Jako osoba ciągle eksperymentująca w kuchni, postanowiłam wykorzystać przepis na chleb - oferowany przez p. Makłowicza
Chleb litewski z maślanką i piwem.
Stwierdziłam, że przepis wyglada obiecujaco.
Zredukowałam do połowy składniki - bo chleba z 2kg maki i 1 litra maślanki nie przewidywałam zjeść.
Wszystko odbyło sie z zachowaniem proporcji i staranności w wykonaniu.
Mieszałam, czekałam na wyrośniecie, mieszałam, czekałam itd. jak ktoś piekł - to wie.
Po ok.6 godz. wyjełam pieczywo z pieca do ostygniecia. Zostało potraktowane płynem - aby skórka zmiekła, wyłożone na kratkę do odparowania.
Teraz (następnego dnia) postanowiłam skosztowac specjału.
Skóra twarda i gruba jak kamień.
Nożem się nie da.
Uniosłam do góry - jak cegła - twardy i ciężki.
Chyba pożyczę od małżonka piły łańcuchowej - coby pokroić na stół.
Tylko - kto to zgryzie?
Prawdę mówiąc mozna nim gwoździe w ściane wbijać.
Może spróbuję namierzyć p. Makłowicza - twórcę świątecznego przepisu i go poczęstuję - bo chyba sam nie robił?
Niech skosztuje z okazji byłych świąt i Nowego Roku 2014 ?
Muszę sie przyznać, że uczę się lubić gotować.
Pewnie, że stosunkowo łatwo jest polubić pieczenie smakołyków, ale gotować?
Z zapamietaniem ogladam programy o gotowaniu - chcę się zarazić pasją i lekkością.
Zdarzają mi się również takie doświadczenia - jak z tym chlebem.
Uważam, że nic nie wprawiłoby mnie w tak dobry nastrój jak ten chleb (a myślałam, że takie tylko w bajkach występują).
Może i szkoda czasu, i produktów.
Jakby jednak wyszedł smaczny, to o czy bym mogła pisać?
Wszystkiego dobrego na Nowy Rok 2014 dla wszystkich odwiedzających bloga.
Obfitości smacznego chleba, co tam chleba - bułek z masłem.
Zdrowia
Pasji, oraz poczucia humoru
wtorek, 31 grudnia 2013
środa, 4 grudnia 2013
Budapeszt 2013
Zjawiskowy Parlament |
Kolejna wyprawa do Budapesztu
Rozbestwiłam się jednak tym razem i postanowiłam pochodzić niekoniecznie po atrakcjach turystycznych.
Na pierwszy rzut poszła Szimpla.
To klub gdzie można spotkać się, wspólnie spędzić czas. Na pewno nie dla estetów -każdy mebel z innej beczki - trudno opisać, ale atmosfera świetna.
Klub Szimpla w Budapeszcie cieszy się taką popularnością, że otworzono bliźniaczy w Berlinie. | Miejsce klimatyczne, zaczarowane. |
Następnym punktem programu była wyprawa do Tropicarium znajdującego się na przedmieściach.
Przy wejściu powitał nas aligator. Ponieważ nie było żadnego przeszklenia ogarnęła mnie ekscytacja pomieszana z lękiem.
Aligator - staliśmy i oczekiwaliśmy aby się ruszył. Dopiero jak zagrzmiało i spadł deszcz mrugnął jednym okiem. |
Uśmiech rekina |
Prawda, że są zjawiskowe? |
W otwartym basenie wewnątrz Tropicarium pływały płaszczki. Specjalnie podpływały do brzegów aby je pogłaskać. |
Plac Bohaterów |
Na każdy dzień mieliśmy zaplanowane wejście do innego.
Odwiedziliśmy tylko Kiraly, Dandar i Gellert.
Nieodwołalnie zachwycam się pobytem w tych kąpieliskach.
To nie jest zwykła kąpiel.
Jest to najcudowniejsze spa.
Woda jest nasączona minerałami, a przebywanie w nich uważa się za cudotwórcze - polecane na różne schorzenia.
Samo jednak wylegiwanie się w wodzie o temperaturze 36 stopni, gęstej tak, że człowiek czuje się lekki jak piórko, działa relaksująco i dobroczynnie.
Obowiązkowo należało też odwiedzić Górę Gellerta.
Góra ta w przeszłości cieszyła się złą opinią wśród mieszkańców - uważano, że zbierają się na niej czarownice i odprawiają sabat. Takie opinie były popularne zwłaszcza w okresie kontrreformacji.
Dziś wpisana jest na Iiście dziedzictwa UNESCO wraz ze Wzgórzem Zamkowym i promenadami naddunajskimi.
Jak można więc nie odwiedzić takiego miejsca?
Za każdym razem jak jestem, chętnie się na nią wdrapuję.
Do tego, ma specyficzny mikroklimat - na południowym stoku warunki przypominają kraje takie jak Maroko lub Tunezja (wysokie temperatury, duże nasłonecznienie), na stoku północnym kraje skandynawskie (brak światła słonecznego).
Subskrybuj:
Posty (Atom)