piątek, 27 listopada 2009

Prawa i obowiązki obywatelskie:)

Do napisania tego tekstu zmobilizował mnie szturchaniec od Agregata (choć nie wiem jak się wywiążę z tak szumnie nazwanego zadania).

Im lepiej zorganizowane jest państwo, tym obywatelom tegoż żyje się lepiej.

Na czym polega dobra organizacja państwa?
Według mnie na takim stanowieniu praw w nim działających, aby wszystkich obowiązywała odpowiedzialność za dobro wspólne.

Nie jest to dobro wspólne niczyje, tylko moje, Twoje, moich dzieci, Twoich itd.
W takich kategoriach powinniśmy zacząć myśleć.
Ja i Ty
Tu i teraz

Jeśli oczywiście zależy nam na tym abyśmy my (choćby pod koniec życia) i nasze dzieci byli dumni z narodowości.

Nikt za nas tego nie zrobi i do tego wszystkiego, innej drogi nie ma.

Nie da się ukryć, że jesteśmy w którejś fazie transformacji.
Transformacje mają to do siebie, że zanim się przejdzie z tego co było do przyszłości, po drodze ileś osób cwanych zyska, a ileś będzie pokrzywdzonych w różny sposób.

Na pewno wiedza działa zawsze na naszą korzyść:) (choćby po to aby rozeznać kierunek i naciskać na wybierane osoby - maja one realizować jakąś wizję).

Państwo ma do zrealizowania różnorodne zadania.

W moim odczuciu rządzący, chcąc osiągnąć cele wyborcze, takie zadania na siebie wzięli (dotyczące opieki nad niezaradnymi życiowo), że przerasta to możliwości nawet o wiele bogatszych gospodarek.

Jeśli ktoś ma wątpliwości do tego co piszę, niech przyjrzy się ustawom o opiece społecznej, mieszkaniach zastępczych, zobowiązaniach gmin do opieki nad najuboższymi - to są chyba te najcięższe kamienie u szyi państwa.

Jestem zagorzałą przeciwniczką rozdawnictwa jakiegokolwiek.
Darmocha zawsze będzie działała na ludzi demoralizująco.

Człowiek najlepiej funkcjonuje jak ma świadomość, ze nikt mu łaski nie robi, a na wszystko sam zapracował.
Gdy był w potrzebie podano mu rękę, podniósł się i teraz ma moralny obowiązek podać rękę innemu.

Gdy dostanie na przeżycie darmochę, to wyprze ze świadomości to, że mu się pomogło(bo każdy tak ma) i będzie żądał więcej i więcej.

Byłam wczoraj świadkiem rozmowy (dwóch przedsiębiorców) o tym jak małe są zasiłki na dzieci.
Jedna myśl mi przyszła do głowy: ile odprowadzasz podatku do budżetu, że upominasz się o więcej - bo przecież ktoś te pieniądze musiał wpłacić na świadczenia.

Nie jest łatwo rządzić .
Nigdzie
Ani w firmach, ani w państwie

Nie ma łatwych rozwiązań. Może jednak stanowi to wartość?

W zaprzyjaźnionych blogach poruszono temat pani Doktor z Krakowa, która wypisała recepty dla osób bezdomnych za ponad 100 000zł.
Sprawa jest kontrowersyjna, bo lekarka robiła to w dobrej wierze(ale czy ktoś, kto w dobrej wierze, zaniecha wyrwania bolącego zęba- bo będzie bolało, też jest godny podziwu?)
Moim zdaniem pani doktor wykazała się wrażliwością społeczną dla ludzi z marginesu, natomiast takim jak choćby zaprzyjaźniona, wykształcona, dobrze zapowiadająca się AB zamknęła drogę do zdrowia(bo pieniądze w Kasie Chorych nie mają niestety zdolności rozmnażania się).

Wydaje się niektórym, że lepiej żeby zyskali alkoholicy, niż miałyby one być zmarnotrawione.

To prawda.

Skoro jednak ktoś doliczył się i dotarł, który lekarz tak hojnie wydaje leki refundowane, to znaczy, że powoli zaczyna układać się dobrze w państwie.
Nie chcę powiedzieć, że jest dobrze.
Nie jest, ale widać, że coś drgnęło.

Innym tematem jest wyłudzanie niektórych świadczeń - choćby chorobowych.
Kiedyś starczyło założyć firmę, po miesiącu szło się na zwolnienie lekarskie i przez pół roku pracując na czarno nie dość, że nie płaciło się ubezpieczenia, to jeszcze dostawało się marny, to marny ale darmowy grosz - znam takie przypadki. Zapomniałam wspomnieć, że korzystali ci ludzie z pomocy społecznej - wszak tak niskie dochody wykazywali.

Mnie to bulwersowało zawsze

Zaostrzono więc warunki uzyskania wypłaty chorobowego - po łapach dostali wszyscy , również ci co płacili górny pułap składek , ale nieterminowo.
Będę już kończyć. Choć i tak w podziw wpadnę jeśli ktoś całość tych wypocin przeczyta:

Wniosek na koniec:

Mamy się uczyć, dociekać dlaczego tak a nie inaczej, wymagać od siebie i innych.
No i oczywiście brać odpowiedzialność za swe czyny.
Zwłaszcza jak dysponujemy groszem wspólnym.

Ja jestem dobrej myśli:)

Zapomniałam dodać, że w budżecie każdego miasta są przeznaczone pieniądze, miedzy innymi, na leczenie bezdomnych.
Z tej puli powinna czerpać Pani Doktor



poniedziałek, 23 listopada 2009

Jak dobrze mieć sąsiada




Zabrakło mi jajek na weekend.
Obiad, kotlety, co robić?
Co tam sklepy.
Idę do sąsiadów:)
Otwiera sąsiad
- Czy możesz pożyczyć choć ze trzy jajka?
- No wiesz z trzema to będzie problem:), uśmiechnął promiennie się sąsiad i przyniósł 10
Za jakiś czas oddaję dług i przy okazji pytam czy pamięta że pożyczał pieniądze ode mnie?
- A tak, tylko nie byłem pewien czy rozmieniałam czy pożyczałem:) - uśmiechnął się szeroko i poleciał oddać dług.
Sąsiad to dobry wynalazek.
Zdarza się, że jak podjeżdżam, to otworzy moją bramę.
Ja mam szczęście i samych miłych sąsiadów.

wtorek, 17 listopada 2009

Fotografia i Susan Sontag

Susan Sontag o fotografi

Taka jest natura fotografii, że sentymentalizuje, odrealnia, odbiera podmiotowość i poniża.
"Społeczeństwo - pisała S.S. - które za normę uznaje dążenie do unikania wszelkiej nędzy, niepowodzenia, bólu, nieszczęścia, które boi się choroby, a śmierć uważa nie za coś nieuniknionego i naturalnego, ale za okrutną, niezasłużoną klęskę, wytwarza ogromne zaciekawienie takimi sprawami, zaciekawienie zaspokajane częściowo wykonywaniem zdjęć. Poczucie, że nieszczęście nas nie dotyczy, podsyca zainteresowanie obrazami cierpień, a oglądanie takich obrazów wzmacnia poczucie, że nie doznajemy nieszczęścia".

A więc to kiepskie alibi, że fotografia wstrząsa sumieniami. Ostatecznie nie przekazuje żadnej prawdziwej wiedzy moralnej czy politycznej. To tylko informacja rozpłaszczona i upchnięta w kadrze, a nie przeżycie czy obecność. Daje "narkomanom obrazu" - a wszyscy nimi jesteśmy - złudzenie odzyskania ukochanej osoby lub rzeczy. Nic więcej. Nie niesie pocieszenia. Niczego nie zwraca. Nie prowokuje do buntu. Gorzej: "...pseudooswojenie z koszmarem potęguje alienację, zmniejszając naszą zdolność do rea-gowania w realnym życiu".

poniedziałek, 9 listopada 2009

Kwiaty jesieni


Geometria i algebra




Kulinarnie:





Obyczajowo:



Wstrętna jestem, bo pewnie już wszystko obejrzeliście.
Ale siedzę i płaczę ze śmiechu :DDD

sobota, 7 listopada 2009

Całe złoto świata


Posiadam przepiękną książkę Alaina Ayache "Listy do mojej córeczki"
Książka jest przepełniona miłością, czułością, mądrością jaką rodzic chce obdarzyć swoją uwielbianą córkę (chcę się czasem tak poczuć).
Jak jest mi źle to do niej wracam:)
(facet też się mądrzy, ale uwielbiam takie mądrości)

"Naszym życiem nie kierują władcy, ani filozofowie, lecz my sami.

Błędem jest oczekiwać od losu jakiegoś znaku, który wskaże właściwą drogę.

Ludzie od niepamiętnych czasów szukali szczęścia, przemierzając świat.

Pamiętaj Córeczko, że całe złoto świata nosisz w sobie, jak każdy z nas.

Musisz w sobie drążyć, szukać jak najgłębiej, a z pewnością znajdziesz siły, jakich byś się nigdy nie spodziewała.

One właśnie pozwolą Ci osiągnąć szczęście - jeśli nie materialne, to przynajmniej duchowe."

Na zdjęciu są rajskie jabłuszka :)

Klienci

Dzisiaj mieliśmy trzech specjalnych klientów.

Weszli, zachowywali się agresywnie.

Za część zakupów zapłacili, co im się podobało otworzyli, pojedli, resztę zostawili nie płacąc.

Już chyba wolę złodzieja co się kryje z tym co robi.

Na pobliskiej stacji paliw, po meczu nadjechali kibice. Wparowali, wzięli co chcieli, odjechali.
Teraz jak jest mecz to stacja jest zamknięta.

piątek, 6 listopada 2009

Mądrzenie się :)

W czasie dzisiejszego picia herbatki z moją koleżanka "Dobrą Wróżką"- o pokolenie starszą, doszłyśmy obie do konkluzji, że my jako naród nie potrafimy ze sobą rozmawiać.

Generalnie.

To co mówimy to zwykle są komunikaty.

Ponieważ nie nabyliśmy tej umiejętności w domach rodzinnych, bardzo nam jest trudno wypracować tego typu zalety.

Słowa krytyki, choćby najmniejszej oznaczają często dla nas negację osoby.

Przecież tak nie jest.

Zwykle krytykuje się zachowania,określa inne interpretacje tych samych spraw.

Nie ma to nic wspólnego z negacją osoby, którą możemy lubić, nawet bardzo.

Jeżeli ktoś stwierdził, że np ja się mądrzę, albo nie mam racji to czy znaczy to, że do niczego się nie nadaję w ogóle?
Proszę mi odpowiedzieć.
P.S.
Ja wiem, że się mądrzę :)
Małe są szanse, że się zmienię, bo lubię to robić - na zgubę słuchaczy albo czytelników :)

środa, 4 listopada 2009

Herbatka z kardamonem

"Kardamon pobudza i ożywia, odświeża oddech i wpływa pozytywnie na przemianę materii. Dzięki niemu poczujesz się lekko i będziesz mieć chęć na długie igraszki z ukochanym."

Proszę proszę.
A ja zrobiłam sobie herbatkę z kardamonem, bo nikt jej pić nie chce:)

No to padło na mnie.
Spodziewając się strasznego smaku,dosypałam cukru i dołożyłam cytryny.

Chyba będzie moją ulubioną :)

No to idę do domu.

Może jaki men się nadarzy (oczywiście chodzi o te "długie igraszki z ukochanym").

wtorek, 3 listopada 2009

Odmienność I




Lady GaGa , znana piosenkarka, przyznała na swoim blogu że jest hermafrodytą (obojnakiem) - choć nie jestem pewna czy to nie chwyt reklamowy.

Cytat: "Nie wstydzę się tego, tylko nie rozpowiadam tego każdemu. Tak, mam narządy męskie i kobiece, lecz czuję się kobietą... Nie mówiłam o tym bo to dla mnie nic wielkiego"

"Problem naturalności rzeczy nienaturalnych podjął przed stu laty Marcel Proust w swoim cyklu powieściowym "W poszukiwaniu straconego czasu", zwłaszcza w "Sodomie i Gomorze", gdzie przywołuje wypierane wspomnienie dawnych, "próbnych epok, gdy nie istniały jeszcze kwiaty rozdzielnopłciowe ani zwierzęta jednopłciowe", gdzie panowało "pierwotne obojnactwo, którego ślad zdają się przechowywać szczątki męskich organów w budowie kobiety, a żeńskich w budowie mężczyzny".

W pewnych fazach rozwoju nie jesteśmy całkiem utożsamieni z własną płcią, musimy się jej w jakiś sposób nauczyć. Związani z matką i ojcem, dorastając, przesuwamy swoje preferencje. Wiele czynników składa się na tworzenie własnej tożsamości seksualnej, która może przybierać wiele odcieni i podobno nigdy nie jest w stu procentach jednolita.

To, co społeczeństwo, broniąc się przed odmieńcami, uznaje za nienormalne czy zboczone, okazuje się częścią natury - ale uświadomienie sobie tego przerasta nasze możliwości. Cudza inność uświadamia nam coś, czego nie chcemy wiedzieć o nas samych, bo kwestionuje to naszą własną tożsamość. Zwłaszcza tożsamość mężczyzny.

Najfatalniejsze, co może zdarzyć się w wychowaniu dzieci, to wyrobienie w nich wstrętu do samych siebie, do własnego ciała, niezgody na siebie takiego, jakim się jest. Już zwykłe "nie garb się!" może mieć niedobre konsekwencje, a co dopiero brak akceptacji własnego dziecka odmieńca. "
Tadeusz Sobolewski - Nienormalność - częścią natury

Mam wewnętrzna potrzebę napisania na ten temat.

Oświadczam jednak na początku wszem i wobec, że jestem hetero, żyję w związku z mężczyzną, a ten wpis jest wyrażeniem mojej solidarności wobec ludzi (podobno jest ich ok 10%populacji) , którzy żyją w rozdarciu ze względu na niekompatybilne odczuwanie swojej płci biologicznej, kulturowej,społecznej.
Nie jestem ani lepsza, ani gorsza od kogokolwiek.
Pragnę tą wstępną uwagą wytrącić komuś argument, że załatwiam własne interesy.

Otóż, tym wpisem, załatwiam interesy nas wszystkich.

Jest tych ludzi na tyle dużo, że w centralnej bazie danych na płeć przewidziano cztery możliwości: m, k, m - który był kobietą, oraz k - która była mężczyzną.

Sytuacja, gdy ktoś rodzi się hermafrodytą, ale jest pewien psychicznie swojej płci jest luksusowa w całym swoim dramacie.
W dzisiejszych czasach wystarczy trochę pieniędzy i problem może być rozwiązany fizycznie. Pozostaje jeszcze pamięć i podłość ludzka.

Gorzej zdecydowanie jest w pozostałych przypadkach.
Zewnętrzne cechy płciowe (w omawianym przeze mnie przypadku) nie mają takiego znaczenia.
Co dzieje się, gdy osoba z cechami płciowymi danego typu odkrywa w wieku dorastanie (najbardziej burzliwym), że swoje uczucia lokuje w osobnikach tej same płci?
Od kogo może liczyć na wsparcie?

Jak sama się czuje?

Co myśli o sobie?

Czy znajdzie akceptację u najbliższych, kolegów ?

Jesteśmy wszyscy obrzydliwymi egoistami.

Wydaje nam się, ze świat może istnieć tylko w nam znanym wydaniu, czujemy się w nim bezpieczni.

Nie przyjdzie nam do głowy, że jest różnorodny, kolorowy, a z cech z którymi człowiek się rodzi nie należy szydzić, naigrawać się ani potępiać, bo nie mamy wpływu na to, że posiadamy np. krępą budowę ciała.

Niestety w takim zaprzeczeniu miłości bliźniego zabetonowana jest postawa kościoła katolickiego.
Ślepi i głusi.
Oczywiście, gdy przedstawia się świat jako czarno - biały, to łatwo jest manipulować ludźmi, jeśli tylko przyłapie się ich na odmienności.

W zamiarze moim jest powrót do tematu. Może dokształcę się.
Może coś lepiej będę potrafiła przekazać.
Może ktoś zechce włączyć się ewentualnie w poszerzanie tematu w komentarzach?
Zapraszam. :)
Czytam aktualnie książkę J. Butler - "Uwikłani w płeć" oraz chcę zdobyć Robert Aldricha - "Geje i lesbijki. Życie i kultura"

poniedziałek, 2 listopada 2009

Konkurencja

Należy życzyć konkurencji jak najlepiej, bo w innym wypadku (gdy jej się nie wiedzie) szaleje.

Moja główna konkurencja postanowiła zrobić remont generalny u siebie, a w pozostałych sklepach remanent.

Jak się jest potentatem, to można sobie pozwolić na wszystko.

Nawet na to , aby nie powiadomić piekarni, mleczarni o przestoju. Niech sobie robią z tym towarem co chcą, a klienci niech po dniu wolnym dadzą na kanapki dzieciom po ziemniaczku, albo kluseczce.

Gdyby piekarnie wiedziały, to wiedziałaby i konkurencja.

Jeszcze coś więcej by zarobiła?

Przyhołubiła stałego klienta?

Cóż mogę powiedzieć.

Mogę się tylko pośmiać, no i idę do pracy.

Będziemy walczyć z klientem, że takie słabe zaopatrzenie i nie potrafimy sobie z tym poradzić :)

Moja wina
Moja wielka wina :DDD