niedziela, 6 listopada 2011

Wolność czyli być jak Bóg

Jako wzorcowa przedstawicielka młodzieży koniecznie musiałam sięgnąć po "Dużą Książkę o aborcji" Kazimiery Szczuki i Katarzyny Bratkowskiej.

Oczywiście bardzo mnie ten temat interesuje:)

Interesuje mnie jak do takiego tematu podeszły i przedstawiły go dwie fantastyczne kobiety.

Książka jest w twardych okładkach, szyta, papier kredowy, wielkość mniejsza niż zeszyt.
Świetnie będzie mieściła się będzie w plecakach, torebkach. Ozdobiona ilustracjami, istotne treści pisane w innym kolorze lub wytłuszczone - prawdziwa wydawnicza perełka.

Temat trudny, kontrowersyjny.
Nikt na szczęście nikomu tu rad nie daje.

My - europejczycy chcemy chronić słabszych - to nawet nasz znak rozpoznawczy. Organizujemy więc m.in kosztowną pomoc społeczną. Chronimy lub staramy się, osłaniać chorych, biedniejszych, dzieci, staruszków. Staramy się im pomagać jako społeczeństwo oraz indywidualnie.

W tę chęć pomocy świetnie wpisują się mity narosłe wokół aborcji.

Z mitami tymi postanowiły się zmierzyć obie autorki.

Książka raczej jest zbiorem faktów, nikogo do niczego nie namawia.

Jak mantrę w niej powtarzane są słowa, że jak kobieta nie chce urodzić, to nie urodzi.

Różnica jest taka, że najbardziej cierpią biedne i one ponoszą najsurowsze konsekwencje zdrowotne(przytoczony przykład Rumunii - w której zmarło mnóstwo kobiet w wyniku powikłań).

Zastanawiające jest to, jak mogliśmy dać się przekonać o tym, że dziecko istnieje od momentu poczęcia.
Oczywiście można się zastanawiać, kiedy kończy się i zaczyna człowiek?

Dla medycyny człowiek umiera, gdy umiera mu mózg.
A co z początkiem, kiedy nie ma prawie nic, tylko wielki potencjał?

Czy jak nie ma mózgu to można mówić o człowieku?

Jak można w imię potencjału, jakim są połączone komórki niszczyć, szczuć w pełni ukształtowanego człowieka - kobietę?

Bo to robią Ci, co zabraniają jej decydować.

Czy nie możemy być jak Bóg i oddać tym kobietom wolną wolę?
Uświadamiać, uczyć, ale pozwolić im wybierać?

Dlaczego mają być gorsze, podległe, ponieważ urodziły się w takiej płci, a nie innej?

Książka odczarowuje niektóre przekonania.
Sprawia, że kobiety uświadamiają sobie, że mogą chcieć czuć się wolne.

Zdecydowanie dobra lektura dla każdego.

7 komentarzy:

  1. Ważna książka poświęcona ważnemu tematowi, który nabrał przeklęcie diabolicznego kształtu...
    A przecież... nie powinien, bo dotyczy codzienności wielu kobiet.

    Dyskusje nad początkiem człowieka i dalsze tego konsekwencje mnie zdumiewają - a wystarczyłoby stwierdzenie: jeśli Ty tego chcesz, Twój światopogląd Tobie na to pozwala - to zrób, co uważasz.
    To nie jest ani namawianie do aborcji, ani wykluczanie kobiet, które się na nią zdecydowały.
    Jedynie odrobina rozsądku.

    Tymczasem podziemie aborcyjne kwitnie; gazety puchną od ogłoszeń o wywoływaniu miesiączki, i wszyscy udają, że sprawy nie ma, bo "wywoływanie miesiączki" to tak pojemne określenie, że aż bezpieczne...

    OdpowiedzUsuń
  2. Taak.
    Zdecydowanie bardzo bolesny temat.

    Generalnie króluje opinia: jak się puściłaś to ponoś konsekwencje?

    Tylko czy jest to uzasadnione pytanie?

    Czytałam kiedyś, że w USA zastanawiano się dlaczego w pewnym stanie znacząco spadła przestępczość?
    Po wielu debatach, w czasie których nie tylko policja usiłowała przypisać sobie zasługi, ktoś powiązał fakt legalności aborcji, ustanowionej kilkanaście lat wcześniej, z ograniczeniem przestępczości.

    Wiadomo, kobiety zamożne sobie poradzą, biedne z dużą ilością dzieci nie mają szans na wyjście z ubóstwa.
    One i ich dzieci skazane są w większości na wegetację i wykluczenie społeczne.

    Żeby stanąć murem za legalną aborcją trzeba nauczyć się współodczuwać. To jednak boli.

    Bezpieczniej jest nie zajmować stanowiska.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zgadzam się z autorkami uważającymi, że mężczyźni chcą panować nad kobietami - i jest to świetny rodzaj kontroli.

    Może i trochę tak jest.

    Myślę jednak, że mężczyźni nie są tacy cyniczni, raczej utożsamiają się z obroną życia- tak ich natura stworzyła.

    To, że są najzagorzalszymi przeciwnikami legalnej aborcji wynika raczej z pogubienia się, kto w relacjach ONA-ON-ONO jest najważniejszy.

    Przecież zawsze ONA - ON, bo bez nich niemożliwe jest żadne inne życie.

    Dlaczego więc w Polsce jedynie legalna jest odpowiedź ON-ONO

    OdpowiedzUsuń
  4. I tutaj wybacz, ale muszę to napisać, należy zaczepić o istotę i rolę Kościoła, jako nośnika pewnych myśli i idei.

    Polska nadal pokutuje i pokutować będzie jeszcze długo te wszystkie kwestie krzyży, obecności religii w systemie państwowym.

    Kiedy więc Kościół zaczyna bardzo poważnie forsować swoje stanowisko, starając się usankcjonować je w ustawach itd. to chce mi się śmiać.

    W relacji ON-ONO zupełnie umyka fakt, że kobieta może być zupełnie nieprzygotowana do roli matki, może nie posiadać funduszy na utrzymanie siebie i dziecka (i jest to problem bardzo realny).

    Chcąc nie chcąc uważam, że mężczyźni w tym temacie nie powinni mieć głosu ostatniego i najważniejszego, bo to nie oni przez 9 miesięcy noszą w sobie nowe życie...

    Szaleństwo wokół życia poczętego mnie zdumiewa - hasło: chrońmy życie od poczęcia bardzo często przez sam Kościół jest ignorowane - zwłaszcza w obliczu poronień, kiedy ksiądz odmawia pochowania PŁODU, bo to jeszcze nie dziecko.


    Ciut odeszłam od tematu, a właściwie poszłam w inną stronę, ale aborcja to nie jedna sprawa do omówienia, ale kilka...

    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam bardzo zbliżone spojrzenie na świat i rzeczywistość nas otaczającą:)

    Zdecydowanie decyzja powinna należeć do tego, kto ponosi konsekwencje. Choć serce krwawi z każdym z podjętych wyborów

    Kościół generalnie jest antykobiecy(niestety).

    OdpowiedzUsuń
  6. Mario i jeszcze jedno moje przemyślenie...

    Skoro tylu ludzi popiera walkę o życie od poczęcia, to chyba mogliby oni przenieść swoje zaangażowanie na późniejsze jego etapy, pomagając matkom niejako zmuszanym do rodzenia dzieci w momencie, gdy maluchy są już na świecie, dorastają.

    Cały ten hałas jest jakiś napuszony mitami i staroświecką męską dominacją.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze mówisz

    Całkowicie się zgadzam

    OdpowiedzUsuń