wtorek, 20 października 2009

Kiedy na urlop?



Te wykresy to pokłosie moich studiów(trzeba na nie kliknąć wtedy są czytelne). Potrzebne były mi dane do pisanej pracy- są dostępne w zawiłych tabelach ministerstwa infrastruktury. Ponieważ wiem, że niektórzy nie lubią tabel, wyłowiłam najistotniejsze wartości i zamieniłam je na wykresy. Te są na pewno bardziej czytelne.
Teraz Wam opowiem co widzę:)

Zaczynamy od długości dnia- zmniejsza się już od lipca, ale mamy wysokie temperatury, jedno z najwyższych nasłonecznień w roku, zachmurzenie najmniejsze w sierpniu. Tyle korzystnych czynników sprawia, że ignorujemy to, że dzień staje się coraz krótszy.Choć zaczynamy już myśleć z niechęcią o jesieni. Słońce jednak świeci bardzo intensywnie i skutecznie wybija nam z głowy te myśli.
We wrześniu nagle ogarnia nas smętek, jakiś nieokreślony żal nie wiadomo za czym.
Robi się smutno, przychodzą przygnębiające myśli.Kolejne miesiące pogłębiają tylko istniejący stan rzeczy. To wszystko powoduje skracający się dzień, wzrost zachmurzenia. Organizm człowieka reaguje instytucjonalną rozpaczą i tęsknotą za światłem, dniem.
Coraz bardziej zwiększa się zachmurzenie, obniża wartość natężenia światła docierającego do ziemi, na domiar złego radykalnie skraca się długość dnia, który tak kochamy.
Zły nastrój pogłębiają pojawiające się opady oraz wiejące silne wiatry.
Dzień w czerwcu mający długość 16,7h w grudniu ma tylko 7,8h.
Zaskoczeniem dla mnie było, ze średnia temperatura stycznia(-1,2) wcale nie jest tak niska, a do tego najniższa w roku-choć przysłowia ludowe o lutym tak mówią.
W okolicach świąt Bożego Narodzenia dzień zaczyna się wydłużać, w nasze serca wstępuje nadzieja, mamy lepsze humory, z optymizmem patrzymy w przyszłość.
Przecież w styczniu mamy jedno z najwyższych zachmurzeń, temperaturę najniższą i w zasadzie jedynym powodem do optymizmu jest wydłużający się dzień.
Jeżeli chcesz zaplanować urlop, powiedzmy cały rok odkładasz na ten cel, to najlepiej na wypoczynek przeznaczyć listopad, grudzień, styczeń- bo wtedy udając się na południe uzyskasz najwięcej. Twój organizm to zdecydowanie doceni, będzie lepiej funkcjonował gdy dostanie w tym czasie porcję słońca extra.
Dlatego warto też udać się na narty( o ile jest śnieg), gdyż odbijające się od śniegu światło zwielokrotnia swój blask jak lustro.
Wyjazd latem do ciepłych krajów, aby siedzieć w klimatyzowanym pomieszczeniu( bo woda przy brzegu potrafi mieć prawie 50st), to według mnie żadna frajda.
U nas to jest latem komfort :)

2 komentarze:

  1. No zobacz, jak to czasy się zmieniają.
    W PRL-u to nie wolno było wysyłać na urlop w listopadzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie chcę nikogo wysyłać na urlop:)
    Analizuję tylko i wychodzi mi, że byłoby to najbardziej korzystne i efektywne rozwiązanie dla człowieka w naszym klimacie.
    Nie bez kozery najwięcej w tym czasie urlopowiczów w ciepłych krajach jest ze Skandynawii:)
    Ja byłam pod koniec listopada 2 lata temu i dało mi to wielkiego kopa. Czułam się jakby mi ktoś dolał paliwa i spokojnie, bez negatywnych emocji dotrwałam do wiosny.
    Latem i tak jest fajnie. Weekendy zdarzają się długie, nie jest źle (zresztą urlop zawsze można dzielić).
    Oczywiście może dotyczyć to ograniczonej liczby osób- nie związanych ze szkolnictwem np. :)

    OdpowiedzUsuń