środa, 9 stycznia 2013

Przedryblowany Hobbit

Byłam wczoraj na superprodukcji pt. Hobbit




Muszę przyznać - szkoda czasu, może nawet bardziej niż pieniędzy.
Właściwie to jednego i drugiego szkoda.
To jedyny wniosek jaki się mi nasunął po obejrzeniu filmu.

Nie podoba mi się to rozpasanie w literaturze i sztuce(film)
Mam na myśli najogólniej: potoczystość.
Jak piszą książki to  1000str, jak film to niedługo będzie doba, a może w przyszłości  weekend?
No bo jak już ludź ma wolne, to go rozerwiemy - przerwy tylko na siusiu i papu.

Gdzie mistrzostwo w dobieraniu słów, obrazów aby budować nastrój?

Czy naprawdę wszystko trzeba dosłownie - litera po literze, bo widz nie załapie?


Czepiam się?
Nie znam?
Oczywiście. To jasne jak słońce.

Wiem jednak co jest ciężkostrawne-  nie dla mnie.
Taki Hobbit?
- dziękuję, choć szczegół dopracowany
Skyfall - to samo
W piłce nożnej jest takie określenie - przedryblował
 To właśnie dzieje się...
Czy dziwne, że  tekstów, długich filmów nikt specjalnie nie chce czytać, oglądać?

Gdzie takiemu Hemingwayowi do dzisiejszych mistrzów - przecie on pisał na stojąco.
Aby go nogi bolały...

Najlepsze dziś filmy to najczęściej reklamy - krótko, zwięźle i na temat.
Nikt nie ma wątpliwości : co autor chciał powiedzieć.

P.S.  dodano 15.01


Natknęłam się na jakże wyczerpującą, szczegółową i dosadną recenzję   Dema  z Hobbita
Oto ona:
Polecam




2 komentarze:

  1. zapiszę sobie blog

    nie ma ogólnie ciekawych filmów bardzo mało.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Agato
    Miło Cię gościć

    OdpowiedzUsuń