Moje różaneczniki szykują się do kwitnięcia
Zrobiłam sobie miesięczny kalendarz sukcesów.
Na wielkiej płachcie papieru wymalowałam dni miesiąca.
Przywiesiłam w strategicznym miejscu w kuchni. Na widoku.
Na samej górze wymalowałam motto:
"W konfrontacji strumienia ze skałą, strumień zawsze wygrywa - nie przez swoją siłę, ale przez wytrwałość." - Budda
Określiłam, co może dla mnie być sukcesem w danym dniu, i zaznaczam.
Tego dnia zrobiłam coś w tej dziedzinie, a również w innej.
Następny dzień jest słabszy, ale się mobilizuję.
Już trzeci miesiąc tak działam.
Muszę powiedzieć, że mnie to aktywizuje.
Zauważyłam tendencję zwyżkową z kwietnia w stosunku do marca.
Jestem optymistką i wierzę, że maj będzie jeszcze lepszy.
Zdarzyło się również , że zarzuciłam całkowicie jeden z punktów.
Myślę jednak, że przyjdzie czas i wrócę do tego wyzwania na poważnie.
Tak sobie urozmaicam codzienność:)
Ściągam od Ciebie ten pomysł :)
OdpowiedzUsuńIdę zatem wcierać w ciało balsam wyszczuplający :))) Już nie odkładam tej czynności na potem.
:DDD
OdpowiedzUsuńOd czegoś trzeba zacząć.
Wyzwania bywają mniejsze i większe:)
Konfliktowa jak zawsze błyskotliwa :-)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry pomysł, Mario, dopinguję!