poniedziałek, 26 grudnia 2011

Zapraszam do stołu

Mamy święta.
Z tej okazji masa wszelkich dobroci.
Choinka naturalna wprawdzie grzecznie sobie stoi w kątku, ale dzisiaj zademonstruję bukiet świąteczno-noworoczny.
Z najlepszymi życzeniami dla wszystkich komentujących, odwiedzających i zaglądających.




Kaczka w pomarańczach podawana z ryżem, do degustacji.
Kaczka rzeczywista, degustacja wirtualna
Ale, co tam

Smacznego





środa, 14 grudnia 2011

Sprawa czystości

Zaprzyjaźniona kobieta - przedsiębiorca zamyka swój punkt małej gastronomii.
Wielcy,"lepsi" w tym wypadku Mc Donalds wypierają z rynku kolejne mikro -przedsiębiorstwa.
Przy tej okazji rozmawiałyśmy o absurdach polskiej rzeczywistości.

Jedną z nich są słynne, znane chyba wszystkim wymagania Sanepidu.

Ona na 20mkwadratowych musiała mieć minimum 5 umywalek i dwa zlewozmywaki.

Czy nie jest oczywistym, że jako naród posiadamy poczucie humoru?

czwartek, 1 grudnia 2011

Jak w godzinę nauczyć się biegać po wodzie?

Natrafiłam na śliczny filmik.
Nie powiem.
Nawet zaczęłam uznawać rzecz za prawdopodobną.
Przyjęłam za pewnik wszystkim znane "puszczanie kaczek", przeniosłam atrybuty kamienia na człowieka.
Jak twierdzą "wodni biegacze" kluczem do udanego sprintu po tafli wody jest nabiegnięcie pod odpowiednim kątem (wygląda to trochę jak skok wzwyż), z właściwą prędkością i techniką kroku.
To wygląda tak prawdopodobnie
Zwłaszcza, gdy robią to zapalone urwisy - młodzi, sprawni mężczyźni.




No i taki zawód.
Trochę mnie tknęło, gdy okazało się, że niezbędne są specjalne buty:)

Co tam.
Już nawet zaczęłam się rozglądać za odpowiednim zbiornikiem, na którym da się ćwiczyć.
Rozważałam, czy z tytułu nadwagi, nie pójdę na dno, mimo specjalnego obuwia?

Widziałam oczyma wyobraźni jakie zadziwienie wzbudzam w najbliższych:DDD

No i taki zawód.
Bo to okaz świetnie prowadzonej ubiegłorocznej kampanii reklamowej jednej z firm produkujących odzież sportową i turystyczną.

Jestem niepocieszona.

wtorek, 15 listopada 2011

Potencjał

Wiosną tego roku przechodząc koło kwiaciarni w oko wpadła mi orchidea.
Kilka pędów i w całości pokryte kwieciem.
Nie oparłam się.
Kupiłam, ostrożnie zawiozłam do swojego domu. Niestety wkrótce zrzuciła wszystkie pąki.
Bardzo było to przykre: nastawiłam się na długotrwałą ucztę dla oczu, a tu klops. Samotne badyle wyrastające z kilku liści.

Miałam wyrzucić. Zostawiłam jednak, pielęgnowałam.

Jesienią pojawiły się nowe pędy, całe w pąkach.
Zaczęły się rozwijać. Moja radość była wielka. Zachodziłam co ranek, wypatrywałam postępy w rozwoju.
Nagle coś się wydarzyło.
Nie wiem co
Poza trzema rozwiniętymi kwiatami reszta uschła(więcej niż 16).
Znowu mam w większości samotne badyle wyrastające z kilku liści.

Choć kwiaty są duże, piękne niewinno-olśniewająco-śnieżno-białe, to przestały przynosić radość.
Zamiast koić, radować pięknem, ich widok przynosi zawód i złość.
Co tam
Nawet destrukcyjne pomysły przychodzą do głowy - wyrzucić i nie denerwować się.

Lubię snuć rozważania.
Przecież roslina dalej ma potencjał, może za następne pół roku wreszcie olśni mnie swoją urodą?

Tyle, że dawanie szansy kwiatkowi przestaje mnie bawić. Zamiast zadowolić się: samotnymi badylami wyrastającymi z kilku liści, zaakceptować je jako stan stały, zachciało mi się kwiatków?
To dopiero zachciewajki

Pomyślałam sobie jednak, że dam mu następna szansę.
Tym razem jednak bez dogadzania: a to strony świata, a to odpowiednia ilość wody, spryskiwanie mgiełka wodną.
Dość
Szkoła przetrwania.
Albo będzie piękna, albo koniec

Kot bez zobowiazań

Jakiś czas temu zauważyłam pojawiające się zdechłe myszy na tarasie.

Przeprowadzone zostało śledztwo na tę okoliczność.

Okazało się, że sprawcą jest kot sąsiadów.
Upodobał sobie nas i zaczął znosić co lepsze kąski, abyśmy z głodu nie zeszli.

Kot wyraźnie domagał się towarzystwa.
Coraz śmielej podchodził.
W tej chwili przychodzi, poprzytula się, pomruczy i idzie do domu.

Myszy i inne trofea wyrzucam jak nie widzi.


Niestety nie tylko myszy są jego zdobyczą.
Tu wypatruje ptaków na brzózce.

niedziela, 13 listopada 2011

Odkrycia okraszone poczuciem winy

Przyznaję się

Posiadam telewizor
Wśród nieprzebranej rzeszy Tych, co ponoć takiego nie posiadają, muszę skruszona, ze spuszczonym wzrokiem przyznać się do przewinienia.
Mam
Posiadam
Do tego oglądam.
Czasem

Ileś lat temu zakupiłam ostatni krzyk sezonu, wyjątkowy, o wielości nieprzeciętnych zalet odbiornik sygnału naziemnego.
Z górnej półki

Z kineskopem ważącym z 50 kg, bo całość waży 60kg

Jak tylko skończyła się gwarancja, telewizor zaczął szwankować.
Najpierw jedna naprawa, później druga, trzecia.
Za czwartym razem stwierdziłam, że wydałam całą kasę przeznaczoną na naprawę.
Wada polega na tym, że obraz mam w kształcie klepsydry.
Nawet pan Kalisz w moim świecie ma talię.

Ilość czasu spędzonego przy odbiorniku nie sprawia, abym czuła specjalny dyskomfort.
Zresztą jak wynieść z pokoju taki kolos?
Wystarczy żeśmy go wnieśli.

Nie jest ważne ile czasu spędzam oglądając tv i tak czułam się gorsza od tych intelektualistów, ludzi kultury, którzy takowego nie posiadają.

Oglądam sobie wieczorem The Voice of Poland i nagle słyszę od wybrańców narodu, ludzi jak mniemam wysokiej kultury, którzy na pewno nie posiadają telewizora o jakiejś Hance Mostowiak.

Kto to i o co chodzi.
Zrozumiałam, że zginęła.
Czyżbym przeoczyła jakaś ofiarę tragicznych zajść 11 listopada?

Jestem zaangażowana społecznie i tu nagle taka wpadka?

Jak mogło się zdarzyć, że nie wiem nic o tej osobie?

No to teraz wiem.
Zdaję sobie sprawę, że aby być trendy, to trzeba trochę mieć i nie mieć telewizora.
Trzeba wiedzieć co w trawie piszczy.

Wybieranie sobie programów do obejrzenia powinno obejmować seriale patriotyczne.
Gdybym jednak chciała oglądać seriale to pewnie już dawno nie byłoby mi obojętne, jaki obraz mam na ekranie.

Właśnie obraz w moim telewizorze ewoluował i przypomina teraz kształtem poduszkę.
Tym sposobem pan Kalisz ma kształtną talię, ale niestety krótkie nóżki.

Przecież jednak nadal coś dostrzec można.

Zastanawiam się, czy warto ryzykować wymianę na nowszy model.

środa, 9 listopada 2011

Gołąbeczki korzystajace z uroków złotej polskiej jesieni



To moja brzózka. To ona przeszła w lutym kurację polegającą na odcięciu jednego pnia(miała dwa). Ma się nadzwyczaj dobrze - jakby właśnie tak miało być.
Jest zjawiskowo piękna. Powoli złote, tańczące liście opadają, tworząc złoto-zielony kobierzec wokół drzewka.
Nie mogę się napatrzeć.
Upodobały sobie ją dwa gołąbki i okupują teren uznawszy za swój.












niedziela, 6 listopada 2011

Wolność czyli być jak Bóg

Jako wzorcowa przedstawicielka młodzieży koniecznie musiałam sięgnąć po "Dużą Książkę o aborcji" Kazimiery Szczuki i Katarzyny Bratkowskiej.

Oczywiście bardzo mnie ten temat interesuje:)

Interesuje mnie jak do takiego tematu podeszły i przedstawiły go dwie fantastyczne kobiety.

Książka jest w twardych okładkach, szyta, papier kredowy, wielkość mniejsza niż zeszyt.
Świetnie będzie mieściła się będzie w plecakach, torebkach. Ozdobiona ilustracjami, istotne treści pisane w innym kolorze lub wytłuszczone - prawdziwa wydawnicza perełka.

Temat trudny, kontrowersyjny.
Nikt na szczęście nikomu tu rad nie daje.

My - europejczycy chcemy chronić słabszych - to nawet nasz znak rozpoznawczy. Organizujemy więc m.in kosztowną pomoc społeczną. Chronimy lub staramy się, osłaniać chorych, biedniejszych, dzieci, staruszków. Staramy się im pomagać jako społeczeństwo oraz indywidualnie.

W tę chęć pomocy świetnie wpisują się mity narosłe wokół aborcji.

Z mitami tymi postanowiły się zmierzyć obie autorki.

Książka raczej jest zbiorem faktów, nikogo do niczego nie namawia.

Jak mantrę w niej powtarzane są słowa, że jak kobieta nie chce urodzić, to nie urodzi.

Różnica jest taka, że najbardziej cierpią biedne i one ponoszą najsurowsze konsekwencje zdrowotne(przytoczony przykład Rumunii - w której zmarło mnóstwo kobiet w wyniku powikłań).

Zastanawiające jest to, jak mogliśmy dać się przekonać o tym, że dziecko istnieje od momentu poczęcia.
Oczywiście można się zastanawiać, kiedy kończy się i zaczyna człowiek?

Dla medycyny człowiek umiera, gdy umiera mu mózg.
A co z początkiem, kiedy nie ma prawie nic, tylko wielki potencjał?

Czy jak nie ma mózgu to można mówić o człowieku?

Jak można w imię potencjału, jakim są połączone komórki niszczyć, szczuć w pełni ukształtowanego człowieka - kobietę?

Bo to robią Ci, co zabraniają jej decydować.

Czy nie możemy być jak Bóg i oddać tym kobietom wolną wolę?
Uświadamiać, uczyć, ale pozwolić im wybierać?

Dlaczego mają być gorsze, podległe, ponieważ urodziły się w takiej płci, a nie innej?

Książka odczarowuje niektóre przekonania.
Sprawia, że kobiety uświadamiają sobie, że mogą chcieć czuć się wolne.

Zdecydowanie dobra lektura dla każdego.

środa, 26 października 2011

Sala sejmowa i krzyż

Krzyż
Co dla kogo oznacza?
Gdzie jest jego miejsce?
Czy istnieją miejsca mniej i bardziej godne?
Czy rzeczywiście powinien wisieć w miejscach publicznych?

Zajmując się tematyką krzyża, mam na myśli wszystko co on oznacza.

Mnie bliskie są poglądy mnicha Zosimy z "Braci Karamazow" F. Dostojewskiego:

" Zdobyć siłą czy pokorną miłością? - zawsze rozstrzygaj: Pokorną miłością"

......Bracia, miłość uczy, wszakże trzeba umieć ją nabyć, albowiem trudno się nabywa, drogo się kupuje, długą pracą i cierpliwością, albowiem nie na chwilę przypadkową trzeba kochać, lecz na zawsze. Bo przypadkowo to każdy kochać umie i złoczyńca też.

.......nie bójcie się grzechu ludzkiego , miłujcie człowieka i w grzechu jego, albowiem to jest podobieństwo Bożej miłości i szczyt miłości na ziemi"

Tak
Bardzo do mnie przemawiają te słowa.
Marzy mi się aby Kościół, którego w dalszym ciągu jestem członkiem też takie słowa przypomniał sobie.
Aby nie starał się uzyskać i utrzymać rządu dusz, bo to jest przywilej zupełnie innej strony.

Czy w świetle tych cytatów, warto spierać się o krzyż na sali sejmowej?

Czy warto się gniewać, złościć, wściekać?

Oczywiście, doświadczając tych uczuć nasze EGO ma się lepiej - jacy to jesteśmy dobrzy, jak to bronimy.
Jak wdusimy butem w ziemię agnostyków,ateistów, wyznawców innych wierzeń, poczujemy się silni i władczy - jest nas tak wielu przecież - sama ilość usprawiedliwia te uczucia.

Tylko czy zastanawiamy się, dochodzimy o co w tym wszystkim chodzi?

Przecież w gniewie staliśmy się dogmatyczni, nieprzewidywalni i łatwo ulegamy impulsom.
Padamy ofiarą nadmiernych uogólnień, lekkomyślnych decyzji.
Człowiek traci mnóstwo czasu i energii, miewa obsesyjne myśli na temat swoich oponentów, sieje niezgodę miedzy ludźmi.

Więc gdzie jest w końcu miejsce krzyża?

Przedsiebiorca a pracownik

Wyobraźmy sobie młodego aktywnego człowieka. Imponuje mu praca na swoim.
Zakłada firmę.
Rozlicza się według zasad ogólnych, jak większość.

Rodzaj działalności jaką wybrał sprawia, że osiąga coraz większe zyski.
Zaczyna więc płacić podatek według podwyższonych stawek.

Ponieważ jego żona urodziła dziecko, nie pracuje, pomyślał , że napisze podanie do urzędu skarbowego aby już w trakcie roku mógł się z nią rozliczać wspólnie.
Wiedział, że jest to możliwe.

Za jakiś czas otrzymuje odpowiedź z urzędu:
Takie rozwiązanie jest możliwe tylko dla osób zatrudnionych na umowę o pracę.

Przedsiębiorca otrzyma zwrot nadpłaconego podatku po rozliczeniu rocznym, czyli za pół roku.

Nie ma to jak równe traktowanie :)

wtorek, 11 października 2011

Stężenie marii w blogosferze

Zauważyłam, że występuje dużo osób o nicku maria w blogosferze.

Strach odezwać się, bo można być pomylonym z kimś innym.
Może to zresztą szansa na szlifowanie tolerancji (dla mnie, ale również osób u których występuje komentarz)?

No bo jak się czyta komentarz i widzi własny nick, to człowiek czasem się wkurza, czasem śmieje.
Protestować?

Ale po co?
Niech tak będzie.

sobota, 8 października 2011

Dyzia rozważania o wyższosci paliw droższych nad tańszymi

Dyzio kocha analizę.
Zawsze znajdzie sobie coś do rozważań z porównaniem w tle.

Ponieważ nasłuchał się o tym, jak to warto tankować lepsze paliwo(na stacjach są zwykle dwa rodzaje tych samych paliw), postanowił to sprawdzić.
Trzeba przyznać, że Dyzio ma węża w kieszeni i zwykle kupuje na stacjach przy sieciach handlowych, a podstawowym kryterium jest: zatankować najwięcej za najmniej.

Jeździ tym samym autem od 8 lat, więc zna jego zachowania, nie zauważył również specjalnie aby wizyty u mechanika były częstsze, niż u znajomych posiadających taki sam model.

Założenia są takie:
Skoro tankowane paliwo nie działa na auto degradująco, to zobaczmy ile można przejechać za tę sama kasę.

Niecierpliwość jest jedną z cech Dyzia.

Warunki jazdy musiały być porównywalne

Tankujemy więc za 100 zł

Dyzio szaleje (wszak każdy uwielbia wydawać kasę na towary uchodzące za lepsze).
Zapłacił w Shellu 5,46zł/l

Przejechał troszkę ponad 200km

Kolej na zwykłą stację - cena poniżej 5zł/l

Przejechał 280km

Oczywiście na lepszym paliwie silnik lepiej pracuje, szybciej przyspiesza.


Mogło przecież się zdarzyć, że Dyzia samochód był tak przyzwyczajony do pospolitości, że jak dostał coś lepszego, to się pogubił.
Wszystko możliwe:)

Następnego dnia

Dyzio stwierdził, że wynik jest zły (zbyt duża różnica)
Teraz Dyzio rozmyśla,analizuje, co może być tego przyczyną

czwartek, 6 października 2011

Polska prorodzinna?

Kobieta - przedsiębiorca.

Trudzi się, organizuje życie rodziny oraz firmy. Oddaje Bogu co boskie a sobie co ludzkie:)

Pełna zapału, wypracowuje dochód (pisałam wcześniej, ile państwo zabiera).

Zaszła w ciążę.

Źle się poczuła.
Lekarz.
Zwolnienie.
Oraz list z ZUS-u

Nie dostanie żadnego świadczenia, bo rok temu spóźniła się jeden dzień z opłaceniem składki chorobowej.

Jakby ktoś nie wiedział, składka chorobowa jest dobrowolna, a odsetki za jeden dzień tak małe, że ich się nie nalicza.

wtorek, 4 października 2011

Kobiety

Kończę czytać wywiad rzekę "Ta straszna Środa" z prof.M.Środą

Myślę, że książka powinna stać się obowiązkową lekturą każdej kobiety uważającej się za wykształconą.
Bez względu na poglądy, wyznanie, wiarę.

Zwłaszcza młodej
Która życie do wygrania, ma przed sobą.

Oczywiście mężczyźni mogą się z niej dowiedzieć również o co chodzi tym "Złotym Babom" w ich dążeniach do równouprawnienia.

Podziwiam tę kobietę o niepospolitym intelekcie, poczuciu humoru, zdolności empatii.
Jej zaangażowanie oraz nieustępliwość i wytrwałość.
Bo walka o równouprawnienie kobiet u nas, przypomina walkę z wiatrakami.
To, że zamiast zasiąść i narzekać, lub namawiać innych :wyjeżdżaj stąd jak najszybciej",prowadzi pracę u podstaw nie zważając na koszty(a są wysokie).

Nie wykrzykuje: jesteście zaściankowi, zachowujecie się jakbyście żyli w XIX, tylko stara się znaleźć przyczynę i usiłuje wprowadzić leczenie.
Skutecznie?
Nieskutecznie?
Sama niewiele może zrobić
Działa jednak jak drożdże, zaczyn.
I nagle okazuje się, że jest Takich więcej

Mam nadzieję, że skutecznie.

Książka porządkuje, prowokuje, uświadamia.
Zdecydowanie polecam każdemu.
Zwłaszcza, że czyta się ją jak bestseler.

Polecam recenzję na innym blogu

środa, 28 września 2011

Grupon - kup za pół ceny

Trochę wiem na temat sztuki wpływania na klienta.
Na temat promocji i reklamy.
Raczej ciężko na mnie wpłynąć abym zrobiła coś, do czego nie jestem przekonana.

No i zdarzyło się!

Chciałam zrzucić parę kilo.
No tak.
Jeszcze do ćwiczeń się przymuszę.
Ale żeby mniej jeść?
Też coś
Co to w ogóle za pomysły?

Zobaczyłam na jakimś forum dyskusję na temat środków wspomagających odchudzanie. Zwłaszcza jeden szczególnie się wyróżniał.
No, jakie wyniki te kilka osób miało: 14, 7 i pośrednie cyfry, spadków kilogramów w miesiąc. Do tego wszyscy zgodnie twierdzili niesłychany przypływ energii
Pomyślałam sobie: interesujące,mnie tak dużo nie trzeba ale i tak wykasowałam komputer.

Pożałowałam wkrótce tak lekkomyślnego czynu, bo nie zapamiętałam nazwy produktu.
Nie mogłam wiec doczytać nic na temat tych cudownych brazylijskich jagód.

Za jakiś tydzień lub więcej, ujrzałam swój preparat na gruponie za połowę ceny.

Co się wtedy robi?

Ano, kupuje się to cudo za pół ceny, czyli i tak ponad 100zł.

Czekałam na przesyłkę miesiąc.

Wreszcie przyszło (oczywiście zdążyłam już sama sobie uświadomić, że po prostu dałam się wkręcić, a preparat bez łaski za tańsze pieniądze kupiłabym gdzie indziej.

Machnąwszy ręką, licząc na cudowną przemianę własnego ciała w wiotką 18tkę, rozpoczęłam kurację.

Jestem po miesiącu kuracji

Waga +1kg
Nastrój taki jak wcześniej


A wniosek jest taki, że każdego można wkręcić.
Starczy dobrze wycelować i inteligentnie zasugerować.

wtorek, 27 września 2011

Do czego potrzebny jest nam telewizor?

Zdarza się, że czujemy się źle potraktowani przez innych, życie, zlekceważeni i mamy doła.

Nasze myśli i uczucia można scharakteryzować pokrótce: Dłużej tego nie wytrzymam, to co mnie spotyka jest straszne, okropne, koszmarne, nie do zniesienia.

Im bardziej zagłębiamy się w te myśli tym czujemy się gorzej.

I tu z pomocą przychodzi nam gadająca skrzynka - telewizornią zwana.
Włączamy takowąż na wiadomości.

Śledzimy ich przebieg, wczuwając się w piekła wcielone jakie przechodzą inni uwiecznieni w kadrze dokumentu.

Obserwujemy, usiłujemy myślami wejść w skórę pokazywanych nieszczęśników.

Po 20 min z pewnością każdy widz uzna, że jego nieszczęścia to są mało znaczące epizody z którymi z pewnością da sobie radę.
Do tego wszystkiego będzie skłonny przyznać, że urodził się szczęściarzem i zacznie sobie przypominać: tak właściwie, to dlaczego byłem smutny?

To pewnie jedyny powód dla którego potrzebny nam telewizor - aby odnaleźć proporcję we wszystkim.

P.S. No chyba, że ogląda się Kryminalne zagadki Miami - tu z kolei ćwiczymy szczękę.
Co raz opada.
A to oglądając cudne, zjawiskowe widoki, a to prawego, współczującego, wrażliwego Horacego (że u nas takich nie ma), a to nowe sposoby na schwytanie bandziorów wszelkiej maści.

Nie będę ukrywać, raz czy dwa w tygodniu oglądam zamiast bajki na dobranoc.
Dobrze na mnie wpływa - bo kocham jak dobrzy ludzie są górą, a źli trafiają do paki.

niedziela, 25 września 2011

Dobra Wróżka

Moja koleżanka Dobra Wróżka mieszka w małym, uroczym domku zarośniętym zielenią.
Kocha cały świat, ludzi, jest niezwykle wielkoduszną, życzliwą, taktowną osobą.
Kocha też wielką, odwzajemnioną miłością koty.
Czasem mam wrażenie, że schodzą się do niej wszystkie koty z bliższej i dalszej okolicy.

Zadziwiającym jest, że schodzą się również dzieci małe i większe, aby popatrzeć na kotki kręcące się po podwórku.

Ostatnio zagadnęłam malca:
-Ładne kotki prawda?
-I dużo ich
Chłopczyk pokiwał smutno głową
-A u mnie zero

sobota, 17 września 2011

Magia kina

Zdaję sobie sprawę, że oglądanie w dzisiejszych czasach dwa razy lub więcej tego samego, to strata czasu.
Nowy film Woody Allena urzekł mnie z kretesem.
Rozkosz dla oczu, uszu, wyobraźni. Do tego z poczuciem humoru.

Nic na to nie poradzę.
Pewnie będę znowu tracić czas





Wstęp do fizyki kwantowej



"Nasi wrogowie są innowacyjni i zaradni.
My również.
Nigdy nie przestają myśleć, jak skrzywdzić nasz kraj i jego obywateli.
I my również"
George W. Bush, Waszyngton, D.C., 5 sierpnia, 2004


Ciekawe, która partia jest równie innowacyjna jak prezydent USA?

środa, 14 września 2011

"Bachory" i bajki z dzieciństwa

Starsze pokolenie, to jednak szczęściarze
Zachowania typowe dla "bachorów" były skutecznie tępione przez rodziców i inne starsze osoby.
Teraz rodzice mają mało czasu, zajmują się zarabianiem pieniędzy, więc starają się wynagradzać pociechom brak obecności różnymi fantami, hodując w ten sposób różnej maści "bachory"

Co dzieciak chce, to ma - w krótszej lub dłuższej perspektywie czasowej.
Fanty, uznanie, zachwyt, bezwarunkowa akceptacja.
Jemu się należy z racji tego, że jest mały i ma zapracowanych rodziców.

No tak.
Tyle, że dzieciństwo zwykle się kończy.
Gorzej z postawami roszczeniowymi.
Należy się i tyle.

Należy się nam szacunek
Powodzenie w życiu
Pochwały
Dobra praca

Tymczasem świat, życie i inni ludzie w większości, mają nas po prostu w nosie.
Jesteś wolny i masz to, co sobie wypracujesz(jakże ciężko niektórym to zrozumieć)

Jakoś trudno się odnaleźć młodemu pokoleniu.
Depresje, frustracje.
Nagle okazuje się, że nie są pępkiem świata.
Są sami w sobie cudowni, fantastyczni, ale w kontaktach z innymi ludźmi muszą wypracowywać sobie pozycję i akceptację .

Kto ma powiedzieć:
Jesteś fantastyczny, ale wszystkiego nigdy nie będziesz miał.
Trzeba pracować, trudzić się.
Nie ma drogi na skróty.

Kto się ośmieli?
Przecież wystarczy wyobrażać sobie i powtarzać, i ziści się jak bajka z dzieciństwa.

P.S.
Pewnie nikt świadomie nie chce być "bachorem". Mamy to wdrukowane w dzieciństwie.

czwartek, 8 września 2011

Beczka pełna Lotosu

Jadę sobie spokojnie(nieco powyżej wysokich poziomów).

Nagle w lusterku widzę: ktoś błyska światłami.

Grzeczna jestem, zjeżdżam na bok.

Niemalże ocierając się o samochód, wpycha się na trzeciego beczka Lotos.

Westchnęłam ciężko, jadę dalej.
Widzę, że Lotos jest najszybszym samochodem na drodze.
Grzeje, aż świst idzie.
Reszta uczestników drogi rozjeżdża się na boki, gdy ta nadjeżdża.

Na światłach doganiam beczkę, stoję na pasie obok.
Zielone
Jedziemy.
Lotosowi źle się trafiło, jakiś spowalniacz przed nim.
Wjeżdża za mną na mój pas, zbliża się tak, że niemalże siedzi na zderzaku.
Miga światłami
Ponieważ nie skutkuje(bo ja też mam jakąś wizję jazdy i owszem ustąpię mu, ale niekoniecznie natychmiast), więc podjeżdża niemal na zderzak
i trąbi

Zjechałam
Zdaję sobie sprawę, że facet mleka nie wiezie.
Niech jedzie i nie wkurza z samego rana.

Chyba czytał w moich myślach, bo tą wielka ciężarówką wjeżdża przede mnie na mój pas i hamuje przed czymś, bo się nie wyrobił.

A niech Cię szlag.
Przypomniałam sobie, że mam się nie dać sprowokować.

Tyle ton paliwa i takie numery.

Zadziwiłam się i rozbudziłam z samego rana.

poniedziałek, 5 września 2011

Psia dola

Moi bracia mają małe dzieci, które kochają psy.
Każda rodzina posiada swojego ulubieńca

Oczywistym jest, że taki pies to członek rodziny.
Wizyty u psiego lekarza, ewentualnie psim szpitalu, witaminy, zabawki, leżanki, itd.
I nie wolno takiego zestresować(czytaj podnieść głosu). Pewnie zakończyłoby się to poszukiwaniem psiego psychologa.

Jako takiemu należą mu się przywileje, w tym np. wizyta u fryzjera.

Pierwszy zaczął chodzić maltańczyk.
To rasa do wiecznego szczekania. Jest biały, puchaty i gdyby nie wieczny jazgot, uroczy.
Nie powiem, maltańczyk prezentuje się lepiej po postrzyżynach.

Wczoraj idąc na imprezę zauważyłam coś na kształt włochatego, dorodnego szczura, co szybko uciekało w kierunku domu.
Był to York po pierwszej wizycie u fryzjera. Włos został mu tylko na ogonie i w okolicach pyska.
Piesek mały(york miniaturka), którego największym marzeniem jest znaleźć się u pana na rękach.

W sumie to nie wiem dla kogo posiadanie psa tego typu to większa frajda?
Dla dzieci, czy też dla państwa?
A ile tematów do rozmów, dociekań, polecania sobie najlepszych psich specjalistów i specyfików.





sobota, 3 września 2011

Wybory samorządowe - rozstrzygnięcie

Kandydaci na samorządowców, których obserwowałam, otrzymali z sądu powiadomienie o rozstrzygnięciu sprawy ( pisałam w lipcu).

Zostali uznani winnymi.

Zostali ukarani grzywną w wysokości100zł, oraz mają pokryć koszty sądowe w wys. 80zł

Wszyscy oni są po najlepszych warszawskich uczelniach, w tym jeden z nich jest praktykującym prawnikiem.

Rozważali możliwość odwołania się od wyroku, ewentualnie napisania skargi do Rzecznika Praw Obywatelskich - za dławienie inicjatyw samorządowych.

Ponieważ jednak są zapracowanymi ludźmi, stanęło na tym, że zapłacą i zakończą myślenie na ten temat.
Trzy osoby z nich stwierdziły, że są mocno zniechęcone i pewnie nie będą się angażować w czasie następnych wyborów. Co nie znaczy, że przestały pracować społecznie.

Ponieważ akurat jestem po prześledzeniu tego(prawie cztery godziny)i tego, to zastanawiam się czy nie jest to celowe działanie? Utrącać tych, co chcieliby coś zrobić.

Czasem myślę sobie, że lepiej wiedzieć mniej.
Człowiek wtedy jakby spokojniejszy i nie kombinuje nic sobie.
Co najwyżej ma problem z dobraniem koloru lakieru do paznokci.

A przed nami kolejne wybory.

Tak sobie myślę, że mamy scenę polityczną podzieloną na tych co chcieliby bardzo coś zrobić, ale nie maja pojęcia jak się do tego zabrać.
Oraz tych, co wiedzą jak się zabrać, tylko głównym ich celem jest zabezpieczenie siebie przede wszystkim, a ta odrobina zrobiona dla wszystkich, to tylko dlatego, że trzeba czymś zamydlić oczy obserwatorom.

Nie wiem co jest lepsze.

Pewnie zagłosuję na jakieś małe, nowe partie.


poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Jezioro Białe - pożegnanie lata







Nie zdarza się, aby wszyscy mieli jednakowo dobrze.
Przy wietrze i wysokiej fali(dobrej dla surfingu), rowerki wodne nabierają wody i nie daje się pływać.
Tu, panowie szybko starają się dopłynąć do brzegu, aby zbyć się niepotrzebnego balastu:)

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

czwartek, 21 lipca 2011

Woda



Mój ogród stoi w wodzie.
Ponieważ ma to miejsce, mniej lub bardziej intensywnie od początku lipca, niektóre rośliny marnieją w oczach.
Magnolia, cudowna, fantastyczna, którą wielokrotnie się zachwycałam, fotografowana x-razy, umiera.

Jej kwiaty to uosobienie skromności, piękna, niewinności. Duże, dorodne liście.



Liście ma brązowe - opadają.

Wiem, że to stosunkowo mała strata.
I tak serce boli jak patrzę.
Poucinałam wierzchołki pędów, wsadziłam w ziemię. Słaba jest nadzieja, że się ukorzenią, ale próbuję.
Cokolwiek może da się uratować.

wtorek, 12 lipca 2011

Manuel Galban

Dziś będzie trochę nostalgicznie




niedziela, 10 lipca 2011

Wybory samorządowe - epilog

Wyobraźmy sobie małe osiedle. Mieszkańcy spokojni, bez zatargów z prawem.
W to miejsce przez kilka dni z rzędu podjeżdża radiowóz. Dwóch policjantów wychodzi, usiłuje dostać się do jednego z domków.
Właścicieli nie ma.
Po kolejnym dniu sąsiedzi zaczynają szeptać, snują domysły.
Pod koniec tygodnia, wracają z urlopu mieszkańcy owego domu.
Poinformowani przez życzliwych, jadą dowiedzieć się o co chodzi.
Okazało się, że to w sprawie przesłuchania. Poszukiwany był Pełnomocnik Komitetu Wyborczego
W zeszłym roku pisałam o wyborach samorządowych.
W czasie wyborów samorządowych wydaje się pieniądze. Należy je rozliczyć. Ustawodawca określa dokładnie kto może wpłacić i na co można je wydać. Komitet podpisał umowę z bankiem aby możliwa była jawność przeprowadzonych operacji.
Rozliczono, złożono sprawozdanie finansowe.
Zostało przyjęte bez zastrzeżeń.

O co wiec ten szum?

Pełnomocnik Komitetu Wyborczego został wezwany na przesłuchanie.

Okazało się, że w długiej na kilka stron umowie z bankiem doszukano się nieprawidłowości.
Otóż w umowie z bankiem Komitet Wyborczy powołał się na Ustawę o Ordynacji Wyborczej, zamiast wyszczególnić konkretnie przepis.
Błąd(?) zaistniał w jednym miejscu, w innych operowano konkretami.

Aby zniszczyć w zarodku szerzące się nieprawidłowości Komisarz Wyborczy postanowił z całą surowością podejść do wykrytych sprawców.
W związku z powyższym dwóch mundurowych nachodziło dzień w dzień osiedle, aby sprawców wykroczenia doprowadzić na posterunek i przesłuchać.

Uczyniono to skrupulatnie.

Zastanawiam sie tylko jaki jest cel szczuć na uczciwych ludzi jak to uczyniono.
Po co narażać ich na plotki, domysły?
Po co?
Co dobrego ma wyniknąć z takiego postępowania?

Oczywiście, wszystko powinno być wykonane poprawnie.
Powołano się na ogólnie dostępną konkretną ustawę. W jakim państwie stanowi to błąd?

Rzecz błaha?
Możliwe
Proszę wyobrazić sobie uczucia człowieka wracającego z urlopu, któremu sąsiedzi donoszą o poszukiwaniach i jego zapał do dalszego społecznego zaangażowania.
Sprawa jest w toku.

środa, 6 lipca 2011

Bez serca

Leje u nas bardzo.
Tak jakby wylewał ktoś z konewki z duużymi otworami wodę.
Straż pożarna kursuje non stop i wypompowuje ludziom wodę z domów.
Mój ogródek cały pod wodą. Mam nadzieję, że szybko obeschnie.

Tak właściwie to lubię jak pada. Zwłaszcza siedzieć na zewnątrz i patrzeć.
To jednak już przesada.
Zastanawiam się czy potopią się ślimaki.
Jestem ostatnio z nimi w stanie wojny - wyżerają mi aksamitkę, mięczaki.
Ale, że są to mięczaki jestem pewna, że zwycięstwo będzie należeć do mnie.
Wolałabym jednak aby się potopiły.

wtorek, 5 lipca 2011

O ciemiężonym przedsiębiorcy polskim

Poruszę parę tematów świadczących o dyskryminacji według prawa przedsiębiorców w stosunku do pracowników.

1. Staż pracy(gdyby przedsiębiorcy po np. 20 latach pracy na swoim zachciało się pracować u kogoś).
Okazuje się, że do ustalaniu prawa do urlopu wypoczynkowego nie wlicza się czasu pracy na swoim. Dla ustawodawcy przedsiębiorca zrównany jest w prawach z gościem spod budki z piwem.

2. Nie ma prawa do urlopu wypoczynkowego

3. Brak jednoznacznych przepisów podatkowych( można było ujednolicić je dla ZUS)

4. Istnieją równi i równiejsi wg prawa podatkowego - jedni płacą VAT, inni odbierają VAT

5. Nie da rady prowadzić przedsiębiorstwa nie posiadając samochodu -dlaczego nie można odpisać sobie kosztów chociaż paliwa?

6. Gdy przedsiębiorca płaci składki do ZUS jednakowe za siebie i pracowników, emeryturę otrzyma w wysokości ok. 40% emerytury pracowniczej - choć płaci składki cały rok, bez przerw

7. Nie może sobie odliczyć kosztów np na okulary, odzież ochronną, inne rzeczy niezbędne
do prowadzenia działalności, mimo iż od pracownika można

8. Za pobyt w szpitalu przedsiębiorca płaci pracownikowi 80% wynagrodzenia, ZUS natomiast 70%

9. Za chorobę w danym roku pracodawca wypłaca wynagrodzenie pracownikowi przez 33 dni choroby, dopiero później płaci ZUS

10. Pracodawca nabiera prawo do zasiłku chorobowego po 90 dniach, pracownik po 30

11. Kobiecie przedsiębiorcy nie należy się urlop wychowawczy

Do tego wszystkiego jeśli przyjdzie mu do głowy zatrudnić pracownika, to już traktowany jest na równi z tymi co obracają milionami, bo musi spełnić wszelkie wymagania Państwowej Inspekcji Pracy dotyczących wyposażenia stanowisk pracy.

niedziela, 3 lipca 2011

Może by tak Barcelona?

Może by tak wybrać się do szalonej Barcelony?
Niezwykłego, energetycznego miasta?
Spotkać tam młodych, pięknych, utalentowanych.
Na swoich cudownych motocyklach?
Zachwycić się i tak trwać
Na przekór wszystkiemu i wszystkim

Nie udawaj Greka

Grecy cwani są.
Co im kto zrobi?
Nie bez kozery przysłowie mówi: "Nie udawaj Greka", czyli nie bądź zbyt cwany.

Sama się zastanawiam na ile ich protesty są uzasadnione.

U nas też banki pożyczają rządowi pieniądze.

Jak to jest skalkulowane, że inwestycja wykonywana ze środków samorządowych kosztuje 25% tego, co ze środków UE?
Co dzieje się z 75% kasy - bo przecież szuka się nadal najtańszych wykonawców, niektórym podwykonawcom w ogóle zapomina się zapłacić ( znam osobiście takich przypadków parę).

Bez względu na to ile samorządy zamierzają wydać pieniędzy i w jak uzasadniony sposób, to trudno dopatrzyć się gdzieś czyjejkolwiek rzeczywistej odpowiedzialności za wspólny grosz.

Przecież jest wspólny, więc niczyj, więc hulaj dusza, piekła nie ma.

Gminy pożyczają pieniądze na potęgę(ciekawe ile jest gmin zadłużonych w 50% i więcej?)
Może to i norma.
Nie widzę jednak, aby obywatele z takim samym zapałem zapożyczali się masowo na 50 i więcej % własnego majątku.

Może i Grecy oszukiwali własne urzędy.

Zapytać jednak należy, czy to obywatele byli w stanie tak się zadłużyć, czy zrobili to przedstawiciele rządów, których UE dalej hołubi.

Nie wiem, czy byłabym w stanie hołubić swojego dłużnika wiszącego mi masę pieniędzy, gdybym sama dużo nie skorzystała.

Tak zwyczajnie, po ludzku.

czwartek, 30 czerwca 2011

''Obrałem dziemniaga"

Czyż można się nie zachwycić?

Opis




P.S.
Jeśli ktoś oglądał " King's Speech" to rozpoznaje słynnego australijskiego terapeutę - logopedę Leonarda Logue, którego grał Geoffrey Rush. Wytrwale uczył on króla wymowy.

wtorek, 28 czerwca 2011

Dyzia przygody na dachu

Dyzio nie lubi być zbędny, bezużyteczny.
Aby poprawić sobie morale, ponieważ ma czas, postanowił coś zrobić dla swojego domu.
Właśnie mija sześc lat od malowania metalowych i drewnianych elementów , więc z wielkim zapałem postanowił się tym zająć.
Kraty, elementy ogrodzenia, tralki na rośliny, tralki balkonowe - z entuzjazmem powoli przywracana jest im dawna świetność.
Zadowolony z siebie Dyzio postanowił pomalować również dach nad wiatą.
Wdrapał się , lęk wysokości mu nie straszny. Co tam taki spadek. Czyści, maluje aż skry lecą.
Zabrakło farby. Trzeba zejść.
Z fantazją.
Wszak czuje się jak na ziemi.
Staje na drabinę.
Drabina powoli zaczyna jechać wzdłuż dachu - wiadomo, zaraz nie będzie miała się o co oprzeć.
Dyzio z duszą na ramieniu , tracąc twarde pod nogami, łapie się rynny.
STRACH ma takie olbrzymie, przerażające oczy.
Rynna mocna jest.
Dyzia jednak nie zdzierżyła.
Runął na ziemię.
Leży.
Myśli sobie - umarłem, nie wstanę.
Myśli dalej - nikogo nie ma, nikt nie widział, znikąd ratunku.
Trza spróbować się dźwignąć.
Powolutku, pomalutku, okazało się, że obrażenia nie takie straszne.

Dyzio pokuśtykał, połaził chwilę i spowrotem wdrapał się na dach.
Roboty nie wolno lekkomyślnie porzucać.

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Dziesięcina

Rozmyślania pod wpływem lektury artykułu w gazecie, w której Baardzo Mądry Pan oburzał się na proponowane przez rząd ulgi dla rozpoczynających działalność gospodarczą.
Przez pierwsze 2 lata przedsiębiorcy mieli być zwolnieni z opłat ZUS.

Lubię liczyć , od razu skalkulowałam sobie ile to ten przedsiębiorca, rozpoczynający tylko z wielkim zapałem i gołymi rekami zaoszczędzi.

Powiedzmy niech przez miesiąc uda mu się zarobić 10 000zł.
Podstawowym podatkiem VAT jest u nas 23%, więc państwu odda od razu 2300zł

Aby prowadzić działalność trzeba być ubezpieczonym ZUS ok. 900zł

Podatek dochodowy to w przybliżeniu 20%, więc z tych należy oddać zł 1360zł
Zostaje mu

Po opłaceniu zostaje 5440zł

Ponieważ przyjęliśmy podatek liniowy, więc nie można korzystać z żadnych ulg.

Wszystko, co może kupić, najczęściej obłożone jest VAT em 23%


Bez samochodu, paliwa, komputera, telefonu nie sposób funkcjonować w żadnym biznesie.

Pozwolę sobie odliczyć następne podatki: z 5440zł 23% to 1250zł
Naszemu przedsiębiorcy z tych 10 000(dużo , prawda?) pozostanie do dyspozycji 4 190zł

Z tych pieniędzy może kupować samochody, komputery, wyjeżdżać na wycieczki zagraniczne, posyłać dzieci do prywatnych szkół, ubierać i jeść to co najlepsze.

W nagrodę będzie pracował jak wół okrągły rok, bo z opłat nikt go nie zwolni - niech zapomni o urlopach, itp.

Gdyby się zapomniał i opóźnił z zapłatą jakiegoś podatku, to odpowiedni urząd w majestacie prawa, z pełna surowością wydusi z niego wszystko należne z odsetkami i karami.

Oczywiście wszystkie wyliczenia są zgrubne - przecież istnieją jeszcze obowiązkowe ubezpieczenia - czego nie uwzględniłam w kosztach.

I tylko na myśl ciśnie się wielkie współczucie dla nieludzko wykorzystywanego chłopa pańszczyźnianego i jego dziesięcinę.

niedziela, 26 czerwca 2011

Czy o seksie warto rozmawiać?





Zastanawiam się kiedy i od kogo, młodzi ludzie powinni dowiadywać się o seksie?

Tak właściwie to wg nauki kościoła katolickiego w ogóle nie jest to potrzebne.
Cnota, cnota - po ślubie seks tylko w celach prokreacyjnych.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ta młodzież.
Robi co chce, nie licząc sie z zakazami. Do tego bawi się sobą w coraz młodszym wieku.
Na nic zakazy i nakazy.
A skutki niestety są fizyczne, namacalne.
Może rzeczywiście nie warto nic robić? Jest nas coraz mniej, więc po co kruszyć kopie o temat niechcianych ciąż? Niech będą. Administracja państwowa zachowuje się tak, jakby właśnie takie poglądy wyznawała.

Te wszystkie becikowe itp. propozycje zachęty. Nie wiem jaki świadomy kandydat na rodzica skusiłby się 1 tys. zł?

No właśnie.
Mówić, czy nie?
I jak?
Bo jest to w interesie przede wszystkim tych, co te niechciane dzieci wychowywać będą (młode dziewczyny i dziadkowie).

W śmiesznym filmie "Poznaj moich rodziców" 34 letni G.Focker(Ben Stiller) mówi do swojej matki seksuolożki R.Focker(B.Streisand), że nie chce z nią rozmawiać o seksie, bo taka rozmowa z nią, od 11go roku życia go zawstydza.

Kto ma więc mówić młodzieży o seksie?
Zdaje się, że pierwsze rozmowy powinny odbyć się już w przedszkolu. To czas nie wzbudzający zawstydzenia, niezdrowych emocji.
Zresztą chyba lepiej byłoby rozdzielić na różne przedmioty, w różnym czasie porcje wiadomości.

Tak sobie myślę, że naprawdę dużo można byłoby się dowiedzieć w każdym wieku na ten temat.
Czemu tak podstawowe, proste sprawy potrafią wprawić nas w zażenowanie, zakłopotanie?



niedziela, 12 czerwca 2011

W poszukiwaniu głupców

W mojej podświadomości czai się lęk przed określeniem: "głupiec"
Pewnie dlatego lubię dużo wiedzieć na możliwie najwięcej tematów.
Okazuje się jednak, że można być oczytanym, inteligentnym głupcem.
Zastanawiające?
No właśnie!

"Zawsze wierzyłem w głupców. Moi przyjaciele nazywają to wiarą w samego siebie."-E.A.Poe

"Mądry ustępuje głupiemu! Smutna to prawda; toruje ona głupocie drogę do opanowania świata."-Marie von Ebner-Eschenbach

"Zaobserwowałem, że aby osiągnąć coś na tym świecie, trzeba udawać głupiego." Monteskiusz

Okazuje sie, że W 1837 roku Michał Wiszniewski, późniejszy dziekan Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Jagiellońskiego wydał pracę pt. Charaktery rozumów ludzkich, w której przedstawił szeroką klasyfikację głupców w pierwszym rozdziale Głupstwo i rozmaite jego odcienie
Zawsze można się pocieszyć, przeczytawszy klasyfikacje, że podlega się tylko pod niektóre punkty:)

Ponieważ wiosna jest okresem urodzinowo imieninowym wśród bliskich mi osób, postanowiłyśmy z tej okazji wybrać się na spektakl do teatru.

Silne, zwarte i gotowe(trzy hiszpańsko- portugalskie gwiazdy) udały się na "Kolację dla głupca" do Ateneum, aby zgłębić interesujący temat.

W skrócie fabuła :główny bohater wraz z grupą przyjaciół oddaje się osobliwej rozrywce. Co wtorek każdy z nich zaprasza na kolację wybranego gościa, którego uważa za nieszczęśnika i przygłupa. Wspólnie zabawiają się kosztem zaproszonych, po czym wyłaniają z grupy "prawdziwych mistrzów".

No cóż. Nie ma to jak zabawić się cudzym kosztem.
Taak.
Widzowie też świetnie się bawią. Nawet jak już dla głównego bohatera cała sytuacja przestaje być zabawna, dalej się świetnie bawiliśmy.

Bo tak to już jest, że śmiejąc się z jakiegoś nieszczęśnika nagle sami możemy zostać nieszczęśnikami, których opuścił fart.

Dla otoczenia prawie nie ma zmiany- znowu jest z kogo się śmiać:)

Mistrzostwo osiągnął w sztuce aktorskiej p. K. Tyniec.
Głupiec w jego wykonaniu, to człowiek na którego raz spojrzysz i wiesz - można go zlekceważyć . Postawa, sposób reagowania, sposób mówienia, wysławiania się,wszystkie możliwe wady wyeksponowane na tzw. pierwsze wrażenie.
W roli bohatera organizującego rozrywkę p.P. Fronczewski

Po spektaklu należało rozstrzygnąć na rynku Starego Miasta ile w nas jest z głupca?

W czasie degustacji jabłecznika z bitą śmietaną i lodami polanymi sosem czekoladowym, uzgodniłyśmy, że jesteśmy super mądre. Stwierdziłyśmy również, że wszyscy nasi przyjaciele i znajomi są bardzo mądrzy i bystrzy.

Diagnoza ta wraz z deserem bardzo poprawiła nam nastój(a na Starym Mieście nocą naprawdę jest czarodziejsko:)

piątek, 10 czerwca 2011

Kiedy traci się dziewictwo?

"Najnowsze doniesienia ukazują szokującą prawdę na temat kontroli granicznych w latach 70. na brytyjskich lotniskach. Okazuje się, że co najmniej 80 kobiet, głównie z Indii i Pakistanu, zostało zmuszonych do przejścia badania ginekologicznego po wylądowaniu w Wielkiej Brytanii. Proceder miał na celu wykrycie ich ewentualnej ciąży. "


"W 1981 roku, tuż przed ślubem z księciem Karolem, testom na dziewictwo musiała się poddać księżna Diana. Wszystko wskazuje na to, że podobny los spotka także Kate.

Jak tłumaczy kronikarz brytyjskiej rodziny królewskiej, Hugo Vickers: - Bycie Windsorem to misja. Trzeba świecić przykładem, jeśli prowadzi się tak uprzywilejowane życie. "

„Sprzedam dziewictwo, ponieważ już go nie potrzebuję. W to miejsce potrzebuję pieniędzy” – ogłasza się Studentka z Polski. Deklaruje, że ma 18 lat i wkrótce planuje zacząć studia. "

Niby czasy te same.

Dziewictwo jest jednoznacznie kojarzone ze sferą seksualna człowieka.

Pozwolę sobie jednak przenieść to tracenie dziewictwa na inne sfery życia człowieka.
Bo czymże ono tak naprawdę jest?
Utratą nieodwołaną, nieodwracalną czegoś co było i nie wróci.
Fizyczne można zabiegami chirurgicznymi odtworzyć ubytki.

Psychiczne jest nieodwracalne.
Czy warto o tym wspominać?

Może powierzchowność królująca wszem i wobec ma swoje uzasadnienie?
Może niepotrzebne nikomu są dylematy, na temat tych brzydkich rzeczy i myśli, które kiełkują jakiś czas, tłumione przez dobre wychowanie i nawyki, aby nagle objawić się podły sposób, który nas samych zaskakuje i zawstydza u siebie i innych?

Może cały czas odbywa się proces utraty dziewictwa?
Im głębiej w wiek, tym mniej jest w stanie nas zaskoczyć?
A to dotyczy nie tylko nas samych i odbioru świata, ale i zachowań innych.

A może traci się dziewictwo jak już nie potrafi się wybaczyć komuś ?
Może właśnie wtedy przestajemy być "bielsi nad śnieg", gdy zapętlimy się w żalu nad sobą, złością na siebie, innych, swoje życie?
Nie potrafimy wybaczyć sobie własnych wyborów sprzed lat?

Zapętlamy się wtedy, przestajemy patrzeć, widzieć. Właściwie nawet tego nie chcemy.

Czy jest to do odzyskania?

Na pewno nie.

Możemy wybaczać sobie i innym.
Możemy starać się jak najbardziej, ale tacy jak kiedyś już nie będziemy.

środa, 1 czerwca 2011

Wczesne kwiecie

Nie pamiętam kiedy tak wcześnie kwitły kwiaty.
Zwykle piwonie i róże zakwitały w czasie zakończenia roku szkolnego.



Te jasne, drobne kwiatuszki w tle to niezapominajki.





wtorek, 31 maja 2011

Lekarski fenomen

Pisałam nie tak dawno o lekarzu przyjmującym w naszym ZOZ ie.
Tym, w którego tle znajdowali się rozentuzjazmowani pacjenci.

Człowiek ów" za karę" (przepisywał za dużo skierowań na różne badania) został przeniesiony do wiejskiego oddziału parę kilometrów dalej.

Okazało się, że ławą za nim podążyli pacjenci.

Wiejska lecznica przeżywa oblężenie.

Najbardziej zdeterminowani pacjenci przychodzą z samego rana i czekają na ulubieńca nawet, gdy przyjmuje on po południu.

Dziś pogotowie zabrało starszą kobietę, która nie zważając na swoje słabe zdrowie, pojechała rowerem na wizytę, mijając szerokim łukiem główny ośrodek i kierując się do podległego(drugie tyle trasy).
Wizyta odbyła się i była satysfakcjonująca, tyle, że organizm nie wytrzymał i kobieta w drodze powrotnej zasłabła.

Pan doktor namieszał również w niektórych małżeństwach (niektórzy mężowie postraszyli rozwodem swoje połowice na wypadek jakby nie zaprzestały w nadmiarze chorować, czytaj odwiedzać Ośrodek Zdrowia).
Główna lecznica świeci pustkami.
Trzech lekarzy wypatruje pacjentów.

poniedziałek, 30 maja 2011

Peonia drzewiasta



Dla mnie to najpiękniejszy kwiat.
Cały rok czekam aż zakwitnie.
Jest kapryśna, w naszym klimacie często przemarza.
Kwitnie właściwie tylko jeden dzień. Rozwija się i wkrótce przekwita.
Jak jest chłodniej, trwa to minimalnie dłużej.

W tym roku miała 9 pączków. Od samego początku jak się pojawiły, chodziłam i podglądałam ich rozwój.
Niestety zakwitły tylko cztery(może przez ten śnieg na początku maja?).
Oto Ona - najpiękniejsza z pięknych - prawie jak kwiat paproci:)

sobota, 28 maja 2011

O wyższości reklamy Marsa nad Snikersem



Co my tu mamy?
Grupę młodych chłopaków rozgrywających jakąś grę.
Wśród nich pojawia się dwoje starszych ludzi.
Pokazani są z całym bagażem wzorców i opinii jakie młodzi ludzie mają o dziadkach i babciach- niesprawni, przykurczeni, zgrzybiali. Prawda, że nie pasują?
Najlepiej by było aby ich nie było widać. Co za dysonans w rozgrywkach.
Do tego komentarz: "robisz to jak moja babcia", lub "twoja przyjaciółka mówi inaczej"
Straszenie wzorcami negatywnymi.
Co na to starsi ludzie?

Reklama druga




Tu mamy wodza, który pogodzony z losem, szykuje się do ostatecznego odejścia.
Z wnuczkiem idzie w odosobnione miejsce: czas umierać.
Nagle dzieje się drobna rzecz- w reklamówce jest to baton, który wysuwa się z kieszeni wnuczka.
Jest to jednak coś co diametralnie zmienia sytuację. Nie dość, że stary człowiek wstaje ze śmiertelnego łoża, to jeszcze ma wielką ochotę na życie, z uwzględnieniem wszelkich jego aspektów.

Wprawdzie batonów nie jadam i nic mnie do nich nie przekona, ale lubię gdy (choćby w reklamie) ktoś mówi, że w każdym momencie życia wszystko jest możliwe.
Wystarczy mały impuls.

czwartek, 26 maja 2011

Dzień Matki




Nieustającego uśmiechu radości na twarzach najbliższych - wszystkim Mamom z całego serca życzę.



Moje dwie mamy

Własna rodzona- kobieta niezwykle silna, piękna do dziś, przedsiębiorcza, zaradna.
Urodzony przywódca.
Świetnie do niej pasują słowa jakimi określono Steva Jobsa: "nie słyszy słowa "nie" i jest głuchy na "nie da się" i "nie możesz"
Jeśli coś postanowi- zachowuje się jak taran zmiatający wszystko i potrafiący dopiąć swego.
To o niej kiedyś pisałam, że zrobię dla niej wszystko:)
Kobieta Wyjątkowa i Wybitna, choć spektakularnego sukcesu finansowego nie odniosła.
Czasem potrafiła nieźle dać w kość podległym sobie osobom(w tym mnie).
Wciąż i nieustannie ją podziwiam. Za moc jaka ma w sobie oraz nieustającą walkę o scalanie rodziny.
Wizyty rodzinne u Niej to uczty w czasie których wszyscy się spotykamy.
Tak sobie czasem myślę: skąd w Niej tyle siły?
Wciąż i nieustająco jest dla mnie wzorem.
Taka chciałabym być: zadbana, piękna, silna i mądra.

Mama druga- przyszywana.
Bardzo brzydko nazywana teściową.

Jest to człowiek wielkiej kultury i olbrzymiego serca.
Życzliwa, łagodna, dyskretna, dobra, z ciepłym, nieśmiałym uśmiechem.
Doświadczona w bojach z chorobami - od prawie 30 lat jest amazonką(to dla mnie ważne).
W spotkaniu z Nią odczuwa się spokój.
Okazuje życzliwość i wielkoduszną cierpliwość w obcowaniu z innymi. Wrażliwa, z wielką niechęcią do sprawiania innym przykrości.
Woli milczeć i delikatnie się uśmiechać.
No i wychowała dla mnie wspaniałego człowieka - mojego męża:)


Mam wielkie szczęście.
Takie niezwykłe kobiety, które mogę obserwować z bliska.


Nieudolnie próbuję je naśladować.

poniedziałek, 2 maja 2011

Siła

Lubimy jak wszystko przebiega gładko. Wolimy niektóre rzeczy przemilczeć, bo po co zaczynać niekończące się rozmowy.

Histeria jaka usiłowały wprowadzić nasze media z okazji ogłoszenia błogosławionym papieża JPII przekroczyła stan akceptowalny przeze mnie.

Cieszę się, że Polak został tak doceniony. Był Wybitny, Wyjątkowy i zostało to zauważone i wynagrodzone tu na ziemi.

Jednak jak słyszę młodą kobietę chwalącą się z zadowoleniem, że jej córka dotykała trumny Błogosławionego, budzi się sprzeciw.
Zastanawiam się, co się dzieje z tym narodem? Co dla niektórych jest istotą świętości?

Na Święta Wielkanocne w jednej z gazet umieszczona została wzmianka, że pakistański sąd najwyższy uniewinnił mężczyzn oskarżonych o zgwałcenie kobiety na polecenie starszyzny wioskowej.Odbywało się to tak:

"Na ofiarę wybrano 30-letnią Mukhtar Mai, rozwódkę, która zajmowała się nauczaniem dzieci religii. Mukhtar, starsza siostra Abdula, broniła się, krzyczała i choć nie wiedziała, czym zawiniła, prosiła, by wybaczono jej "w imię Koranu". Na próżno. Czterech mężczyzn gwałciło ją przez półtorej godziny przy aplauzie gapiów tańczących z radości. Na koniec kobiecie kazano przejść nago przed trzystuosobowym tłumem.

Napastnicy zagrozili Mukhtar Mai i jej bratu, że jeśli komukolwiek opowiedzą o gwałtach, poleje się krew. Bezradni Gudżarowie zapewne znieśliby kolejne upokorzenie w milczeniu, gdyby do sprawy nie wtrącił się miejscowy kaznodzieja. - Nigdy nie słyszałem o większym barbarzyństwie i niesprawiedliwości - powiedział w piątkowych modłach. - Panczajat postąpił wbrew islamowi.


GW

Jaka siłę sprawczą miał ten anonimowy miejscowy kaznodzieja(którego nikt nie ogłosi świętym)?
Kobieta zamiast popełnić samobójstwo(jak wiele ofiar wcześniej), lub upokorzona milczeć - pozwała winnych do cywilnego sądu.
Sprawy ciągną się 7 lat.
Ile upokorzeń musiała w tym czasie przeżyć?
Czy było warto wsadzić kij w mrowisko?
Sprzeciwić się zastanym zasadom?
Sprzeciwić się Starszyźnie?
Ona twierdzi, że warto było. Sprawy zostały nagłośnione nie tylko lokalnie, ale cały świat dowiedział się o tym. Choć takich gwałtów jest tysiące, właśnie ten, w którym kobieta miała siłę i wsparcie aby powiedzieć NIE miał moc zmiany świata na bardziej ludzki.


Cóż.
Mnie siła i świętość kojarzy się z cierpieniem i zmienianiem świata na lepszy.
Na pewno nie z żadną trumną.

niedziela, 1 maja 2011

Poczuj się europejczykiem, czyli - Kazimierz Dolny


Takie kwiecie rośnie po drodze do miasta.
Knieć błotna, kaczeniec, kaczyniec, kaczyniec błotny[2] (Caltha palustris L.) – gatunek rośliny należący do rodziny jaskrowatych. Jest szeroko rozprzestrzeniona na całej półkuli północnej: występuje w całej niemal Europie, Azji i Ameryce Północnej[3]. W Polsce jest pospolita na bagnistych łąkach i w niższych partiach gór.
Wyróżniają się, choć w tej chwili dokoła wszystko kwitnie i zachwyt ogólny nie zna granic:)





Takim pojazdem można poruszać się po Kazimierzu i okolicach. Dziś było zimno i przepadywało, ale na pewno przy cieplejszej aurze jest to frajda.



Gdyby ktoś pomyślał, że daleko nam do miast Europy, to to są części wspólne jakie nas z nią łączą.
Ludzie przebierający się i zarabiający w ten sposób na ulicach(widzowie wrzucają pieniądze do koszyczków). Na dole klaun zarabia dodatkowo sprzedając baloniki wszystkich kolorów i kształtów.

niedziela, 17 kwietnia 2011

50-tka, czyli jestem w raju:)





Właśnie dziś kończę 50 lat.
Jestem przekonana, że wiek jest moim sprzymierzeńcem. Powoli uczę się oddzielać ziarno od plew - zarówno jeśli chodzi o sytuacje, jak i ludzi. Oczywiście przeżywam różne fascynacje, ale coraz łatwiej jest nad nimi zapanować. Doświadczenie, które zawsze związane jest z wiekiem pozwala mi bardziej zrozumieć otaczający świat i prawa nim rządzące.
W sumie jestem zadowolona ze stanu posiadania:)
Co z tego, że moja skóra nie jest tak piękna, jędrna, że parę kilo jest więcej?
Kto by się tym przejmował, gdy posiada się takie wyjątkowe grono rodziny i przyjaciół.

Wczoraj przyjmowałam rodzinę i gości.
Zastanawiam się i nie mogę dojść, czym sobie zasłużyłam na TAKĄ rodzinę i przyjaciół?

Zdecydowanie są wyjątkowi.
Wszyscy razem i każdy z osobna. Cudowni, dobrzy, sympatyczni, piękni duchowo , psychicznie i fizycznie.

Obdarowali mnie prezentami.
Skąd wiedzieli, że skrywam w sobie marzenia o tych rzeczach. Choć mi na nich zależało, nie chciałam nawet głośno do tego się przyznać.
Wczorajsze prezenty doprowadziły mnie do wielkiego wzruszenia i fascynacji.
Zarówno tym co dostałam, jak i wielkim sercem moich bliskich.


Kindelek- drugi w rodzinie. Kocham ten gadżet. Mam w nim w tej chwili kilkanaście pozycji. Kapuściński, Ludlum, Sapkowski,itd., słowniki.
Nie posiadam się ze szczęścia- choć ostatnio zajmuję się projektowaniem biblioteki dla mojego papierowego zbioru:)
Jednym z prezentów była również przemedytowana wróżba na przyszłość:)



Poza tym, nigdy nie przewidziałabym, że przy jubileuszowym stole będziemy porozumiewać się po hiszpańsku, angielsku i niemiecku.
Mieliśmy specjalnego gościa- Hiszpana władającego tymi językami i każdy jak umiał tak się z nim porozumiewał. Czarny(oczy jak węgle), wysoki, przystojny.
Najsłodsze było, gdy usiłował mówić po polsku. Jego ulubionym słowem było-" pyszne". Czasem coś usiłował innego powiedzieć po polsku, a że przebywał jakiś czas w Rosji , co i raz wtrącał zadowolony z siebie jakieś rusycyzmy, wywołując u pozostałych salwy śmiechu.


A to papierowa książka od wyjątkowej, pięknej, wrażliwej młodej kobietki- przyszłej Sławy Reportażu:)

Dziękuję wszystkim, że JESTEŚCIE.

piątek, 15 kwietnia 2011

Kwietniowe kwiecie


To melisa. Zaczyna pojawiać się ze swoim pięknym zapachem.

Ludowe nazwy: rojownik, pszczelnik, matecznik, starzyszek, cytrynowe ziele. Rośnie dziko w Afryce Północnej (Maroko, Tunezja, Madera, Wyspy Kanaryjskie), Europie Południowej i w Azji (Azja Zachodnia i Środkowa, Kaukaz, Pakistan), rozprzestrzenia się także gdzieniegdzie poza tymi obszarami:)




Tu Magnolia Gwiaździsta rozpoczyna kwitnienie. W pełni kwitnienia jest cała biała



Cebulica syberyjska


Narcyz - prawda jaki piękny?


Prymulka zwana pierwiosnkiem



Hiacynt

A to ostatni mój nabytek
Alabastrowa lampka - cała podstawa jest z alabastru.
W zasadzie nie lubię staroci, ale jej nie mogłam się oprzeć.
Zdecydowanie poprawiłam sobie nastrój tym zakupem:)