środa, 9 lutego 2011

Remanent w ogródku

jodła koreańska




Ostatnie dwa dni przeznaczone zostały na prace fizyczne.
Najpierw kupiłam maść na roślinne rany.
Z męską pomocą przystąpiłam do dzieła.
Dwa dni cięliśmy, rżnęliśmy, usuwaliśmy, opatrywaliśmy skaleczenia, porządkowaliśmy.
Mój ogródek(całkiem małych rozmiarów) zyskał nowe oblicze.

Obcięty został jeden pień brzózki.

Obawiałam się tego, bo to drzewko czarodziejskie, ma swój urok.
Okazało się, że wyraźnie odmłodniało. Gdyby ktoś nie wiedział, że były dwa pnie, to nie zauważyłby różnicy. Stoi teraz tak dumna i swobodnie pnie się w górę.

Radykalnie przycięta została również lipka. Zostały tylko pnie do wysokości 2,5m
Tak się z takimi drzewami robi, choć serce boli patrzeć w tej chwili.
sosna czarna


Moje sosny czarne(8m) mają poobcinane gałęzie na dole do wysokości ogrodzenia. Sprawiają wrażenie panien w miniówkach.
Wokół ogrodzenia rosły tuje, wszystkie poprzycinane do wysokości ogrodzenia.
Cóż, z nimi nie wiążę specjalnych nadziei.
Biorę pod uwagę całkowite ich usunięcie , ale już nie w tym roku.
Przestały zdobić. Niestety dzięki mojej niewiedzy - za późno zaczęłam przycinać.
metasekwoja

6 komentarzy:

  1. Jakże ja Ci zazdroszczę w tej chwili tych drzew...

    OdpowiedzUsuń
  2. Panny w miniówkach mnie rozbawiły :))) Świetne!

    OdpowiedzUsuń
  3. W tej chwili tylko brzózka świetnie się prezentuje.
    Ale jak wiosna ruszy będzie dobrze

    Zaczynam robić plany obsadzeń. Kupiłam już do posiania pokrzywkę i szałwię

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobrze. Szałwia musi być! Mam zakodowane w mózgu następujące powiedzonko: Kto ma szałwię w ogrodzie, tego bieda nie bodzie. Sprawdziłam, naprawdę działa :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja słyszałam takie o księdzu

    W tym wypadku bez szans

    OdpowiedzUsuń
  6. Ano tak, jest coś w stylu: "Kto ma księdza w rodzie...". Tego akurat nie doświadczyłam, ale szałwia to sprawdzona metoda na życie w dostatku ;)

    OdpowiedzUsuń