się nie wiadomo za co kobietami (och jak młodo wyglądam), to śmiało mogę się im zaśmiać w twarz
- że mam w nosie, co sobie inni pomyślą - niech sobie myślą co im tylko się zaśni
- że robię co chcę i kiedy chcę i nikomu nic do tego

Jem więc ten obrzydliwy słonecznik i czuję się wolna

czwartek, 3 grudnia 2009

Sen

Czasem czuję się tak zmęczona, jakbym przez sto lat dźwigała ciężar ponad siły.
Leżę, brak mi sił i motywacji na cokolwiek. Nawet na słuchanie radia.
Najlepsza jest cisza.
Oczy czerwone jak u królika.
Taak,
jak nie usnę....
Nie ma mowy o niespaniu
Jutro też piękny dzień: będę mogła się wykazać
Niezawodny: kieliszek czegoś mocnego.
Idę wypić

środa, 2 grudnia 2009

"Rewers" Borysa Lankosza :)

Byłam na paru filmach ostatnio.

Stwierdziłam, że na niektóre produkcje naprawdę szkoda mojego czasu.
Zdecydowałam nie kalać się oglądaniem romansowych superprodukcji - z przesłaniem: łatwo, przyjemnie a potem długo i szczęśliwie.
Niech inni na to chodzą.

Z wielką przyjemnością obejrzałam natomiast "Rewers".

Jestem zachwycona, niemalże oszołomiona aktorstwem p. Agaty Buzek

Film jest czarno biały w przeciwieństwie do losów głównej bohaterki.
Choć film traktuje o przeszłości, z łatwością można odnaleźć w nim to co nas boli współcześnie: problem niechcianego dziecka , które później nadaje swym istnieniem sens życia matce, oraz zasygnalizowany problem odmienności seksualnej nie mogącej odnaleźć się w kraju nad Wisłą.

Jak cieszę się, że nareszcie obejrzałam coś bliskiego prawdzie o tamtych czasach(tak myślę).
Bez heroizmu, zadęcia.
Są za to kompromisy, emocje sięgające granic wytrzymałości, bardzo trudne wybory, decyzje z którymi trzeba się zmierzyć i żyć z tym wszystkim.
Trochę śmieszno, trochę straszno.
Perypetie bohaterek trochę jak u Almodówara.


Świetny wywiad z p.Agatą Buzek można przeczytać w:

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53662,7272133,Buzek_znaczy_Laknacy_slawy.html?as=6&ias=9&startsz=x

To świetny wywiad z aktorką - polecam

Film zdecydowanie warto zobaczyć.