Stambuł przy zapadającym zmierzchu . Kawiarenka nad Bosforem .
Ja ze znajomymi na kolacji.
Poproszona zostałam do tańca przez jednego z gości.
Tango.
Rytm, dźwięk i odczuwalna jedność.
Taniec zmysłowy, w którym się zatracasz.
Widzisz rozszerzone źrenice osoby.
Bardziej wyczuwasz dźwięk jako drgania do których masz się dostosować aby współgrać z nimi niż dobiegające decybele.
Nie wiem jak to się stało, ale nagle staliśmy się jednością.
Nie znając się wcześniej nagle zaistniało coś, co sprawiło, że gra pomiędzy nami skupiła nasza uwagę niemalże do zapamiętania się.
Taniec do utraty tchu.
Przestaje istnieć świat wokół i jedynym pragnieniem jakie posiadasz jest aby ta chwila nigdy się nie skończyła.
Orient, wschodzące gwiazdy na niebie i coś niewytłumaczalnego co rozgrywa się między dwojgiem obcych sobie ludzi.
Ucichła muzyka.
Zdyszani, zmęczeni usłyszeliśmy brawa - pierwszy i jedyny raz w życiu.
Zostałam odprowadzona do znajomych. Okazało się, że byliśmy jedyną parą na parkiecie.
Wylatywaliśmy do domu za parę godzin.
Nigdy tego człowieka nie spotkałam więcej.
Zachwycające :) Baaardzo zmysłowy opis.
OdpowiedzUsuńI skojarzenie z ulubioną piosenką: "W życiu piękne sa tylko chwile..."
A mówiąc wprost: musieliście dać tam niezłego czadu, no, no :)
Piękne wspomnienie zatracenia się z druga osobą... W tańcu, w tangu. To musiało wyglądać zjawiskowo! ;0
OdpowiedzUsuńMiłe słowa.
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc tyle lat a ja pamiętam tak wyraźnie.
Tak, zdecydowanie to było przeżycie odczuwane każdym atomem ciała.
Uczucia niespełnione napełniają niepokojem i tęsknotą nie wiadomo za czym
Wiadomo
Jesień
Łał! Bo tango ma w sobie to coś....
OdpowiedzUsuńNo to teraz, jak nikt już nie słyszy ;), to się dopytuję, bom wscibska. Co to za nacja była?
OdpowiedzUsuńI dlaczego nie poszliście w tango ;)? Ach, jaka mogła być piękna kontynuacja!
Skarbie:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę szczęśliwie zbrakło czasu
Powiedz, czyż nie najlepsze do wspomnień są te niezrealizowane romanse.
Wszak wyobraźnia nie zna granic:)
A rzeczywistość w sposób nieunikniony skrzeczy.
My nie byliśmy jeszcze w UE, a to najprawdopodobniej był Turek.
Wszak wiesz, że w ingliszu to ja pomagam sobie ręcami
Zresztą byłam pod okiem rodzicielki:DDD
OdpowiedzUsuńŚmiej się, śmiej:)
OdpowiedzUsuń