piątek, 23 października 2009

Skarpety a sprawa polska

Nie wiem jak inne, ale moje skarpety maja przedziwną zdolność ukrywania się, znikania a później pojawiania w wersji pachnącej, stojącej, nie do pary.
Zawsze kiedy potrzebuję okryć swoje marznące kończyny znikają jak kamfora. Czyżby to jakaś partyzantka, dywersja, nieuzasadnione niczym znęcanie się nad poszukiwaczem po szufladach przygód?
Może to bodziec mający sprawić, że ocknę się i docenię złożoność i wyrafinowanie jakich mogłabym doświadczyć wkładając wersję paluszek po paluszku?
A może chodzi o docenienie efektów kolorystycznych np gdy para jakimś sposobem, najczęściej jednak wskutek prania, zmieni odcień i zamiast jednej pary są dwie różne skarpety? Proszę jakie to nowatorskie rozwiązanie: dwa w jednym- najlepsze efekty przynosi jak to cudze skarpety tak zostaną uprane. Ile to można sobie powyjaśniać, zadumać się nad złożonością świata i jego marnością oraz innymi sprawami.
Zastanawiam się czy to aby nie jakie instytucje, które prowadzą działania operacyjno-rozpoznawcze o charakterze niejawnym wewnątrz kraju nie zwinęły mi skarpet w tak strategicznym momencie. Może jaki agent Tomek prowadzi swą szeroko zakrojoną akcję a jest na etapie rozpoznania?
Tak tylko sobie marzę o tych kwiatach, kolacjach, tańcach itd.
Ja wiem, że to tylko skarpety są na cenzurowanym.
A niech tam.

2 komentarze:

  1. Bardzo podoba mi się wpis o "zagadkowych skarpetkach".

    Jestem jak najbardziej za tym, żeby zakładać jakie popadnie. Z gustem, ale nie koniecznie do pary ;) bo niby czemu mamy ulegać powszechnym trendom?...

    Mam tylko jedną wskazówkę, czy mogłabyś, droga Mario, robić odstępy jedno- bądź dwuwierszowe między akapitami - o wiele łatwiej się wtedy czyta ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko dla moich cierpliwych czytelników.

    OdpowiedzUsuń