czwartek, 18 lutego 2010

Ania


Tym którzy jeszcze nie wiedzą, przedstawiam:

To jest Ania
T to jest jej blog

Ania jest piękną młodą dziewczyną,wrażliwą a jednocześnie wyjątkowo waleczną.

Ania jest chora i od ponad roku zbiera na nierefundowany przez NFZ lek Tysabri, który nie tylko poprawia jej jakość życia, ale też cofa objawy SM - choroby na którą cierpi.

Niedługo przyjdzie wiosna, będziemy się nią cieszyć, wszyscy będziemy w skowronkach.

Nasza hojność, na początku roku rozliczeniowego tak bezbolesna, może spowodować, że
przyczynimy się do uśmiechu na twarzy Ani.

Wystarczy przy rozliczeniu rocznym wskazać konto Ani jako to, na które ma być przekazany 1% naszego podatku.

Może ktoś z Was ma zaprzyjaźnione biuro rachunkowe i może poprosić o przelewanie 1% osób niezdecydowanych dla Ani.

Może wydawać się to ryzykowne, ale w ten sposób w zeszłym roku wykorzystując niezdecydowanych, moje zaprzyjaźnione biuro przekazało na subkonto ponad 2tys zł.

Te pieniądze były od osób które o Ani usłyszały po raz pierwszy w czasie rozliczania podatków i wystarczyło, że nie powiedziały: nie.

Pomyśl
Jak łatwo wiosną sprawić aby i Tobie i komuś świat wydał się piękniejszy.

Oto adres subkonta: http://annablack.blox.pl/strony/SUBKONTO.html

poniedziałek, 8 lutego 2010

Polityka i politycy

"Ludzie powinni pogodzić się z faktem, ze polityka jest alternatywą dla wojny lub terroru, a działa dzięki zawieraniu układów, dzięki negocjacji, dzięki dwuznacznym motywom polityków" - John Gray

No i masz babo placek.
Według brytyjskiego filozofa musimy pogodzić się w imię celów wyższych(pokój) z niedoskonałością, miałkością tego świata.
Próżne nasze rozdzieranie szat, wołanie o uczciwość polityków.
Oczekiwanie od nich wizji rozwoju państwa.
Ma się klecić jakkolwiek
Mają zająć się kręceniem małych, dużych szwindelków, a w międzyczasie zrobić coś dla świętego pokoju dla ludu podległego?
A ja jestem taka idealistką.
Tak chciałabym, aby ktoś przejmował się dobrem wspólnym, doskonaleniem ustroju kraju, łapaniem nieuczciwych.
Oj naiwna, naiwna, naiwna

Oferta cud miód - Orange

Wiadomo, po nowym roku jakoś cienko się wszędzie zrobiło.
Świadoma tego odbieram telefon.

Rozmówca nieznany.

Miły pan przedstawia się, że reprezentuje Orange, i ma dla mnie rewelacyjną ofertę(umowa kończy mi się w czerwcu - ale już teraz mogę podpisać nową na świetnych warunkach).

Przecież nie odeślę go.
Trzeba mieć ludzkie uczucia.

Każe mu chwilę zaczekać - zajęta jestem bardzo - niech się trochę pocieszy.

Podnoszę słuchawkę.

Okazuje się, że czeka na mnie rewelacyjny nowy telefon, a za rozmowy to prawie nie będę musiała płacić.

No słucham, słucham.
Przyjemny męski głos obiecuje gwiazdki z nieba.
No niech mu będzie:)

Po jakimś czasie wyczerpuje mu się repertuar, a ja wreszcie dochodzę do głosu.

Zbolałym tonem oświadczam, że mam taką słabą wyobraźnię, iż nijak nie mogę przedstawić sobie tego super, hiper telefonu a tak bardzo bym chciała.

A te długie darmowe rozmowy to pewnie i zagranicę obejmują?

Nniee?
No coś takiego

A może jednak?

Może by pan sprawdził?

Pan niestety się rozłączył.

niedziela, 7 lutego 2010

Kocie piękności

Rozpisuję konkurs na najpiękniejsze ubranko dla kota
Należy uzasadnić wybór
Można również do puli dołączyć zdjęcie swojego ulubieńca

Nagrodą będzie(poza satysfakcją) wywód o wyższości właścicieli kotów nad właścicielami psów(lub odwrotnie - zależy czyj właściciel wygra).














Kuurczę
I nikomu nie przypadły do gustu.
A tyle się naściągałam:)

Altruizm

W seminarium duchownym w Princeton zaprojektowano doświadczenie na 40 nieświadomych niczego klerykach, mających wygłosić na ocenę krótkie kazanie.

Połowie z nich przydzielono tekst, na chybił trafił, różne tematy z Biblii.
Druga połowa otrzymała tekst przypowieści o dobrym Samarytaninie.

Egzamin odbywał się co 15 min w budynku sąsiednim.

Należało przejść obok wejścia przy którym leżał jęczący z bólu człowiek.
Dwudziestu czterech z testowanej grupy przeszło, nie zważając na błagalne jęki.

Ci którzy opracowywali temat o miłosiernym Samarytaninie, nie byli bardziej skłonni zatrzymać się, niż reszta.

Śpieszyli się wszyscy na egzamin. Spośród 10 uważających, że spóźnią się na egzamin, zatrzymał się jeden, spośród 10 uważających, że mają dużo czasu zatrzymało się sześciu.

Okazało się, ze największa empatię czujemy wtedy, kiedy w pełni skupimy się na kimś i połączymy się z nim emocjonalnie.


Tym, co może sprawić, że zechcemy pomóc komuś lub nie, jest skupiona na jego problemach nasza uwaga(nie podejrzewam, abyśmy specjalnie inaczej zachowywali się w życiu niż klerycy z doświadczenia).

Dlatego tak ważne jest w takich sytuacjach wyzwalanie takich, wydawałoby się bezproduktywnych emocji jak WSPÓŁCZUCIE

czwartek, 4 lutego 2010

Niech żyje bal



Jak co roku otrzymałam zaproszenie na bal dla przedsiębiorców.

Bal odbył się dziś.

Taki bal to doskonały pomysł aby spotkali się ludzie organizujący sobie i innym pracę.
Można się lepiej poznać, porozmawiać o problemach, pobawić się razem.
Muszę powiedzieć, że coraz większą śmiałość mamy do siebie, coraz lepiej i dłużej się bawimy:)

Taki bal to również okazja do spotkania z elitą miasta, gminy a nawet zaszczyciło nas dwoje posłów na sejm.
Ponieważ nieporównywalnie lepiej(i myślę skuteczniej) rozmawia się oko w oko, pozwoliłam sobie zawrócić głowę pani poseł na sejm IV i V kadencji - Stanisławie Prządce.

Jest to osoba ciesząca się dużym szacunkiem, odpowiedzialna, na której można polegać, o której bardzo wiele dobrego się mówi - i to bez względu na orientację polityczną.

Pani poseł była bardzo wyrozumiała, że zabrałam jej trochę czasu na balu na inne sprawy.

Rozmawiałyśmy między innymi o lecznictwie, służbie zdrowia, oraz refundacji leków na choroby.
Poprosiłam o wsparcie dla starań refundacji przez NFZ leczenia chorych na SM.

Z rozmowy wynikło, że problem ten jest pani poseł znany, gdyż Stowarzyszenie Chorych na SM prosiło ją o wsparcie w tej sprawie.

Obiecała, że na pewno będzie usiłowała wpłynąć na decyzje ludzi odpowiedzialnych za tę sprawę.
Ja jej wierzę:)

Wracając do balu - było fantastycznie.

W oczekiwaniu na wiosnę czyli zima 2010

Zdjęcia mojego lasu i najbliższej okolicy:)










Taki spragniony słońca, towarzystwa,koloru i radości:

środa, 3 lutego 2010

Dlaczego pracodawcy nie lubią przyszłych mam?

Wyobraźmy sobie sytuację, gdzie pracodawcą jest kobieta. Posiada dzieci.
Swój czas dzieli między organizowaniem firmy, dom - w którym samo nie chce nic się zrobić, męża i dzieci.

Aby ułatwić sobie pracę, przyjmuje pracownicę.

Pracy jest dużo, zwykle oszczędnie gospodarując, nie ma w małych prywatnych polskich firmach przerostu zatrudnienia.

Pracownica po jakimś czasie zachodzi w ciążę.
Wszyscy się cieszą - jej szefowa też.

Ponieważ ciąża w Polsce to ewidentny stan choroby, pracownica zaraz jak stwierdziła, że "jest", poszła na zwolnienie lekarskie, wykorzystawszy wcześniej cały przysługujący jej urlop wypoczynkowy.
W sumie wszyscy na tym etapie są w miarę zadowoleni.

Choć szefowa musi zapłacić za urlop wypoczynkowy oraz 33dni zwolnienia lekarskiego(co daje razem 51dni płatnych pracownicy) i w tym czasie pracować za dwie osoby, ewentualnie nająć kogoś i dodatkowo go ubezpieczyć i zapłacić.

Zaniedbuje więc jeszcze bardziej swój dom i dzieci w imię celów wyższych.

Pracownica wraca do pracy z początkiem roku kalendarzowego na 1(jeden) dzień.

Tym sposobem ZUS nie będzie sprawdzał zasadności zwolnień, bo dzięki takiemu manewrowi pracodawca musi w nowym roku znowu płacić 33dni.

Do rozwiązania ciąży, kobiety nie ma w pracy.

Następnie jest urlop macierzyński.

Gdy się kończy, pracownicy nieobecnej w firmie rok, należy się urlop wypoczynkowy.
Właśnie przypomniała sobie, że nabyła uprawnienia właśnie w tym roku do 26dni- co nam daje ponad 5 tygodni wypoczynku - za co musi zapłacić oczywiście ten, kto czerpie korzyści z jej pracy.

Po 3 letnim urlopie wychowawczym pracownica przynosi zwolnienie lekarskie.

Do tego czas leci i należy jej się, jak psu buda, urlop wypoczynkowy - przecież figuruje jako pracownik- więc wszystkie świadczenia jej się należą.

Wymówienie nawet jak dostanie to z 3 miesięcznym okresem.

Chciałam się zapytać jak stara się pracownik na wymówieniu?
Sfrustrowany, zdesperowany, z poczuciem krzywdy(bo zawsze będzie miał krzywdę).

W najgorszym przypadku (najlepszym dla pracownicy) pracodawca musi ponieść koszty prawie półrocznej nieobecności - odprowadzić podatki, ZUSy, wypłacić pracownicy wynagrodzenie - za przywilej bycia mamą.

To jest punkt widzenia pracodawcy.

Skoro państwo polskie chce aby były dzieci, to niech samo finansuje takie pracownice, a nie szuka sponsorów - i jeszcze uważa zaistniałą sytuację za normalną..

Zapomniałam dodać.
Szefowej nic się nie należy.
Ani macierzyński(tylko dla pracownic), ani wypoczynek.
Ani ochrona jej pracy- nie ma w Polsce zwyczaju ochrony tego co polskie. Przecież obce jest na pewno lepsze.

Mają tylko prawo do pracy.

Dochodzę powoli do wniosku, że nie mają racji bytu, w aktualnych warunkach, małe firmy.

Ciekawe, kto zorganizuje nam pracę?
I zapewni te wszystkie, stworzone z myślą o administracji(może jestem w błędzie), świadczenia?

poniedziałek, 1 lutego 2010

Jak zostać przestępcą w Polsce siedząc w fotelu przed telewizorem?

Okazuje się, że można zostać przestępcą, nie wychodząc z domu, nie kiwając paluszkiem u nogi, nawet nie mrugając powieką.

Wystarczy zakupić towar handlowy(papierosy, ewentualnie alkohol) i czekać.
Faktura jest, wszystko legalnie załatwione, w majestacie prawa.

Nadchodzi jednak dzień zero, w którym to z prawego obywatela zamieniasz się w przestępcę(śpiąc smacznie nocą w łóżku).

Wszyscy wiedzą, że istnieje coś takiego jak akcyza.
Akcyza się zmienia.
Niby nic zdrożnego - państwo dba o swe interesy.

Okazuje się jednak, że nie wolno legalnie zakupionych rzeczy sprzedawać, bo zmieniła się akcyza.

Oczywiście nic nie dzieje się z przypadku.
Wszyscy to wiedzą.

Wytwórnie alkoholu jak i papierosów mogą szacować sprzedaż, są to jednak szacunki lepsze lub gorsze(muszą kupić od Skarbu państwa ileś akcyz- to te naklejone papierki).
Jak do tej pory błąd był wysoki.
Trzeba się wysprzedać, więc do ostatniego momentu idzie towar ze starą akcyzą.

Niepopularne papierosy(których komuś się zachciało) mogą w sklepach leżeć rok, alkohol -nawet 3

Nie jest ważne, że kupiłeś legalnie, popłaciłeś wszystko jak Bozia przykazała.

Z dnia na dzień chcąc odzyskać włożone pieniądze trzeba się narażać na horrendalne kary i uskuteczniać przestępstwo z premedytacją.

I nie wiadomo kto jest bardziej przestępcą: handlowiec, czy producent-amator?

Na pewno wiadomo kogo łatwiej złapać:adres i wszystkie dane znane.

Czy jest to wystarczająco zabawne, aby poprawić komuś humor?