wtorek, 31 maja 2011

Lekarski fenomen

Pisałam nie tak dawno o lekarzu przyjmującym w naszym ZOZ ie.
Tym, w którego tle znajdowali się rozentuzjazmowani pacjenci.

Człowiek ów" za karę" (przepisywał za dużo skierowań na różne badania) został przeniesiony do wiejskiego oddziału parę kilometrów dalej.

Okazało się, że ławą za nim podążyli pacjenci.

Wiejska lecznica przeżywa oblężenie.

Najbardziej zdeterminowani pacjenci przychodzą z samego rana i czekają na ulubieńca nawet, gdy przyjmuje on po południu.

Dziś pogotowie zabrało starszą kobietę, która nie zważając na swoje słabe zdrowie, pojechała rowerem na wizytę, mijając szerokim łukiem główny ośrodek i kierując się do podległego(drugie tyle trasy).
Wizyta odbyła się i była satysfakcjonująca, tyle, że organizm nie wytrzymał i kobieta w drodze powrotnej zasłabła.

Pan doktor namieszał również w niektórych małżeństwach (niektórzy mężowie postraszyli rozwodem swoje połowice na wypadek jakby nie zaprzestały w nadmiarze chorować, czytaj odwiedzać Ośrodek Zdrowia).
Główna lecznica świeci pustkami.
Trzech lekarzy wypatruje pacjentów.

2 komentarze:

  1. No nie mów mi tylko, że i Ty za nim ganiasz ;)
    A o takich, co to tylko skierowania dają, to mój rodzinny mawia, że oni nie leczą tylko diagnozują, bo na leczeniu się nie znają.

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam tylko raz:)

    Ma podejście, zdecydowanie.

    Poza tym przepisuje tanie leki. W związku z powyższym, tych mniej uposażonych stać na lekarstwa i leczenie - jak ktoś ma 700zł na miesiąc, to nie wyda 300 na leki- a tak się zdarza.

    OdpowiedzUsuń