poniedziałek, 26 października 2009

Równouprawnienie

Ucięłam sobie wczoraj rozmowę z pewnym panem.

Wśród rozmów o wszystkim i o niczym :
- czy mogę panią dotknąć?
- tylko pokażę gdzie mnie boli
- a co ja lekarką jestem?
wynikło, że pan kocha dzieci.

Ma ich czworo.
Ubolewa, że tylko tyle, bo mógłby mieć i dziesięcioro.
Państwo jednak za mało na dzieci daje.
Powinno przynajmniej 1tys na dziecko miesięcznie.

Zgodziłam się z panem zaznaczając, że to co ktoś otrzymuje ot tak, inny musi wypracować i w formie podatków oddać, a potrzeb jest dużo.

Zapytałam mimochodem, kto zajmuje się dziećmi : szkoła, pranie, gotowanie itd.

Oczywiście pracująca na etacie żona.

No to pewnie pan pomaga, bo to dużo pracy?

Nie, nie ma czasu, przecież pracuje. A i na gołębie trza popatrzeć i ryby połowić.

Przecież to takie oczywiste.

Jak mogłam zapytać?


P.S.
Takie maleńkie molestowanka w pracy (gdy się pracuje w sklepie) są na porządku dziennym.

Nikt nie spodziewa się przy kasie osoby z wykształceniem wyższym niż zawodowe, więc niektórzy mężczyźni czują się rozluźnieni i puszczają wodze fantazjom. Taka osoba pracującą w sklepie

1. nie ma gdzie uciec
2. odpowiada, za to co jest w sklepie i nieruchomość
3. zanim ktoś udzieliłby jej pomocy, to mówiąc w przenośni "byłaby musztarda po obiedzie"

W związku z powyższym, należy zachowywać się tak aby utrzymać bezpieczeństwo szeroko rozumiane

Zdecydowanie najlepiej jest śmiać się z najgłupszych dowcipów, nie reagować gwałtownie, tylko małymi kroczkami osiągać swoje :)

Tyle wyjaśnień (wprawdzie chętnie myślałabym o sobie jako o piękności, ale rzeczywistość jest taka jak powyżej i nie ma nic wspólnego z urodą).

17 komentarzy:

  1. Ależ to naprawdę trzeba mieć niezwykłe umiejętności!
    I anielską cierpliwośc.
    Podziwiam Cię:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten mężczyzna naprawdę nie zdaje sobie sprawy ile pracy, czasu, zainteresowania musi poświęcać kobieta dla swoich dzieci.
    Do tego jeszcze praca i dom...
    I jak do tego wszystkiego ma się stwierdzenie "kobieta - słaba płeć" ?

    M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miło się z Wami gada, ale muszę spadać.
    Kochani
    Częstujcie się wirtualnie czym chata bogata.
    Cały dom i lodówka w Wasze ręce :)
    Maria

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za miłe słowa :)
    Nie ma to jak komuś powiedzieć coś miłego :)
    Konfliktowa, jesteś nieoceniona. Jak będę w dołku to prosto idę w Twoim kierunku :)

    Jeśli zaś chodzi o pracę w handlu, to uważam, że jest to szkoła życia, którą każdy może przejść.
    Ludzie są różni, każdy inaczej reaguje, to co jednego śmieszy innego obraża. Trzeba umieć znaleźć środek, aby powiedzieć łagodnie i odpowiednio po chamsku(niestety ) aby skutecznie rozwiązywać problemy.
    Pamiętając przy tym wszystkim, ze klient to nasz pan :)
    Ma być wilk syty, owca cała.
    Zresztą wszędzie gdzie jest kontakt z ludźmi tak trzeba się wykazywać.
    W handlu ludzie się nie hamują - bo to przecież żaden prestiż :)
    Nie jest źle

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy M
    Pan zdecydowanie był gotów do dalszej prokreacji.
    Dziwił się, że żona mu ciągle suszy głowę o pieniądze.
    Takie życie

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie czasem zaprzjaźniony sprzedawca warzywniaka opowiada o swoich klientach, na przykład o pani, która kupiła dwie główki sałaty, a za moment wróciła z awanturą.
    Dlaczego?
    Bo jedna z główek liczyła o dwa liście mniej!
    Myślałam, że padnę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaraz coś na ten temat wyskrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie zrażają tacy mężczyźni, są obleśni i głupi jak buty, a na dodatek nie zdają sobie z tego sprawy i umniejszją wartość kobiet.

    Tylko utwierdzają mnie w teorii, że lepiej być szczęśliwą singielką niż na siłę pchać się w konwenanse i "zakładać rodzinę z kimś podobnym".

    Niestety, zupełnie rozumiem Twoją postawę, Mario, i jak Konfliktowa podziwiam za cierpliwość. Jednak ja nie uśmiechnęłabym się do takiego.

    OdpowiedzUsuń
  9. wiecie co jest przerażające?

    że od takiej postawy mężczyzny, krótka droga do przemocy domowej...

    Jej skala i liczba ofiar w kobietach - zgonów spowodowanych pobiciem jest zatrważająca. U nas się o tym nie mówi, brak statystyk. W Hiszpanii mówi się głośno i liczby mówią same za siebie: w 2006 roku 68 kobiet zginęło z rąk swojego partnera, o 8 więcej niż w 2005.

    Najgorsze jest to, że wcale nie są w czołówce Europy, kraje skandynawskie ich wyprzedzają!

    Ten problem istnieje, ciekawa jestem jak wyglądałyby takie statystyki w Polsce...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja kiedyś coś słyszałam o liczbie powyżej 100.
    Są to jednak dane zawite w innych i trochę trzeba zgadywać.
    Był artykuł w WO pewnie z rok temu na ten temat, a również na temat przemocy w rodzinach policjantów. Tam dopiero jest masakra( znają prawo i wiedzą jak zrobić z siebie niewiniątka ).

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziewczyny, gdybym miała takiego typa w domu, natychmiast poszłabym na grzyby.
    Jedna kolacja i po bólu.
    A co?
    Co w lesie, to grzyby! ;)

    I czytałam gdzieś, że mężczyzna jak stoi przed lustrem to dostrzega same plusy.
    I widzi w sobie supermena.

    OdpowiedzUsuń
  12. Byłoby to takie proste, gdyby dzieci nie było, które chcą jeść, ubrać się i jaki by nie był, kochają ojca.
    Wtedy grzybek to mistrzostwo. Można też przypomnieć sobie o trutce na szczury. Też pewnie byłby efekt :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Eeee, z tą trutką to już bez finezji by było ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak, ja też poszłabym na grzyby, to bardzo oryginalny pomysł :)

    Aż zapragnęłam wejść do Krainy Łagodności, ale nie mam loginu...:(

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak już Abnegat i Kiciaf wrócą z rafy, to porozsyłam zaproszenia.
    I powiększycie grono aniołków, tfu, czytelników :)))

    OdpowiedzUsuń
  16. OK. Super, nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń