Biały, puszysty puch. Tańczący, wirujący.
Pojeździłam trochę dziś po świecie.
Powolutku.
Pomalutku (nie powiem ile max :DDD).
Ostrożniutko
Wyprzedzałam tylko najwolniejszych.
Najbardziej bojących się.
Jest jednak trudno jeździć - wożę ze sobą łopatę:)
Bardzo ładna piosenka - pomaga ponownie spojrzeć na białą rzeczywistość i jakoś ją zaakceptować, nawet jeśli ta rzeczywistość jest Madrytem do którego ucieka się w poszukiwaniu ciepła (relatywnego chociaż) i słońca, a zastaje się dokładnie to samo od czego się uciekało... ;)
OdpowiedzUsuńU Ciebie pewnie zaraz wyjdzie słoneczko i wszystko rozpuści.
OdpowiedzUsuńMy na słońce pewnie będziemy musieli poczekać do lutego:)
Tańczący, wirujący?
OdpowiedzUsuńChyba wkurzajacy!
Nie powiem 1 godz w zamieci, gdzie niewiele widać do przodu bardzo usypia, ale wkurza?
OdpowiedzUsuńJednak najgorsze wydają się te ćwiczenia aerobowo-siłowe konieczne do dalszego poprawnego funkcjonowania.
Niby gimnastyka za darmo, nigdzie nie trzeba płacić, mobilizująca na maxa, a i tak powód do narzekań się znajdzie:)
My mamy jutro kulig.
OdpowiedzUsuńDzwonki sań mnie wyciszą ;)
To jest coś.
OdpowiedzUsuńCudnie:)
Właśnie.
OdpowiedzUsuńJak jest dużo śniegu, to panuje CISZA