Często staję przed wyzwaniem sprostania cudzym oczekiwaniom.
Dotyczy to osób bliskich, ale również obcych.
Kiedyś bardzo się starałam. Wbrew sobie udowadniałam jaka fajna jestem, mądra,zaradna,szczupła, piękna itd, długo by wymieniać.
Teraz mi się nie chce.
Przestają mnie interesować cudze oczekiwania.
Jestem jaka jestem.
W pewnych dziedzinach mądra, w innych mniej.
Dochodzę do wniosku, że przestaje mi zależeć na cudzej akceptacji.
Zależy mi jedynie abym sama do siebie nie miała żalu i pretensji.
Muszę powiedzieć, że aktualnie czuję się komfortowo.
Wypełniam dobrze wszystkie swoje zobowiązania i jest fajnie.
Uważam, że wiodę pracowite, dobre życie.
Do nikogo nie wyciągam o nic ręki, nic mi się od nikogo nie należało, stwarzałam sama sobie i innym miejsce pracy.
Wszystko co mam zawdzięczam sobie, swoim wyrzeczeniom, swojej pracy.
Czuję się wartościową i mądrą osobą
Nikt i nic nie jest w stanie tego zmienić
Bardzo rozsądnie napisane. Popieram takowe podejście. Z wiekiem osiągnęłam już ten stan, że nie interesują mnie ani cudze oczekiwania, ani sama nie przekonuję do swoich racji. Szkoda energii. Owszem, posłuchać, poobserwować lubię, ale jedynie w tym celu,, by pokiwać z politowaniem głową.
OdpowiedzUsuńJak tylko będę w Warszawie, zapraszam Cię na wódkę.
"I zalejemy się jak jasna cholera", że zacytuję ukochanego Bursę :)))
OdpowiedzUsuńChoć natychmiast przychodzi mi do głowy kolejny cytacik, o tym, że "Alkohol mi szkodzi.Robię się po nim miła i życzliwa dla ludzi" ;)
OdpowiedzUsuńNo to umówione jesteśmy:)
OdpowiedzUsuńZ końcem sierpnia przeskakuję do III fazy, toteż będziemy mogły już zaszaleć. Jestem jednakże nieco zdumiona, że mi się upodobania kulinarne pozmieniały. Tort z czekoladowych musów, który przygotowałam na dzisiejsze złote wesele rodziców, już mnie nie ekscytuje tak jak dawniej.
OdpowiedzUsuńZa to miło mi jak nigdy , gdy przy śniadaniu ojciec przygląda mi się uważnie, a potem mówi z niepokojem: U, jak ty mizernie wyglądasz :)))
OdpowiedzUsuńWieki całe marzyłam, by to usłyszeć.
Chętnie się spotkam:)
OdpowiedzUsuńMiło będzie poplotkować( o nieobecnych- w sumie do końca życia mogłoby zejść).
Cieszę się, że masz dobre samopoczucie i dumna jesteś z siebie:)
Też tak chcę
Ciekawe czy nieobecna Kiciafka da znak życia?
OdpowiedzUsuńNo bo o jej podróży warto pogadać.
Sprawdzałam - na Lofotach 15stC
Już myślę o podróży do Norwegii w przyszłym roku - wszak trza o czymś marzyć.
Podróżujcie, dziewczyny, to ja chociaż fajne fotki pooglądam :)
OdpowiedzUsuńMoja wyprawa na pewno będzie promem do Szwecji ewentualnie samolotem, później ewentualnie statek wycieczkowy po fiordach - oczywiście na przełomie czerwca i lipca(najbardziej stabilna pogoda)
OdpowiedzUsuńPopieram G. i tak bym jak on radził, zrobiła.
Po cztery dni drogi w każdą stronę to dla mnie za dużo.
Choć przekonana nie jestem:)
Świetne plany!
OdpowiedzUsuńDziś ujrzałam w blogowych statystykach Norwegię, znaczy się, że Kiciaf szczęśliwie dotarła :)
Odetchnęłam z ulgą.
Dotarłam, dotarłam - wszak złego licho nie bierze... :)
OdpowiedzUsuńSuper:)
OdpowiedzUsuń