niedziela, 28 listopada 2010

Samowystarczalność

Wydawałoby się, że nie ma na świecie bardziej pożądanej cechy niż samowystarczalność.

Lubimy być samodzielni.
Lubimy nie potrzebować niczyjej łaski.
Lubimy swoje życie mieć dla siebie i nie usługiwać innym.

Taak
Marzymy o takim stanie rzeczy. Zastanawiamy się jak byłoby fajnie nie mieć moralnych zobowiązań względem innych.

Jak mamy wyjątkowo mało szczęścia, to te marzenia nam się spełniają.

Spokojnie możemy wszystko i wszystkich mieć w nosie.
Rozporządzać swoim czasem według własnego widzimisię. Spać do 16tej, zapomnieć o bliskich, dbać tylko o siebie.
Ponieważ inni nie są nam do niczego potrzebni, nie musimy uśmiechać się ani ich lubić.
Nie ma nikogo kto zdyscyplinowałby nasze egoizmy, więc rozrastają się jak monstra.
Czas leci.
Czegoś nam jednak brakuje.
Zaczynamy być sfrustrowani i wpadamy w wielkie jezioro niepotrzebności, nieprzydatności.

Coraz bardziej uświadamiamy sobie, że przypominamy (bez względu na metrykę) zgryźliwych starców, co to są podobno szczytowym osiągnięciem szatana.



2 komentarze:

  1. Tak mi się skojarzyło, więc piszę.
    Kupuję w sklepie bułeczki i grymaszę. Dlaczego? Bo jeść je będzie mój ojciec, a jego specyficzne wymagania i upodobania znane są okolicznym sprzedawcom. W końcu ekspedientka mówi do mnie: Jak pani myśli, my też będziemy takie upierdliwe na starość?
    - Ja to nie będę na pewno - odpieram zdecydowanie.
    Dlaczego? Nade mną nie będzie po prostu komu skakać!

    OdpowiedzUsuń