Moja piękna lipka rośnie coraz dorodniejsza. Mistrz Jan zainspirował mnie do posadzenia drzewka. Jest dorodne, zdrowe, pachnace i piekne. Lubię położyć się pod nią. Słychać szelest liści, obserwuję złote refleksy przesuwające się po skórze, słychać buczenie pracowitych, uwijających się pszczół. Jaki zapach?
Kojąca łagodna słodycz.
Czego można więcej chcieć, gdy tak się niespiesznie przewracam z boku na dowolnie wybrany bok?
Mario, już jestem fanką Twego blogu.
OdpowiedzUsuńPiszesz tak, że czuję zapach tej lipy :)
Witaj Konfliktowa
OdpowiedzUsuńNawet nie wyobrażasz sobie jaką mi frajdę robisz swoją obecnością:)
Prawdę mówiąc, spodziewałam się Ciebie na Biebrzy. Co się odwlecze to nie uciecze.
Dzięki za miłe słowa.
Zgadzam się, że te biebrzańskie bagna mają swój urok, ale komary...
OdpowiedzUsuńMnie atakaują nawet podczas zwykłego spaceru poza miasto.
Właśnie wróciłam przed chwilą pogryziona :(((
No nie wiem. Ani jednego ukąszenia.
OdpowiedzUsuńPewnie nikt mnie nie lubi: nawet komary:)
Wprost przeciwnie!
OdpowiedzUsuńWszyscy Cię szanują, a mnie nawet komarzyce lekceważą.
Konfliktowa,
OdpowiedzUsuńnawet Martini zabrałam
Wiadomo, że najlepsze dopiero przed nami ;)
OdpowiedzUsuń