środa, 8 lipca 2009
Wyprawa na Biebrzę
To wyprawa w naturę nieskażoną obecnością człowieka, zupełną dzicz.
Plany wyjazdu odkładane były na później i później.
Inspiracją, zachętą okazał się incydent w czasie walki o obwodnicę Augustowa.
Jakaś grupa zielonych w obronie ekosystemu Rospudy w czasie trwania 20 stopniowych mrozów wspięła się na okoliczne drzewa aby nie dopuścić do ich wycinki pod planowaną drogę.
Jakiej miary sprawa skłoniłaby mnie do podjęcia takiego desperackiego kroku? Tyłek bezlitośnie marznie na mrozie, również odnóża wszelakie. A oni trwali.
To, co zostało uchronione przed zatraceniem na Rospudzie, funkcjonuje dostępne dla zwiedzających w dolinie Biebrzy.
Rezerwację noclegu zrobiłam przez internet.
Dojechaliśmy na miejsce, szukamy, dzwonimy do gospodarzy.
Przywitał nas miły pan i okazało się, że wynajęłam samodzielne mieszkanie w bloku (to dla podglądaczy życia ptaków).
Musieliśmy mieć nietęgi miny, bo pan zagaił, że jeśli nam nie pasuje, to on nas zawiezie do gospodarstwa agroturystycznego, pięknie położonego, ze stawami w których można łowić ryby.
Bo przecież” najważniejsze jest zadowolenie gości” (częścią wspólną niedoszłego gospodarza z późniejszym była przynależność do Stowarzyszenia Przyjaciół Biebrzy).
Dworek w którym zamieszkaliśmy okazał się miejscem pięknym,przyjaznym ludziom i zwierzętom, z dobrą energią.
Przemiła gospodyni serwowała posiłki w taki sposób jakby to były właśnie święta a my nadzwyczajnej wagi gośćmi.
Na śniadanie zastawiony stół z pysznościami zrobionymi przez panią Marię. Na obiad zupa z buraczków,pyszny amur złowiony w stawie wcześniej oraz deser lodowy. Wieczorem,po kolacji gospodarz zaprosił panów na małe co nieco.
Wygląda na to,że komercja znajduje się tu w minimalnej ilości.
Kwatery wynajmują tubylcy mający wreszcie możność dorobienia, a nie zamożni ludzie z miast nastawieni na zarobek.
Niby nie jest to ważne, ale ta różnica sprawia, że czujesz się wyjątkowo.
Okazało się, że miasto Goniądz urządza dwudniowy festyn Noc Świętojańska . Można było się zabawić, zdegustować regionalnej kuchni( pani Maria też uczestniczyła, to zajęcie niekomercyjne), obejrzeć występy młodzieży z liceum muzycznego.
Punkt kulminacyjny naszej wyprawy to spływ Biebrzą.
Płynęliśmy z Dolistowa do Goniądza.Spływ trwał 5 godz.
Tylko woda, niebo, ptactwo, szuwary i my.
Rzeka leniwie płynie,wije się, błyszczy w słońcu, przyjemny zefirek schładza.
Cisza, spokój, przyroda nieskalana obecnością człowieka i śmieciami
Nigdzie nie spieszno, na wszystko zdążysz. Płyniesz meandrami w tą i spowrotem,relaksujesz się, koisz emocje, uspokajasz, odprężasz. Co i raz tą zaległą ciszę przerywa śpiew lub krzyk mającego tu swą ostoję ptactwa.
A ty płyniesz w swoim kajaku nie myśląc o niczym, woda sama niesie. Wpadasz w zachwyt, zamieniasz się w słuch i myślisz niech to trwa.
Po trzech godzinach przypominasz sobie o istnieniu różnych części ciała. Wypatrujesz z utęsknieniem miejsca gdzie można wyjść na brzeg, wyprostować kości , zmienić sposób ułożenia ciała.
Tracisz poczucie rzeczywistości, myślisz jak to jest możliwe, że przy tak małym wysiłku cofnąłeś się o wieki, a nawet tysiące lat, bo tak tam było zawsze.
Po drodze spotkaliśmy zabudowane tratwy spięte razem płynące jeszcze wolniej niż my. Takie totalne lenistwo. Od czasu do czasu machniesz wiosłem, a tak siedzisz, patrzysz, suniesz do przodu a krajobraz niewiele się zmienia. Masz czas na porządkowanie swojego wewnętrznego świata, bez ponaglania i dyscypliny. Minęliśmy łabędzie gniazdo, dalej grupa łabędzi, jakieś kaczki, lecące żurawie.
Przez cały spływ spotkaliśmy jeszcze dwóch kajakarzy płynących w górę rzeki.
Czas wracać. Jedziemy niespiesznie po terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego. Na drodze bawią się dwa młodziutkie liski. Z zaciekawieniem spojrzały na hamujący samochód(czy może dołączy się do zabawy?). Powoli, ze spuszczonymi kitkami opuściły drogę.
Pierwszy raz w życiu widziałam dzikie lisy i do tego takie cudnie małe.
Tak sobie myślę, że na pewno tam wrócę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ładny teren, zieleń, spokój, zadbane gospodarstwo. Tylko wypoczywać!
OdpowiedzUsuńDziękuję Dotty za odwiedziny i komentarz. Jest mi bardzo miło:)
OdpowiedzUsuńBajkowy opis i zdjęcia. Nie wiem czy Mazury zostały w końcu jednym z Nowych Cudów Natury, ale dzięki takim opisom wierzę, że powinny.
OdpowiedzUsuńMazury nadal pretendują do uznania za Cud Natury i warto oddać głos "za", bo są wspaniałe. Konkurs trwa.
OdpowiedzUsuń