sobota, 22 maja 2010

Równouprawniona Hiszpania

Jest gorąco.
Słońce praży, trzeba przed nim uciekać. Sucho.
Ciągle chce się pić(woda z kranu dobra jak nasza butelkowana - nie robią furory butelki).
Zwiedziłyśmy najważniejsze punkty w mieście.
Madryt jest przepiękny, czysty, zadbany.
Jest mnóstwo ciekawostek wartych opowiedzenia, ale jest nas trzy do jednego komputera i trzeba się streszczać.
Wczoraj miałyśmy dzień kulturalny:)
Odwiedziłyśmy muzeum Prado oraz Reina Sophia.
Po powrocie odpaliłyśmy telewizornię, aby dowiedzieć się czy czegoś nie mówią o powodzi w Polsce.

Prawdę mówiąc to skonfrontowanie się z nowoczesnym miastem, kulturą jego mieszkańców spowodowało, ze poczułam się taka prowincjonalna.

W telewizorni co i raz wystepował jakiś minister.
W większości kobiety.

Okazuje się, że w rządzie hiszpańskim przewagę stanowią panie.

Jakoś nie boi się ten naród, że źle będzie się działo pod ich rządami.

U nas nawet światli ludzie są przeciwko parytetowi, zarówno mężczyźni jak i kobiety.

Spychane jesteśmy do roli kucharek, sprzątaczek, opiekunek.
Nie wspomnę o różnych dziwnych tekstach jakie same kobiety mówią o sobie.

Przecież oczywiste jest, że nawet najgorszy chłop jest lepszy od kobiety.
W Polsce jak kobieta coś powie,to dopóki nie potwierdzi tego mężczyzna,nie wiadomo czy jej można wierzyć?
I ci najgorsi(kto pierwszy się dopcha) nami rządzą.
Same kobiety nawet niespecjalnie się garna do rządzenia,ustępując placu, bez boju mężczyznom.
Kościół katolicki ma swój wiekopomny wpływ na to jak się postrzega kobiety.
Nie będę się rozwodzić, wszak wszystkim wiadomo, że niektóre funkcje nie są w nim dostępne dla kobiet.

Koniec tych frustracji.
Łatwiej jednak jest zasypać przepaść technologiczną niż kulturową.

Po cudownym(nie z walorów estetycznych) madryckim metrze szybko można kulturalnie nauczyć poruszać.

Jak sprawić abyśmy chcieli mieć w rządzie połowę kobiet?
Nie mam pojęcia.
Swoją drogą najwięcej kobiet jest w partiach cieszących się małą popularnością.
Małe wiec są szanse na zmiany bez parytetu.

Tyle rozważań z Madrytu.

2 komentarze:

  1. Parytet to nie jest równouprawnienie. To raczej forma seksizmu :)
    A hiszpański kościół jest z tej samej sekty co nasz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak się pozbieram, napiszę posta na ten temat.
    Można podyskutować. Czemu nie?

    OdpowiedzUsuń