wtorek, 27 października 2009

Własność

Moja sąsiadka ma przynajmniej raz na 2 lata nowe młode szczenię.

Każdemu wolno.

Nie mogę się dopatrzyć jednak dorosłych psów.

Niby nic i nie powinno mnie to obchodzić.

Ja także kocham młodziutkie psiaki, uwielbiam.

Jakie one są rozkoszne.

Jakie zaaferowane otaczającym światem, radosne, żywiołowe.

Sama radość.

Najprostszy wniosek jest taki...
Zresztą nie chcę wyciągać żadnych wniosków. Ani prostych, ani skomplikowanych.
Po co?

Może wszystko jest w porządku a najprostsze scenariusze są kłamliwe, mijające się z prawdą.

Jedyne co mnie dziwi to to, że np ja bardzo przywiązuję się do stworzeń.

Jak tu się ich pozbywać, gdy cząstkę energii naszej zabierają ze sobą?

Poza zrozumieniem

Do napisania notki skłonił mnie dzisiejszy widok młodego szczenięcia kręcącego się u stóp rozpromienionej kobiety. Poprzednich dwóch psów nie widzę.

5 komentarzy:

  1. Ja w takich sprawach jestem jak najdalsza od oceniania kogokolwiek...

    OdpowiedzUsuń
  2. Za to bardzo doceniam fakt, że nie muszę już wpisywać tych przypadkowych liter, które ciągle myliłam, żeby zrobić komentarz:)

    Bardzo dobry ruch!

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja myślę, że prawda jest przerażająca!
    I potem te wszystkie wyrzucone na bruk psy maszerują za mną, gdy wracam do domu.
    I patrzą mi błagalnie w oczy, bo są głodne i zabiedzone.
    I tkwią tak przed wejściową bramą licząc, że je przygarnę.
    Po prostu dramat :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Konfliktowa,
    Komuś się zwykle wydaje, że miłosierny był jak nie zabił tylko wyrzucił.
    Najgorsi są ci co przywiązują do drzewa- wtedy śmierć z pragnienia i głodu.
    Musisz jednak wiedzieć, że psy często wyją w nocy. Jak się je spuści i biegają, to są w dzień spokojne. Dlatego nie wszystkie psy luzem są bezdomne.

    OdpowiedzUsuń