piątek, 7 stycznia 2011

To co lubię lub nie

Lubię spór.
Gorący.
Lubię kiedy ścierają się dwie racje, dwie osoby pewne swego. Lubię konstruktywny dialog, a nawet awanturę, gdy dotyczy spraw a nie ludzi. Jest bardzo twórcza, otwiera nas na nowe koncepcje, wartości.
Na pierwszy rzut oka widać, że jesteśmy różni, dlaczego więc zakładamy, że mamy takie same poglądy i wyznajemy takie same wartości?

Niestety.

Nie potrafimy prowadzić sporu.
Wydaje nam się, że zawsze ktoś musi ustąpić.

Wcale nie musi. I nikt nie powinien czuć się przegranym. Dobrze słownie chwycić się za bary, pogimnastykować i puścić nie wyrządzając krzywdy nikomu.

Dzięki emocjom poznajemy, że jakieś sprawy mogą być dla kogoś bardzo ważne.

Może więc jednak warto później zastanowić się nad nimi, zweryfikować stanowisko?

Nasze spory, w internecie, kończą się zazwyczaj osobistymi wycieczkami. Jak brak argumentów, to najlepiej skopać przeciwnika, wymieszać go z błotem, zwymyślać od np. trolli.

Taak. Dwóch się bije, reszta patrzy zadowolona, że mogą udawać, że ich nie ma.
Czy to smutne?
Myślę, że ludzkie i trzeba się takich zachowań spodziewać.

Nie lubię ludzi, którzy się nie podpisują. Przecież i tak mało jest prawdopodobne, że ktoś rozszyfruje osobę z pseudonimem więc tak samo anonima.

Jak ja kocham dyskusję.

Weź tu i podyskutuj

Wszyscy zgodnie prowadzą small talk, przelewają bezpiecznie z pustego w próżne.
Jak powiesz swoją opinię, to okazuje się, żeś niedobrze wychowany i sam nie wiesz czego chcesz.
W takim wykwintnym towarzystwie się takich rzeczy nie robi:DDD
Wolno tylko zachwycać się i potakiwać.
Zupełnie jak w jakimś zakładzie. Niektórym całkiem nieźle wychodzi.
Ciekawe czy rzeczywiście nie mają nic do powiedzenia?

3 komentarze:

  1. Każdy ma zawsze coś do powiedzenia. Tylko nie każdy ma odwagę, by przedstawić swoje stanowisko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę Pani
    Pani zawsze wszystko wie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkiego nie wiem, natomiast odwagi mi nie brak ;)

    OdpowiedzUsuń