piątek, 20 sierpnia 2010

Mizantrop - człowiek nielubiący innych ludzi

Istnieją na świecie jednostki, które z jakichś przyczyn innych ludzi po prostu nie lubią, pogardzają nimi. Najlepiej je poobserwować jako bohaterów filmu.

W twórczości filmowej mamy dwa takie przykłady: słynny dr House, oraz Boris Yellnikoff z nowego filmu Woodego Allena - "Whatever works "



Nowy film Woodego Allena jest mistrzowskim pokazem tego typu ludzi, z przesłaniem, że cokolwiek byś nie zrobił, cokolwiek by się nie stało, niczego w swej naturze nie zmienisz.

Główny bohater - stary, zgryźliwy, nielubiący nikogo i mający w głębokiej pogardzie ród ludzki jako nie potrafiący mu dotrzymać intelektualnego kroku, otrzymuje dar od losu - pod drzwiami jego domu pojawia się młoda, świeża, piękna dziewczyna i zamieszkuje z nim.
Boris jest wybitnie inteligentny, posiadający dużą wiedzę i widz mimowolnie zaczyna czuć do niego sympatię, ale pierwsze co usłyszy od bohatera to: "jeśli jesteś jednym z tych idiotów, którzy lubią mieć dobre samopoczucie, idź zrobić sobie masaż stóp".

Dziewczyna z jednakową fascynacją i zachwytem patrząca na niego, oraz świat wokół. Czerpiąca przyjemność ze wszystkich przejawów życia.

Obserwacja mizantropa okraszonego pewnymi symptomami manii maniakalno-depresyjnej, wygłaszającego wszem i wobec swoje poglądy na rzeczywistość, przy konfrontacji ze świeżym dziewczęciem zapatrzonym w to monstrum staje się dla widza źródłem śmiesznych sytuacji.
To taki chichot z trzewi - bo jednocześnie widz zastawia się czy może nie widział wokół siebie takich zachowań.

Dziewczę pochodzi z mocno katolickiego południa USA, przesiąkniętego taką "prawdziwie katolicką" moralnością.
Wszystko w tej rodzinie jak ksiądz przykazał - wszelkie rytuały zachowane.
I nagle się sypie za koleją i to jest właśnie przyczyna jej obecności u drzwi Borisa w wielkim mieście jakim jest NY, później jej mamy i ojca.

W dalszych obrazach filmu śledzimy jak anonimowość wielkiego miasta pozwala wyzwolić w bohaterach ich prawdziwą osobowość, potrzeby i pragnienia.

Film trzeba oglądać na luzie, z uśmiechem, mając świadomość, że cokolwiek nie spotka bohaterów to prawdziwej ich natury nie da rady zmienić i najważniejsze jest być szczęśliwym cokolwiek miałoby to znaczyć.

Osobiście się zachwycam.
Prześmieszne dialogi, kontrast i nieuchronność końca które staje się znowu początkiem.

Polecam
Ja obejrzę jeszcze raz - za każdym razem człowiek wychwytuje nowe smaczki i śmieje się od początku do końca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz