poniedziałek, 28 grudnia 2009

Kulturalna niedziela

Jak idzie się do kina specjalnie, to przecież nie na jeden film:)
Najpierw w planach była "Biała wstążka" M.Haneke.


Film na pewno trudny, drążący, drażniący. Burzący samozadowolenie i błogi spokój.
Pod wpływem niego zadajemy sobie proste pytania o podstawowe sprawy.
Minimalnymi środkami reżyser usiłuje dociec jakie jest źródło zła w człowieku?
Skąd ono się bierze?
Dlaczego czasem człowiek potrafi zamienić się w potwora?
Co sprawia, ze zdolni stajemy się do najgorszego a uczyniwszy to spływa to po nas jak po kaczce?
Nie ma gotowych odpowiedzi.
Każdy sam musi sobie wytłumaczyć, dociec, dopowiedzieć wyjaśnienie.
Piękna recenzję czytałam tutaj
Zresztą nie tylko mnie się podobała: pan Tomasz Raczek był takiego samego zdania (nie ma to jak się dowartościować:)

Ponieważ po filmie ja wyszłam w szoku, z szeroko otwartymi źrenicami, wstrzymanym oddechu, trzeba nam było jakiegoś impulsu aby przejść do rzeczywistości przed następnym seansem.

Przeszliśmy się więc po galerii handlowej. Zaczęły się wyprzedaże:)
Takie przejście do realu jest wyjątkowo szybkie, choć nic nie kupiliśmy - wszak to kulturalna niedziela miała być, a nie handlowa:)
Następny film na jaki się zasadziliśmy to Avatar

Jeśli kogoś stać jeszcze na dziecięcy zachwyt, ma w sobie głód baśni, niesamowitych opowieści, zacięcie naukowe - to film dla niego.
Nie szkodzi, że fabuła bez specjalnego polotu(wszak pan Cameron za pan brat jest z korporacyjnym podejściem do przedsięwzięć - trzeba zarobić).
Stworzył planetę: spełnienie marzeń wielu z nas - cudowny świat wypełniony harmonią, dobrem, tubylcy żyją w pełnej, organicznej więzi z przyrodą.
Loty na ptakach - zachwycające.
Przyroda - zjawiskowa, trochę bożonarodzeniowa:)
Film w wersji 3D i najlepiej tak go oglądać:)
Baśnie jak to baśnie.
Obejrzeliśmy i zapomnieliśmy.

"Biała wstążka" dalej drąży dziurę w sercu.

5 komentarzy:

  1. Chciałem dzisiaj się poavatarzyć w 3d, bo myślałem, że po niedzieli się przewali. Do kina wejść się nie da. Poczekam.

    OdpowiedzUsuń
  2. W Wawie seanse co pół godziny:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po całości pojechałaś. Strawa duchowa i przeżycia estetyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Białą wstażkę" to obejrzę.
    "Avatar" to nie moja bajka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na "Białą wstążkę" zasadzałam się od miesiąca.
    Chciałam obejrzeć ją w towarzystwie.
    Jeśli chodzi o Avatara, to widziałam u Abiego na blogu przelotem recenzję, myślałam, że to dawno już chodzi.
    A tu taaka premiera:)
    Dla samych lotów na ptakach warto.
    Na mnie to działa:)
    Miły film

    OdpowiedzUsuń