środa, 15 grudnia 2010

Zazdrość

Idę nocą po mieście. Zimno, śnieżno, wieje.
Idę drogą główną i spostrzegam w oddali coś czarnego walającego się w zaspach.
Pierwsza myśl- człowiek, druga - na pewno nie.
Pewnie ktoś wyrzucił worek ze śmieciami, korzystając z ciemności.
Idę przed siebie ze wzrokiem utkwionym w czerń.

Droga ma rozgałęzienia, różne boczne uliczki, którymi idąc można znów dotrzeć na główną.
Widzę ludzi skręcających w nie.
Jestem coraz bliżej obiektu obserwacji.
To młody, obcy mężczyzna. Leży w samym swetrze w zaspach śniegu.
Podchodzę.
Sprawdzam. Oddycha. Trącam go i mówię żeby wstał.
Podnosi rękę w geście bicia, ale nie ma siły i ręka opada.
Szarpię go.
Nie czuć alkoholu. Otwiera oczy, ale jest bez czucia ani świadomości - leży rozciągnięty jakby to było upalne lato.
Mówię do niego aby wstał, bo zamarznie.
Powtarzam.
Niedaleko jest dworzec, na którym jest ciepło.
Rusza się.
Wygląda na to , że pójdzie.
Idę dalej.
Oglądam się.
Facet znowu się położył.
Ludzie skrupulatnie skręcają w boczne dróżki.
Dzwonię pod 112
Stoję na torowisku, muszę zejść, bo coś nadjeżdża.
Widzę katem oka następne osoby skręcające w boczną dróżkę.
Niemożliwe.
W oddali zobaczyłam radiowóz.
Wychodzę na środek drogi, macham rękami.
Mam nadzieję, że gratka wlepienia mi mandatu, skłoni policjantów do podjechania.
Skłoniła.
Panowie podjechali, uchylili okno .
Stoję na środku drogi obok radiowozu i tłumaczę, że leży człowiek na poboczu i trzeba mu pomóc.
Panowie na to:
-Nazwisko?
-Nie wiem, przecież go nie znam.
-Pani nazwisko
-Imię
-Data urodzenia.
Przebieram z nogi na nogę, wiatr duje. Z samochodu sączy miła muzyczka.
-Miejsce zamieszkania.
-Dokumencik proszę
- Nie mam.
-Zajmiecie się nim?
-Zajmiemy.
Poszłam swoja drogą.


Przyszła mi jednak refleksja.
Zazdroszczę innym.
Jak ja bym chciała zawsze widzieć kątem oka tylko worek i skręcić w boczną, jak inni.
Nie zbliżać się, nie brać odpowiedzialności za los drugiego. Nie obciążać swojej głowy cudzą niedolą.
Być spokojną i narzekać w cieple, jaki to świat jest nieczuły.
Przecież płacę podatki i ktoś powinien się tymi nieszczęśnikami zająć (w domyśle: aby ich nie było widać - to takie nieestetyczne).

Niestety.
Jestem toporna, odporna.
Zawsze muszę ratować, wstawiać się, bronić.
Po co?
Spalam się energetycznie.
A świata i tak nie naprawię.

8 komentarzy:

  1. Maria, przyzwoitość każe reagować...
    Ja nadal ma krwiaka po interweniowaniu w autobusie, gdy małolata szargała staruszkę...
    Ale obojętność to najgorsza z opcji, nie do pozazdroszczenia...
    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś przyzwoitość jest obca coraz większej rzeszy ludzi.
    Nikogo to nie interesowało, choć skręcając w boczną uliczkę nie można było mieć wątpliwości, że to człowiek leży.

    Boli zarówno to co robi ze sobą ten młody człowiek jak i obojętność innych.

    A gdy się nie dostrzega, to nic nie boli

    OdpowiedzUsuń
  3. Choć w mowie pozwalam sobie na okazanie nieczułości i frustracji.
    Tyle mojego

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziwiam i jestem dumna, nie ukrywam.

    Ja ostatnio oglądałam kilka dokumentów o ludziach bezdomnych na youtube.com i przyznam, że rzuciły one na nowe światło na problem tych ludzi. Zresztą o klochardzie pisałam już w swojej pracy, okazuje się jednak, że literacka wersja paryskiego kloszarda jest "zmitologizowana" jak wiele figur ludzkich "flanerujących" po Paryżu.
    Dlatego tym bardziej polecam te dokumenty, uczłowieczają tych ludzi, pokazują ich sytuację, sposób życia i powód z jakiego znaleźli się na ulicy.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyznam, że w Nowym Roku planuję oduczyć się empatii. Mam nawet opracowaną strategię.
    Jaką? Gdy wewnętrzny głos znów będzie kazał mi ratować swiat, zamierzam powtarzać sobie: Konfliktowa, myśl przede wszystkim o sobie. Nie przejmuj się innymi, bo i tobą nikt się nie przejmuje. Za rok o tej porze powiem, czy mi się udało.

    OdpowiedzUsuń
  6. Obawiam się o wynik:)

    Zarówno u Ciebie, jak i u siebie

    Obawiam się, ze to przypadki beznadziejne:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem czy będzie poprawnie gdy powiem, że trzymam kciuki?

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja to jak się uprę, to ho, ho ;)
    Trzymaj kciuki koniecznie :)

    OdpowiedzUsuń