poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Zabawy w towarzystwie


Nie mogę się oprzeć:)
Jak ścigasz się z takim statkiem jak w poprzednim poście, to dołączają się do zabawy takie boskie stworzenia.
Podobno im bardziej człowiek akceptuje niepewność jutra, tym jest szczęśliwszy.
Uczmy się od tych cudownych stworzeń, które nie zastanawiają się czy to tylko zabawa, czy może ktoś postanowił się najeść.

Pewność niepewności


Jaki jest mój stosunek do niepewności jutra?
Sama nie wiem. Nie zajmuje mnie to specjalnie. Mogę jednak zaobserwować, że im dłużej żyję tym mam wyższy poziom bezpieczeństwa. Innymi słowy czuję się bezpieczna w życiu.
Nie mam pewności np pracy. Jakoś nie przeraża mnie to. Przecież coś ze sobą zrobię.
Jakiś sposób, na wszystko, dotyczący materialnej strony życia znajdę.
Stwierdziłam nawet, że człowiekowi tak niewiele potrzeba do życia.
Tylko musi zaakceptować poczucie niepewności. Podobno rozwinięte społeczeństwa(bogatsze) mają jej wyższy poziom, im biedniejsze tym niższy.
Bardzo przywiązani jesteśmy do tego co uznajemy za nasze( materialne i niematerialne).
W Polsce na wszelkie sposoby i za wszelką cenę ludzie usiłują się zabezpieczyć.(różne umowy społeczne dotyczące pracy, odszkodowań, itd).
Najlepiej byłoby zabezpieczyć się przed życiem. Takie jest szkodliwe i zawsze kończy się jednakowo.
Wśród znajomych robiliśmy ostatnio rachunek śmierci samobójczej(nieoficjalnej).
Po cichu, sami swoi wiedzą jaki był koniec, oficjalnie, dla dalszej rodziny,księdza, obcych zwykle to zawał, wylew itd.
Wyszło nam niespodziewanie dużo ujawnionych i tajnych przypadków.
Dlaczego?
Czy śmierci te związane są z przerażeniem spowodowanym niepewnością jutra,a w mniemaniu poszkodowanego inni radzą sobie super?
Czy może za mało rozmawiamy o swoich problemach z innymi?
Czy uczucia są wstydliwym tematem?
Wszyscy wokół pozornie szczęśliwi- więc jak tu mówić o własnych upiorach?
Może będą wypominać do ostatnich dni, naśmiewać się?
A kto nas utwierdza w poczuciu własnej wartości? Kto daje nam bazę, abyśmy mogli się zmierzyć ze światem? Sami dla siebie często jesteśmy katami.
Postawa bierności, niestety tak propagowana przez kościół katolicki,zbiera swoje obfite plony.
Nie ma w nas wiary, że sami jesteśmy projektantami swojego życia. Nikt nie utwierdza nas w przekonaniu, że nasz sukces nie musi oznaczać, że kogoś trzeba zgnębić( co niejednokrotnie się dzieje). Że warto wspierać kogoś, gdy dąży do jakiegoś celu, o czymś marzy, bo szczęście ma tę przedziwną właściwość, że się namnaża, pączkuje w gronie przyjaciół. Takie właśnie uczucia są warte przeżycia. To będzie się wspominać przez długie lata: namnożone poczucie szczęścia w gronie bliskich osób.
Często towarzyszy nam obawa, że drugi człowiek może nas skrzywdzić. My nie chcemy doświadczać złych uczuć. Boimy się bo nas wykorzystają, bo będą się śmiać, czujemy się niepewnie- właściwie to najlepiej byłoby zaszyć się w kąciku, do nikogo nie odzywać. Czy to metoda na szczęście?
Nikt nie powtarza, że zawsze najważniejszy jest człowiek, a ludzie są nie do zastąpienia. Posiadamy różne talenty w różnych dziedzinach i nie musimy się wszystkim podobać.
Inność nie czyni nas gorszymi, niepewność jutra staje się szansą.
Przecież razem łatwiej znosić wszelkie niepewności.

niedziela, 30 sierpnia 2009

Cudowny świat

" Nie szukaj wody
Bądź spragniony" - Rumi

Jakie to dziś niepopularne.
Realizacja tego czyni nas mniej czy bardziej szczęśliwymi?

piątek, 28 sierpnia 2009

Narodziny

Wyobraźmy sobie młodą dziewczynę przy nadziei.
Za około 2 tyg ma planowy poród. Idzie na ostatnią wizytę do lekarza i dowiaduje się, że właściwie to zaczął się poród(rozwarcie na 4 palce).Dziewczyny nic nie boli, ale lekarz każe do szpitala- to natychmiast jedzie. Dzielna, sama, daje radę. Tam pod dobrą opieką trzymają ją na izbie przyjęć 3 godziny(ją nic nie boli). W końcu zainteresowała się nią jakaś lekarka,co tak długo tu robi? Rozwarcie było na 7. Dziecko utknęło w przewodzie rodnym, urodziło się nie oddychając, ledwo je odratowano.
Dlaczego o tym piszę?
Jeśli czytają to jakieś młode dziewczyny, to jak ktoś mówi, że zaczęłyście rodzić, to jęczcie, skarżcie się, nawet jak nic nie boli. Nie jest ważne co o Was pomyślą.
Gra warta największego rozdarcia i uciążliwości dla innych.
Nic nie musi ułożyć się tak jak sobie wyobrażacie, a obecność w szpitalu o niczym nie przesądza.
Opowiedziana smutna historia jest prawdziwa.
Dzisiaj posłuchamy ślicznej piosenki wielce obiecującej Polki:)

czwartek, 27 sierpnia 2009

Najpiękniejsze zakończenia

Gdybyśmy zastanawiali się nad śmiercią i mieli możliwość wyboru, to pewnie wiele osób wybrałoby śmierć we śnie. Zdaje się, że taki ktoś umiera ze starości.
Według badań Amerykanów jest to najczęściej udar mózgu. Bezapelacyjnie jeden z największych szkodników jeśli chodzi o zdrowie człowieka dojrzałego i więcej.


http://www.ted.com/talks/lang/eng/jill_bolte_taylor_s_powerful_stroke_of_insight.html

Jest tłumaczenie po polsku tego filmu. Trzeba na subtitles wybrać: język polski przesuwając suwakiem.
Bardzo polecam obejrzeć w całości mimo, ze film jest długi. Dla mnie bardzo pouczający:)

Goście, goście

Wczoraj zawitali do nas goście. Rodzina męża.
Ja w pracy. Przywitaliśmy się. Zaraz schodzę, dojadę:)
"Y" się wami zajmie.
Kończę, schodzę i tylko chwila. Muszę zajrzeć kto chętny na tą ZUSowską popijawę.
No dobra. We trójkę siedzimy na internecie(dosłownie chwilę), w domu goście czują się jak u siebie w domu.
Już wiem co o mnie myślicie:)
Macie całkowicie rację.
Do tego ja lubię tę rodzinkę.
Nie mieli mi za złe :)
Bo nie wiedzieli DDD
Już pojechali.
Mogli pobyć dłużej.

środa, 26 sierpnia 2009

ZUS c.d.

Otrzymałam pismo od szacownej instytucji jaką ma być ZUS.
Czytam:
Zastępca Kierownika Inspektoratu (duże litery- bardzo ważna figura, ale brak imienia i nazwiska) w drodze wyjątku wyraził zgodę na opłacenie po terminie składki(chodzi o 8gr).
Ja to mam szczęście.
Chyba w związku z powyższym pójdę na kielicha.

wtorek, 25 sierpnia 2009

Na grzyby


Wszędzie dobrze,w domu najlepiej. Proszę jakie piękne stworzenia w lesie oraz grzyby można znaleźć.
Autorem zdjęcia z grzybem jest Wika .

sobota, 22 sierpnia 2009

American dream

Ameryka, którą fascynuje się tak wielu ludzi na świecie, oferuje nam flagowe hasło: Od zera do milionera.
A wszystko dzięki własnej pracy, operatywności. Dzięki realizowanym pasjom, robienia tego co się kocha, doskonaleniu własnych umiejętności. Powstają na ten temat poradniki, filmy itd...
Przybliżmy tę prawdę na podstawie postępowania, choćby za dzisiejszą GW, Afrykańczyków.
GW podaje, że przedsiębiorczy mieszkańcy Erytrei postanowili wziąć los w swoje ręce i przepłynąć morze Śródziemne i dostać się do raju: Europy. Ponoć ginącym z głodu i pragnienia nikt nie pomógł mimo iż włoskie statki przepływały obok i doskonale widziały co się święci.
Ciekawe co mieliby do powiedzenia amerykańscy doradcy od rozwoju osobistego tym umierającym ludziom?
Ponoć 3 czy 5 osób uratowało się, ponad 75 osób utonęło nie wytrzymując głodu i pragnienia.
Dlaczego tak się dzieje?
We Włoszech panuje nagonka na imigrantów. Prawo tworzy się tak, że karani są ci co im udzielają pomocy. Parę miesięcy temu do więzienia trafili marynarze ratujący podobnych rozbitków- udzielili im pomocy i ponieśli konsekwencje.
Kto chciałby trafić do więzienia?
Trzeba również wiedzieć, że Afrykańczyk aby wyruszyć w taką podróż życia potrzebuje wsparcia finansowego. Cała rodzina wyprzedaje majątek-kozy, krowy itd., by najzdolniejszy, najbardziej przedsiębiorczy mógł wyruszyć w drogę. Gdy znajdzie się w "raju", to ma moralny obowiązek pomagać reszcie czy to finansowo, czy ściągając ich w jakiś sposób do siebie.
W Afryce więzy rodzinne są bardzo mocne, np gdy ginie brat, to drugi musi zaopiekować się jego żoną i dziećmi.
Jakby ktoś miał wątpliwości czy są to ludzie zasługujący na to co najlepsze i mogący realizować swoje pasje, to przypominam, że obecny prezydent USA ma tam swoje korzenie.
Oczywiście on pochodzi z tej "lepszej" Afryki:)
A co się dzieje z nami karmionymi przez marzycieli hasłami, że wszystko jest możliwe?
Można wymyślić sobie cel, wspierać się nawykami utworzonymi przez takich doradców, i nie patrząc na innych realizować swoją drogę wiodącą na szczyt. Najlepszym przykładem takiego postępowania są korporacje. Z osób myślę, że Madonna byłaby świetnym przykładem- po trupach do celu. Nikt nie odmówi jej doskonałości w tym co robi, a odniesiony sukces jest tego potwierdzeniem. Cała ekspansja środowisk angielskojęzycznych , w mniejszym lub większym stopniu odnosząca sukces, jest tego dobrym przykładem. To Anglicy i teraz Amerykanie są największymi potęgami prawie w każdej dziedzinie. Są dumni z tego, że wszystko zawdzięczają sobie. Nie przeszkadza im to jednak wprowadzić ułatwienia w dziedziczeniu(Bush), jakby z jakichś przyczyn potomstwo nie mogło ponawiać sukcesu rodziców.
Ludy portugalsko i hiszpańskojęzyczne zwrócone bardziej na człowieka niż sukces, mimo wszelkich możliwości nie są zwycięzcami.
Wracając do pytania: a my?
Jeśli ważny jest dla ciebie człowiek, to co się z nim dzieje, jeśli nie rozpychasz się łokciami w życiu, a to co robisz nie należy do innowacji, gdzie rynek jest nienasycony i mała jest konkurencja, to moim skromnym zdaniem nie odniesiesz spektakularnego sukcesu.
Mimo wyczytywanych mądrości z poradników i doradców personalnych, często również realizowanych pasji.
Czy to źle?
Przecież wszyscy pragniemy ludzkiego podejścia, pochylenia się nad człowieczym losem(dobrym, złym).
Taka jest cena takich zachowań. Co nie znaczy, że trzeba klepać biedę, nie.
Własnym odrzutowcem latać się nie będzie.

piątek, 21 sierpnia 2009

Matematyka królową nauk


Dziś dla chętnych zagadka.
Nie jestem matematykiem, ale ta funkcja jest bardzo ładna i proszę o odpowiedź ile wynosi wynik.

96-342-7
Z takimi nieszczęsnymi potęgami zamierzam powalczyć.


Autorem zdjęcia jest: Autor: acc2000z GW

czwartek, 20 sierpnia 2009

Muzyka zbliża:)

Kto powiedział, że mamy słuchać tylko muzyki amerykańskiej?

środa, 19 sierpnia 2009

Wiedza i jej nadmiar?



Zdobywanie wiedzy.
Czym jest?
Czy to wszelakiego rodzaju nauki i kursy w których uczestniczymy, aby móc lepiej wykonywać swoją pracę?
A jeśli poszerzanie wiedzy w jakiejś dziedzinie nic już nie wnosi (choć wciąż poznajesz rzeczy nowe), ale ograniczenie finansowe zakłada cugle na Twoje możliwości? Więc po co? Aby się frustrować?
Czy to co sami poznajemy realizując jakieś zainteresowania, nie mające nic wspólnego z utrzymywaniem się, zarobkowaniem to w dalszym ciągu zdobywanie wiedzy, czy co innego. A jeśli to co?
Przecież poszerza się nasza znajomość świata i rzeczy.
Czy doświadczenia które zdobywamy obcując z innymi ludźmi poszerzają naszą wiedzę na temat jak działa świat? Choćby obserwowany trollizm w internecie.
Po co w ogóle jest nam wiedza?
Czy stwierdzenie: nie ucz się niczego na zapas, ma sens?
Właściwie to nigdy nie wiesz czy ten zapas to jest zbędny balast, czy też jutro okaże się niezbędny do właściwszego podjęcia jakiejś decyzji.
Prawdę mówiąc, dla mnie nie ma bardziej absurdalnego stwierdzenia niż : Nie ucz się na zapas
Dla mnie nie ma zapasu. Wrzucam wszystko do wora(głowy), jest tam melanż totalny z którego wyłaniam się JA. Taka jaka jestem.
Bo to czego się nauczyłam, poznałam poszerza moje horyzonty, uczy pokory, w jakiś sposób buduje moją wrażliwość.
A ile jest jeszcze do odkrycia!
Nie powiem, lubię posiłkować się tekstem pisanym, bo tylko w ten sposób mogę ujarzmić chaos jaki czasem powstaje w głowie. No to co? Nie wszyscy są doskonali. Ja na pewno nie, ale i tak usiłuję siebie polubić. Innych niedoskonałych też:)
Pokazywana fotografia to: Malowanie nieba pod Moskwą przez włoskich akrobatów.
A to kawałek muzyki skomponowanej przez przyjaciół mojego potomstwa:)

http://www.myspace.com/isaacdelusion


wtorek, 18 sierpnia 2009

Moc uczestnictwa w wydarzeniach

To jest zastanawiające.
Uczestnictwo w jakimś wydarzeniu sprawia, że zaczynamy je traktować jako coś osobistego.Interesujemy się, co pisze prasa, jak reagują inni.
Można powiedzieć, że Madonna dla mnie zaistniała.
Wcześniej nic mnie ona nie obchodziła:)
Taki pajac grający na emocjach.
Teraz doczytałam. Zaimponowała mi. Nawet porównałam siebie z nią i stwierdziłam impulsywnie, że do niczego w życiu nie doszłam.
Po chwili zastanowienia jednak nie zamieniłabym się na jej życie. Chyba każdy ma dla siebie najlepsze.

niedziela, 16 sierpnia 2009

Sticky & Sweet Tour, Warszawa,Koncert Madonny w Warszawie


To była scena. Nasuwa się od razu skojarzenie z symboliką kultu Maryi matki Chrystusa.



Tak wygląda 51-letnia kobieta która wszystko co posiada(dobre i złe ) zawdzięcza tylko sobie.


Tak zaczynał się koncert. Ten kawałek jest z innej trasy . U nas było tak samo:)




Byłam, widziałam.
Jeśli ktokolwiek marzy o obejrzeniu niezwykłego talentu muzycznego niech lepiej poszuka wśród innych wykonawców. Madonna jest jak Coca Cola. To rewelacyjna rozrywka dla mas.W tej masie oczywiście i ja się znalazłam.
To, że koncert, taniec, śpiew wyglądał bardzo naturalnie, świadczy o profesjonalizmie wykonawczyni która podobno ćwiczy po 5 godz dziennie i jest to już pewnie nałóg.
Skakać po scenie z niezwykłą żywotnością przez prawie 2 godz(często w butach na grubej podeszwie i obcasie pewnie 12cm) bez oznak zmęczenia( jednak zdjęcia na portalach są tylko z początku koncertu) zdecydowanie trudno byłoby 20-ce.
Ciało ma piękne(szepce się po cichu, że wspomagane operacjami plastycznymi), kondycję rewelacyjną.
Prowokacja?
Ile trzeba wydać na reklamę, aby zaprezentować swój towar. Gdy postępuje się jak Madonna reklama nakręca się za darmo sama.
Przecież nie obraża np Allacha, bo szybko ktoś by ją uziemił w różny sposób.
Ona, mistrzyni marketingu robi to w najbezpieczniejszy z możliwych sposobów:)
Robi się szum, pogadają, obrażą się, będzie przez jakiś czas na językach. Jedni będą ciekawi muzyki, inni kto się tak zachowuje i się kreci.
Czy to źle, że ktoś postanowił nasze niskie instynkty(wścibstwo, plotkarstwo) wykorzystać do swoich celów?
Pewnie. Mnie też się nie podoba:)
Dla niej jednak nie ma to znaczenia jak widać.

"Madonna o 21.25 podjechała białą limuzyną, a na scenę wjechała na tronie i piosenką "Candy SMS" rozpoczął się koncert. Później samodzielnie, grając na gitarze, wykonała utwór "Human nature".

Potem śpiewała jeszcze m.in. "Human nature", "Vogue", "Die another day", "Holiday", "She's not me" czy megahit "La isla bonita". Podczas utworu "You must love me""- to cytat za dzisiejszą GW ( w sumie nie wiem dlaczego napisali z błędem?-powinno być Candy Shop)
Ten utwór został tak przetworzony, że stracił swój powab.


Jaką siłą charakteru trzeba byłoby się pochwalić aby tak uparcie, ślepo, po porażkach iść na szczyty sławy, gdy wszyscy wokół powtarzają iż nie masz talentu itd.
Droga do kariery Madonny

W czasie następnych utworów na telebimach pojawiły się obrazy ze świata najpierw kataklizmów, wojen, poranionych, zabitych ludzi oraz różnych złych wydarzeń. Później politycy jak podają sobie ręce, obejmują się, uśmiechają w miłej atmosferze.
Był to taki kontrast, że towarzyszyło mi uczucie fałszu występującego w świecie i głębokiego rozdźwięku między tym co się robi dla innych, a tym co deklaruje.

Kolejnemu utworowi towarzyszyły wyświetlane na telebimach cytaty z różnych świętych ksiąg wielu religii. Kończył ten cykl tekst iż najważniejsza jest miłość.
Prawdę mówiąc byłam zaskoczona tym co zobaczyłam. Tak sobie myślę, że Madonna którą spowija woal skandalu od lat, więcej może zrobić dobrego w jakiejś sprawie niż niejeden smutny polityk zajmujący się wdrażaniem dobra całe życie.
Oczywiście niewiele widziałam( jakieś maleńkie ludziki skaczące po scenie- z rzadka).
Obserwowałam cały czas co działo się na telebimach. Tańczyłam, machałam rękami, śpiewałam to co potrafiłam( niewiele).Bawiłam się dobrze.Zdarzyły się przyjemne chwile, gdy np na telebimach pojawiły się przyniesione przez fanów białe kartonowe serca z napisami:"adoptuj mnie", lub "Zmieniłaś moje życie".
Bardzo miło odpowiedziała iż kocha to co robi , i to właśnie fani zmieniają jej życie.
http://www.madonna.com/index/home/

Ostatnia piosenka na koncercie to ta: Give it to me-tekst


W jak komercyjnym brałam udział przedsięwzięciu niech świadczy zakończenie:
na telebimach pojawił się napis GAME OVER i wszystko. Jesteśmy tak skomputeryzowanym społeczeństwem, że wszyscy grzecznie rozeszli się do domów, nie terroryzując Gwiazdy o jakiś bis:)
Na zakończenie chciałam zaprezentować zdanie dwóch młodych dziewcząt z którymi byłam i które poprosiłam o komentarz:
Koment I

Sticky & Sweet Tour, Warszawa.
Madonna pokazała na żywo dlaczego nazywa się ją Królową Popu.
Jej występ dowodzi jak niepowtarzalną osobowością sceniczną jest ta
51.-letnia artystka: kiedy wychodzi na scenę blask jej osoby spływa na
dziesiątki tysięcy fanów.
Ta kobieta inspiruje i zachwyca. Jej promienny uśmiech, zaangażowanie i
profesjonalizm dowodzą, że warto robić w życiu to co się kocha i warto o to
walczyć.

Przed koncertem przeczytałam o niej kilka artykułów, książkę napisaną przez
jej brata oraz obejrzałam kilka biograficznych filmów. Zaczęłam doceniać tą
dziewczynę z prowincji, która z niebywałą determinacją i amb
icją walczyła o
swoją niepodważalną dzisiaj pozycję.

Wróćmy jednak do samego koncertu. Występ był świetny i bardzo dobrze
dopracowany, tylko zbyt krótki, a publiczność wyraźnie chciała więcej.
Ciągle się coś działo: Madonna tańczyła, skakała na skakance, pełzała po
scenie, ciągle zmieniając stroje - wszyscy razem z nią zostaliśmy
przeniesieni do rozrywkowej krainy i straciliśmy poczucie czasu. Kil
ka
starych piosenek było zanadto przerobionych, na co zwracali uwagę wszyscy,
ale za to pojawiła się folkowa orkiestra cygańska, która
grała na
skrzypcach hiszpańskie przeboje gwiazdy.

Niezależnym od występującej, największym mankamentem koncertu - dla mnie,
widza znajdującego się na płycie - byli osobnicy z samej publiczności.
Wydaje się, że nie wszyscy wiedzą po co idzie się na koncert. Natrafiłam na
wielu "Kononowiczów" w swoich szarych sweterkach, ustawionych jakby
strategicznie pośród publiczności jak pionki jakiegoś betonowego frontu, z
nogami przytwierdzonymi na sztywno do gruntu. Nie poruszyl
i się przez cały
czas trwania koncertu, uniemożliwiając czy to dobrą zabawę, c
zy jakikolwiek
przepływ ludności. Koleżanka dostała kilka szturchnięć łok
ciem w bok, ja
serię lodowatych spojrzeń, kiedy śpiewałam z Madonną "Like a Prayer".
Doszukując się pozytywnych stron, pomyślałam, że może skoro tacy ludzie
pofatygowali się i przyszli po raz pierwszy na taki koncert, jest szansa, że
pójdą i na inne. Może następnym razem zaczną się lekko kołysać, a po kilku
razach istnieje szansa, że będą nieśmiało mruczeć pod nosem refren.
A to dla ciebie

http://www.youtube.com/watch?v=Z0pqACYbV_c&feature=PlayList&p=
8EFE28E878AA92BF&index=0

A to link do biograficznego filmu dokumentalnego o niej. po prawej stronie
są kolejne części. Jest po angielsku, ale pokazuje jej przygotow
ania do
koncertów i kilka występów z jej wczesnych tras koncertowych. Polecam
--
Koment II

15 sierpnia 09' odbył się koncert królowej popu - Madonny. Najwięksi fani, w tym ja oczekiwali na to show od lutego. Od części artystycznej było perfekcyjnie!!! 51-letnia Madonna tańczyła tak, jak ja jako 21-letnia dziewczyna nie potrafiłabym tańczyć. Zrobiła show, jakiego chyba wszyscy się spodziewali. I ta skakanka! :) Ludzie, którzy zdecydowali się przyjść na koncert, podjęli taką decyzję, ponieważ lubią jej piosenki (takie jakie są) i uważam za niepotrzebne unowocześnianie ich. Organizacja była słaba, telebimy były nie dość, że za małe to też za nisko, co sprawiło, że ludzie posiadający bilety na płytę prawdopodobnie prawie nic nie widzieli.

A to nasze zdjęcia


Tak jak byście chcieli się koniecznie dowiedzieć o najnowszej modzie sado -maso, to pewnie trzeba będzie udać się za Madonną w trasę i na jej następny koncert. Można zobaczyć wtedy również jak zachowują się lesbijki które są szczęśliwe:)
Ma ona swój wielki udział w likwidowaniu światowej dulszczyzny. Choć nie jest specjalnie miłe przyglądanie się temu.

środa, 12 sierpnia 2009

Żniwa w świecie


Żniwa w pobliżu Lamar, Colorado, USA



Zbiory pszenicy w Dades Valley, Maroko.

Polska plasuje się bliżej pierwszej fotografii czy drugiej?

Ja pamiętam żniwa kosą i ustawiane snopki skoszonego zboża w grupy.
Jakie to szczęście, ze urodziłam się w Polsce i świadkiem byłam tylu przemian na lepsze.
Żal tylko słyszeć młode nastoletnie osoby rozmawiające:
-Słuchaj 3,5zł i 3,5zł, to ile?
Pot sperlił się na zmarszczonym, poddanym niezmiernemu, próżnemu wysiłkowi czole.
- No niech pani policzy.
Mam nadzieję, ze wiedza humanistyczna jest odrobinę większa.

wtorek, 11 sierpnia 2009

Hillary Clinton i jej feminizm

Ciekawe czy to była pomyłka, czy specjalnie tłumacz źle przetłumaczył, czy też pani H.Clinton źle je zinterpretowała.
Dziś zadano w Kongo w Afryce pani H. Clinton pytanie: co pan prezydent myśli o sprawie(chodziło o międzynarodowe relacje). Odpowiedziała, że to ona jest teraz sekretarzem stanu i nie jest rzecznikiem swojego męża.
Zareagowała impulsywnie.
Kobiety często postrzegane są jako piękny, głupi dodatek do mężczyzny. Sama kiedyś tego doświadczyłam próbując wiele spraw załatwić. Odsyłano mnie abym przyszła z mężem. Nie powiem czasy się zmieniły i w marketach budowlanych nie spotykam się już z ironicznym pytaniem:"A coo? Chce pani kupić?"
Polska zdecydowanie się zmienia na lepsze:)
Afryka niestety jest bardzo w tyle. Dlatego zastanawiam się czy nie była to wpadka specjalna, aby zwrócić na ten olbrzymi problem uwagę.
Czy jestem feministką?
Nie wiem.
Na pewno nie jestem i nie pozwolę się traktować jak obywatel II kategorii.
Tym sposobem reakcja pani Clinton wzbudziła mój aplauz:)

niedziela, 9 sierpnia 2009

Niefortunny los pytania

"Odpowiedź jest pechem lub też niefortunnym losem pytania" - Maurice Blanchot

Jest to bardzo optymistyczne stwierdzenie. Znaczy, że wszystko jest zmienne i dana dziś odpowiedź na jakieś pytanie, jutro może być nieaktualna.
Jakie to jest różne od ogólnego podejścia, gdzie każdy chciałby aby poglądy, odpowiedzi na zadane zasadnicze pytania, ogłoszone w młodości całe życie obowiązywały.
Oczywiście nie ma to nic wspólnego z ponoszeniem odpowiedzialności za czyny.

sobota, 8 sierpnia 2009

Bo we mnie jest sex



Jakiż można podjąć temat po pieniądzach?
Tylko ten. Zainspirowały mnie WO z art o Kalinie Jędrusik.

Teraz parę tekstów z miejsca pracy:
-Pięknie pani wygląda
-Dziękuję
-Piękne ma pani piersi
-Dziękuję
-Mogę dostać numer telefonu
-Nie, Kupuje pan czy nie?

-Całuję rączki
-Witam
-Jaki piękny dzionek
-Taak
-Tak pięknie pani wygląda, ze grzech patrzeć
-To co podać?

Niektórzy klienci naprawdę mają fantazję:)
Nie zależy to specjalnie od walorów osób obsługujących.



piątek, 7 sierpnia 2009

Świat pieniędzy

Nie wiem jak jest gdzie indziej, ale ja przedsiębiorczość widzę tak.
W mojej dziedzinie potrzeba dużo kapitału zainwestować aby w ogóle móc funkcjonować( wszelkie urządzenia chłodnicze, klimatyzatory, nie wspominam o rzeczach podstawowych typu spełnione wymagania dla placówek zatrudniających pracowników). Można się zapożyczyć i z przewidywanych zysków spłacać, ewentualnie co się zarobi inwestować w polepszanie standardu. W obu przypadkach człowiek ciągle jest biedny i choć obraca sporą gotówką to zawsze się ogranicza.
Jeden z moich znajomych sporo zainwestował za pożyczone pieniądze, tuż przed kryzysem. Zatrudniał 75 osób . Wraz z rozpoczęciem kryzysu kontrahenci przestali mu płacić za dostarczony towar.Gdy taka sytuacja się przedłuża, może każdą firmę wykończyć.
Co z tego, że zapłacą za pół roku, jak pracującym ludziom płacić trzeba na bieżąco, aby ich zwolnić też trzeba pieniędzy(odprawy). Wszystko więc trwa w zawieszeniu. Wziął kolejną pożyczkę-250tys zł, zapłacił za ZUS i wypłaty i po pieniądzach, a odsetki od kolejnego kredytu rosną.
Każda firma przedstawia duża wartość, gdy działa. I tylko wtedy.
W mojej branży też nie jest za ciekawie.
Właściwie handel przeszedł w obce ręce. Od jakiegoś czasu myślę o przebranżowieniu się, w związku z powyższym podjęłam naukę aby zdobyć jakieś nowe umiejętności.
Właściwie nigdy nie pracowałam w czymś co sprawiałoby mi frajdę. Abym zmęczona przespała się i z nowym zapałem przystępowała do kolejnych wyzwań.
Może taką pracę trzeba między bajki włożyć?
Zawsze starałam się zarobić na utrzymanie swoje i rodziny(nie wyróżniam się specjalnie). Zbyt niecierpliwa byłam aby czekać aż zostanę jako inżynier wynagrodzona należycie. Po roku pensji niższej niż sprzątaczka w tym zakładzie, zdecydowałam sama się zdegradować i zająć handlem. Ile miałam wizyt od znajomych, moich byłych nauczycieli, ze stwierdzeniem, że się marnuję, po co studia kończyłam. Nie mam żalu do tych osób, bo robiły to w najlepszej wierze, ale mówiły to co doskonale sama wiedziałam, przeżywałam i czułam upokorzona.
Nie postrzegam siebie jako osoby o większych pieniądzach niż inni.
Wszelkie marnotrawstwo mnie irytuje, także postawa- należy mi się, albo-powinni to zrobić .
Teraz znowu trzeba się rozglądać,bo nie ma nic stałego w świecie biznesu.
Niczego nie żałuję. Jestem panią dla samej siebie. To co wypracuję, to mam.
Do tego wszystkiego mogę każdemu powiedzieć co myślę. Praca na swoim daje wolność.
Mam wrażenie, że świat współczesny coraz dalej odsuwa się od wartości takich jak rzetelność, prawda, przyzwoitość w każdej dziedzinie. Handel jest tego flagowym przykładem.
Dziś należy tak wyrolować klienta, aby długo się nie zorientował a nawet był zadowolony, że zmanipulowano nim. Metody takiego postępowania są opracowywane przez psychologów, socjologów i innych fachowców od zachowań ludzkich.
Właściwie to nie bardzo można się ustrzec przed tym zjawiskiem. Sama często się śmieję z siebie, że dałam się podejść i po raz kolejny kupiłam, zrobiłam coś czego nie było w moich zamiarach wcześniejszych

środa, 5 sierpnia 2009

Zielone i czerwone pomidory


Moja kwiatowo-warzywna donica:)


Tak a propos rozrywek. Mieliśmy na stanie na kwaterze poza koszem do piłki, trawiaste boisko do gry w siatkówkę oraz to

Oczywiście musiałam poskakać. Batut wyjątkowo mi się spodobał :)
Pewnie nie takich relacji oczekiwałaś:)
Poza tym nawiedzały nas stworzenia żywe(kotek i młoda suczka)
Do mojego wybitnego wszystko żywe lgnie, więc ja korzystam i nawet płochą zwierzynę mogę pogłaskać i przytulić jak jestem w pobliżu.

Lilia- symbol niewinności







Tak to pod moją nieobecność moje kwiaty się wykazują.




Zażywałam jodu w Dębkach.
Atrakcją tamtej części wybrzeża jest wpadająca do morza rzeka Piaśnica.


Zobaczcie jeszcze jak wygląda polska plaża w szczycie sezonu



Lilii póki się nie zetnie, nie da rady zapylić. Pewnie to wiecie. Dlatego też jest symbolem niewinności:)

wtorek, 4 sierpnia 2009

Szczęśliwe powroty




Wszędzie jest cudnie, a w domu najcudniej:)
Cisza, spokój. Jak zobaczyłam swoje lilie, to zaniemówiłam z zachwytu. Niestety jest ciemno i zdjęcie będzie jutro ( o ile zachowają swą urodę).
Przecież nie mogę odjechać na dłużej, bo tyle tu się dzieje.
Już w zeszłym roku miałam ochotę, a w tym zrealizowałam : w głównych donicach przed domem razem z pelargoniami posadziłam po krzaczku pomidorki miniaturki. Są już czerwone, ale do miniaturek raczej nie należą. Dorodne, ładne:)