poniedziałek, 12 października 2009

Ajurweda i ja

Pogoda popsuła się następnego dnia.
Po śniadaniu masaż stóp. Relaksacyjny- a jakżeby nie:)
Całą godzinę młody człowiek masował mi stopy i nogi. Nie powiem, było bardzo przyjemnie choć robił to inaczej niż ci których znałam z wcześniejszych doświadczeń. Masaż jest bardzo łagodny, nazwałabym to raczej głaskaniem i muskaniem. Podobało mi się gdy używał bardzo ciepłych kamieni:)
Przyszedł czas na kolację.
Wyjątkowe miejsca stresują nas nieco.
W czasie kolacji zaobserwowałam trzy grupy zachowań ludzkich.
Pierwsza grupa to ludzie, którzy uważają, ze znaleźli się w takim miejscu, że należy przyjść odpowiednio ubranym: sztywny garnitur, suknia odpowiednia- zachowują się jakby połknęli kij, jedzą jak ptaszki, taksują innych krytycznym wzrokiem: znalazłam się na cenzurowanym:)
Druga grupa- światowcy. Hałaśliwi, pewni siebie, słychać na całej sali gdzie to oni nie byli i ile trunków nie wypili i jakich języków nie znają- co i raz wtrącone obce słowo:). Rozparci na krzesłach, ale mimo całego szumu wokół swojej osoby z łatwością poznasz, że popisują się aby dodać sobie prestiżu:)
Grupa trzecia- osoby znajdujące się tu i teraz z jakichś przyczyn. Nie robią szumu,jedzą co im pasuje, a ubierają się też jak im pasuje- jak zamierzają iść na spacer, to na pewno nie założą szpilek.
Posiłek w formie szwedzkiego stołu, który niektórym myli się z posiłkiem na stołówce gdzie wykupiłeś to i to , i nic więcej nie wolno ci zjeść.
W takiej formie posiłku jesz ile chcesz, tylko masz możliwość wybierania tego co lubisz, no i musisz sam się obsłużyć. Wydawałoby się, że to takie oczywiste, a jednak nie jest:)
W pałacu panował półmrok. W pokojach założone energooszczędne żarówki, było ciemno- jak chciałam coś poczytać szłam do toalety, siadałam na tronie i przy głośnym szumie wentylatora czytałam:)
Następny dzień- po śniadaniu masaż abhisek - miodowy.
Należy rozebrać się , dostaje się przepaski jednorazowe, z niewiele zasłaniającej fizeliny,na piersi i dolna część intymną, i następuje masaż olejkami z miodem. Atmosfera jest przyjemna, ciepło, stół na którym leżysz najpierw na brzuchu później plecach i jest podgrzewany. Muzyka wedyjska sączy się cicho, kadzidełka się palą, panuje rozluźniająca atmosfera. Trochę się pół śpi ,trochę gada, czas płynie. Ciepłe męskie ręce gładzą całe ciało, każdy paluszek oddzielnie poczynając od stóp, i nie ma w tym nic intymnego do czasu.
Po wymasowaniu palców u rąk masażysta całą ręką masuje dłoń wkładając swoje palce między moje do ich końca.
Nie wiem czy u wszystkich jednakowo to działa, ale ja się ocknęłam z letargu z myślą: mam już uciekać czy nie?
Spokojnie jednak, spokojnie. Nic się nie dzieje.
Takie atrakcje:)
Korzystałam już z masażu u różnych ludzi- pierwszy raz coś takiego doświadczyłam. Ja nie lubię jak ktoś przekracza jakieś granice.
Może to tak ma być, a ja nieprawidłowo reaguję?
Nigdy nie mam pewności.
Spokojnie, nie należę do tych najpiękniejszych:)
Niestety deszcz padał już do końca pobytu.
Zapomniałabym. Spotkaliśmy na mieście parę,sztywnych garniturowych, ptaszków niejadków co mnie tak niemiło otaksowali wzrokiem.
Zaszliśmy na herbatkę, a tu siedzą oni w wyciągniętych swetrach , przed sobą mają górę jedzenia, dwa dania i jeszcze przystawki.
Jaki świat jest mały, a los przewrotny :)
W sumie dwa noclegi to jednak bardzo skromnie jak na wypoczynek, ale atrakcji było wystarczająco.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz