środa, 23 kwietnia 2014

Spacer po lesie

Korzystając z pięknej świątecznej  pogody wybraliśmy się grupą  na spacer do lasu.
 Towarzyszył nam pies.

Drzewa znajdują się w fazie budzenia  z zimowego snu.
Pierwsza, nieskażona, soczyście seledynowa zieleń.
Gdzie niegdzie trochę żółci.
Zawilce wybieliły  dywan między drzewami.

Słoneczko grzało, a my zapuszczaliśmy się coraz głębiej w las.
Rozmowa szła wartko, pies harcował w pobliżu.
Nagle przepadł. Na wołanie  zaskomlił.
Zaczęliśmy szukać.
Pies coraz rozpaczliwiej się odzywał.
Wreszcie ujrzeliśmy go - w dziwnej pozie przy drzewie.
Podchodzimy bliżej, patrzymy co się dzieje?
Wnyki skutecznie unieruchomiły sukę.
Im bardziej się szarpała, chciała wyswobodzić, tym mocniej zaciskał się drut wokół jej ciała.
 Psisko, na szczęście, mądre i posłuszne.
We czworo z trudem ściągaliśmy drut ze zwierzęcia.
Zaciśnięty był tak mocno, że wżarł się aż w ciało - rozciął skórę.
Powolutku, pomalutku uspokajając psa, robiąc delikatnie szparę - aby można było wyciągnąc drut - pupil został oswobodzony.
Oszołomiony, z poobcieraną skórą, ale wolny.

Pierwszy raz widziałam zwierzę złapane we wnyki.
Nastawione na zwierzynę leśną.
Bez pomocy ludzkiej nie do oswobodzenia, wyplątania.

2 komentarze:

  1. Brrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr... strasznie niefajnie mi się zrobiło:( Takiego drania należałoby w te wnyki siła wcisnąć.

    OdpowiedzUsuń