poniedziałek, 7 marca 2011

Wróżby z fusów

/panthomas/



Siedzę sobie w domu.
Dogadzam Wybitnemu(trzy posiłki gorące dziennie).
Jest zachwycony.
Efektem ubocznym szczególnej dbałości o zdrowie(specjalna dieta) jest wyraźne zaokrąglenie kształtów(moich przede wszystkim- wszystko intensywnie próbuję).

Żałosne - prawda?

Bycie Gospodynią Domową, Strażniczką Domowego Ogniska jakoś mnie nie napędza. Nie czuję się spełniona. Raczej wkurzona coraz bardziej.

Zastanawiam się, co mogłabym robić aby zasypać powstałą wyrwę po poprzedniej działalności.
Myślę intensywnie co mogłabym robić(nie chcę pracować u kogoś).

Przyzwyczajona do chodzenia na swobodzie("lepszy na wolności kęsek lada jaki..." nie zadowolę się podległością.

Zakreślam powoli granice wokół tego co mnie pociąga.
Nie chcę resztki swojego życia spędzić przymuszając się do mało satysfakcjonującej pracy.

Muszę mieć wizję, zapał. Muszę chcieć się zatracić.
Idiotyczne?
Nierealne?
Pewnie tak.
Mam jednak zachciewajki jak kobieta w ciąży.
Może to co urodzę to będzie właśnie TO?

Rozważam sobie swoje możliwości zaistnienia na rynku i zarobienia pieniędzy-one są wyznacznikiem sukcesu.

Ciemność widzę, ciemność.

To jest trudne naprawdę stworzyć coś z niczego, rozwinąć to i sprawić aby przyniosło dochód.
Żeby przyniosło dochód nie tylko sobie ale również jeszcze jakimś zatrudnionym osobom to naprawdę wyczyn.

Niewątpliwie rozkręcić jakiś biznes to SZTUKA

Ogrom pracy, podjecie się ryzyka( ile firm pada zostawiając swoich twórców zdolnymi tylko do pracy najemnej).

Postanowiłam sobie nie czytać żadnych książek - zwykle piszą je ludzie którzy tak właściwie nie rozkręcili żadnego interesu.

Coś mi się pałęta po głowie.
Oczywiście nie wiem czy sobie poradzę, czy mi się uda.
Będę musiała się bardzo dużo nauczyć i długo wyrabiać sobie markę.

Założyłam, że będę żyć do setki(inne liczby mnie nie interesują), więc trzeba ten czas wypełnić jakąś działalnością. Zakładam również, że jestem wybitnie zdolna, a czego nie pojmę, to nadrobię wytrwałością i pracą.

Będzie i tak co będzie
Tymczasem nie ma co się ograniczać

Na pohybel wrogom.

4 komentarze:

  1. No, no... jestem pewna, że już jesteś na dobrej drodze :)
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zwarta i gotowa do działania - brawo!!!
    Ja jestem na początku tej drogi... a bezrobocie już mi straszne. A marzy się praca swobodna i nieograniczająca absurdalnymi przepisami/ wymogami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Konfliktowa
    dzięki:)


    Witaj Granato:)

    Na razie zapał dopisuje
    Właściwie to dobrze jest mieć nóż na gardle(choć strasznie tego nie lubię).

    OdpowiedzUsuń