środa, 16 maja 2012

Polityka z bzem i konwalią w tle


Arystoteles rozumiał ją jako rodzaj sztuki  rządzenia państwem, której celem jest dobro wspólne.



Kierując się tą wiedzą, jakiś czas temu przed wejściem do domu posadziłam magnolię, pod nią konwalie, obok szczepiony na pniu bez , a pod nim różanecznik.



 A wszystko to w kolorze lilaróż(oczywiście oprócz konwalii). Wchodząc wiosną do domu(czyli naszego mikro państwa), moja rodzina doświadcza nie tylko urody kwiecia, ale również oszałamiającego zapachu (woń bzu miesza się z konwalią).  Tym sposobem wszyscy odwiedzający  wchodząc są dobrze, pozytywnie  nastawieni.
Możemy więc rozwiązywać problemy, kierując się dobrem wspólnym. Udaje się.



 Inaczej byłoby gdybym kierowała się nowożytną definicją polityki wg. teorii Maksa Webera (polityka to dążenie do udziału we władzy lub do wywierania wpływu na podział władzy, czy to między państwami, czy też w obrębie państwa, między grupami ludzi, jakie to państwo tworzą).
Mało ważna byłby  atmosfera, otoczenie, nastrój, czy dobro wspólne. Po co się rozdrabniać?
Przecież chodzi w gruncie rzeczy o to, czyje polecenia kto będzie wykonywał.
Czy ja czyjeś, czy też inni moje?
Co tam konwenanse, tradycja, dobre wychowanie, umiar?
Wszystko co nie zbliża mnie do celu jakim jest zdobycie władzy, traci znaczenie.
Zastanawiam się, czy może nasi politycy nie są super nowocześni?
Tak nawet, że nie śniło się nam, maluczkim?
Jak  tu na nich narzekać - wszak idą w awangardzie.

Stwierdzam  również, że jestem ortodoksyjną tradycjonalistką i zamiast władzy wybieram dobro wspólne.



 


4 komentarze:

  1. Na hasło "dobro wspólne" czy jakiekolwiek inne- natychmiast otwiera się u mnie "Tako rzecze Zaratustra"F.Nietzschego.Kartę 267 mam zagiętą gdzieś od 30 lat, bo tam o dobrych stoi, czyli o tych, co się za takowych uważają i dobrymi zwać każą.To o nich Twój wpis jest i chyba słowa geniusza filozofii też:"lecz to oto jest prawdą, dobrzy muszą być faryzeuszami, oni innego wyboru nie mają".Ano nie mają, skoro wybierają władzę.Tacy ..."tworzyć nie mogą, oni są zawsze początkiem końca- krzyżują tych, co nowe wartości na nowych wypisują tablicach..."No, ale być muszą niczym balast i hamulec.Chodziłoby nam tylko, by choćby byli jako tako sterowalni, czyli sprawni.Przynajmniej umysłowo...Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. W jakiej awangardzie???? A jeżeli nawet, to nieświadomie to czynią. A ja dzisiaj wybieram, bez i konwalie zamiast filozofii i polityki. To jest silniejsze w chwili obecnej :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja jestem anarchistą konwaliowo-politycznym! A co, to jest dopiero awangarda! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. @ Dobrochna
    "W demokracji liberalnej nie rozstrzyga się jednak o prawdzie i fałszu, dobru i złu, zbawieniu i potępieniu, bo wybory polityczne nie tego dotyczą" - J.A. Majcherek

    Cóż, politolodzy mogą mówić swoje, a ja i tak tęsknić będę za takimi rządzącymi, co to nie tylko dobro własne, czy swojej partii będą mieć na uwadze.

    @ Jaskółka
    To prawda. Można zastanawiać się, czy jakby im dać maczugi to dalej byłaby awangarda, czy może co innego?

    @ Łukasz

    Dobrze mówisz.

    OdpowiedzUsuń