niedziela, 10 października 2010

Rewelacyjna praca

Ponieważ jest jesień, a o tej porze roku podejmuje się tematy odkładane na półkę kiedy indziej...

W mojej cudnej miejscowości zaginęła ładna 18latka.
Szukają jej rodzice na wszelkie możliwe sposoby.

Koleżanki dziewczyny opowiedziały, że chwaliła się, iż dostała ofertę świetnej pracy.
Kelnerka - ponoć miała zarabiać 1 tys. na tydzień.

Dziewczyna w biały dzień wsiadła z ledwo poznanymi mężczyznami do samochodu i już drugi miesiąc upływa rodzicom na poszukiwaniach.

Szuka jej rodzina, znajomi, policja, fundacja Itaka.
Podobno jest gdzieś we Francji, a do rodziców przychodzą pogróżki, że jak się będą interesować to spalą im dom.
Zagrożony jest również brat.

Oczywiście nie musiałam tego pisać na blogu - są przyjemniejsze tematy.
Ginie jednak bardzo wielu ludzi w Polsce - inf. z Itaki.
Warto uświadomić sobie, że takie wiadomości nie są z księżyca.

To może się wydarzyć wszędzie.

Warto zostawiać bliskim informację gdzie się wybieramy, kiedy możemy wrócić.
Szybka reakcja to podstawa przy takich poszukiwaniach.

Parę lat temu byłam na spotkaniu z reżyserem Franco De Peny twórcy filmu "Masz na imię Justine".
Opowiadał jak zbierał materiały do filmu - wejść w to środowisko to naprawdę niebezpieczne zajęcie.
Sam film jest przerażający.
Najbardziej zaskoczyło mnie to, że nawet cwane, bystre dziewczyny nie dadzą sobie rady gdy wpadną w sidła takiej grupy. Nie mają najmniejszych szans.
Jest trochę filmów o tej tematyce.
To trochę informacji na ten temat:

Autor: Marcin Kube Przedstawienie zjawiska handlu ludźmi w filmach i serialach

2 komentarze:

  1. "Kelnerka - ponoć miała zarabiać 1 tys. na tydzień"
    Niezmiennie zaskakuje mnie ludzka naiwność i łatwowierność.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ktoś ma niezłe gadane, to wszystko skutecznie potrafi sprzedać - nawet takie informacje.
    Dlatego dziewczyna nic nie powiedziała rodzicom.

    Nie wiem, może był przystojny?

    To mogło wzmocnić ofertę.

    W Argentynie słowo Polka kojarzy się jednoznacznie - z panią lekkich obyczajów.
    Na początku XX wieku przystojni, zamożni adoratorzy krążyli po południowych terenach Polski(zabory).

    Zalecali się, aż biedni rodzice oddawali swoje córki z ulgą i nadzieją, że taki dobry los je spotkał.

    Dziewczyny lądowały na statkach i wywożone były do południowoamerykańskich burdeli.
    Całe rzesze.

    OdpowiedzUsuń